Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 października 2013

                                                                        ***
6.

Ból i wstyd.To czułam gdy się obudziła.Światła na sali były tak mocne, że ciężko było otworzyć mi oczy.Przypominał mi się mój pobyt w szpitalu w Tulonie też nie należał do najłatwiejszych. Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Był to mój ojciec.Nigdy nie widziałam go w tak złym stanie.
-Przepraszam tato- z moich oczu popłynęły łzy.
-To nie jest twoja wina tylko moja.Powinienem cie bardziej pilnować.Najważniejsze, że nic ci nie jest skarbie.-cały czas trzymał mnie mocno za rękę tak jakbyśmy się nie widzieli z rok.
-Nie mogę dostać jakiejś tabletki? Wszystko mnie boli.-grymas na mojej twarzy był widoczny.
-Dostałaś już dużą dawkę tabletek przeciwbólowych i uspakajających.
-Ale mnie boli do cholery!-chciałam wstać z łóżka ale ojciec na to nie pozwolił.
-Nie możesz się denerwować.Musisz odpoczywać i regenerować siły.
-Teraz to ja chcę się zapaść pod ziemie a najlepiej umrzeć!
-Przestań tak mówić! Wszystko będzie dobrze ten skurwysyn zapłaci mi za to!
-Proszę cię zostaw mnie samą.-po tych słowach wyszedł chciałam sobie wszystko przemyśleć.
Poczułam znowu na swoim barku czyjąś dłoń.
-Prosiłam cię żebyś mnie zostawił samą!
Gdy odwróciłam głowę nie mogłam uwierzyć, na jego widok z moich oczu popłynęły łzy.
-Przepraszam.-powiedział to przytulając mnie mocno do siebie.
-To było straszne! On mnie dotykał,to było okropne!-byłam w niego mocno wtulona.
-Nie płacz.Obiecuje Ci, że on za to zapłaci zabije gnoja!
Siedziałam wtulona w niego czułam się bezpiecznie.Gdyby on tam był nie było by mnie teraz tutaj.
-Może tak miało być? Nie chciałam iść z tobą do łóżka no i stało się to.-patrzyłam na niego zapłakanymi oczami.
-Co ty mówisz?! Byłem cholernym dupkiem wyszło na to, że zależało mi tylko na seksie z tobą a tak nie było, za bardzo się pośpieszyłem.Jestem wielkim idiotą.Przepraszam malutka.
-Obiecaj mi, że nie pozwolisz żeby ktoś mnie skrzywdził.
-Obiecuje ślicznotko.-chwycił mnie za rękę najmocniej jak potrafił.
                                                                       ***
Po 4 dniach w końcu mogłam wrócić do domu moja psychika była daleko od tego co było wcześniej.Nikomu nie potrafiłam zaufać wydawało mi się za każdy chce zrobić ze mną to co zrobił on. Dzięki rodzinie nie było tak źle no i oczywiście dzięki NIEMU był dla mnie wielkim wsparcie ale czułam, że obwinia się za to co się stało a tego nie chciałam.Nie miałam ochoty nawet na to by się rozpakować rzuciłam torbą i położyłam się na łóżku.W mojej głowie wszystko się mieszało.Chciałam zasnąć i już się nie obudzić wstyd jest mi się pokazywać osobą które wiedzą o tym co się wydarzyło do tego wszystkiego Ada dobijała mnie swoimi telefonami nie chciałam z nikim rozmawiać ale zaczęła by coś podejrzewać.Trudno było mi mówić, że wszystko jest dobrze jeżeli tak nie jest ale wiedziałam, że nie mogę jej zamartwiać swoimi problemami.
-Skarbie chodź do nas leżysz tak sama od godziny.-powiedział tata.
-Chcę zostać sama,proszę.
-No dobrze ale jemu chyba spotkania nie odmówisz.-uśmiechnął się szeroko.
Marco Reus- od pewnego czasu jedyna osoba przy której czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że on jest i nigdy mnie nie zostawi(wiem głupie ale mam nadzieje że prawdziwe).Jego dotyk sprawiał że czułam się nieziemsko.Mimo to dręczyła mnie jedna myśl więc musiałam znać prawdę.
-Litość?
-Co?-patrzył mi prosto w oczy.
-Robisz to z litości?
-Ale co?
-Dobrze wiesz co. Dlaczego się tak mną opiekujesz? Zrozum ja nie chce litości dam sobie sama rade.
-To nie jest litość to jest coś czego nie potrafię opisać.Mówiłem ci że nie zależy mi na seksie z tobą, zależy mi na tobie, jesteś inna taka naturalna.-przyciągnął mnie mocno do siebie.
-Nigdy do nikogo nie czułam czegoś takiego.Każdy facet był dla mnie nikim a ty? Przez ciebie mam mętlik w głowie jesteś za idealny coś się zawsze się spieprzy uwierz mi.Znajdź sobie normalną dziewczynę a nie marnuj czasu dla mnie.
-Już znalazłem.Jest właśnie w moich ramionach.Wszystko bym oddał by ta chwila trwała i trwała...
W tym momencie nasze spojrzenia zeszły się a nasze usta pieścił wzajemnie.Był to pierwszym mój kontakt z mężczyzną od tamtego wydarzenia..Chciałam aby ta chwila nigdy się nie skończyła czułam się niesamowicie.W końcu spotkało mnie coś dobrego, bardzo dobrego.
Niestety tą niesamowitą chwilę przerwało pukanie do drzwi.
-Cholera teraz?!-nie był tym zadowolony.Ale rozśmieszył mnie bardzo swoją reakcją wyglądał przesłodko.
-Proszę.
-Mama prosi żebyś zeszła na dół.
Miałam tylko nadzieje, że nie będzie to kolejny wykład na temat mojego stanu i tego, że psycholog jest mi bardzo potrzebny, gówno prawda.
Zeszłam na dół razem z Marco nie chciałam sama wysłuchiwać tego lamentowania.
-Skarbie musimy porozmawiać.-tata pokazał ręką bym usiadła na kanapie.
-Od razu mówię, że nie chce żadnego psychologa, czuje się dobrze.
-Nie o to chodzi.Dostaliśmy propozycje wyjazdu do Hiszpanii więc jedziemy na wakacje na 2 tygodnie.
-Ja nigdzie nie jadę. Byłam już w Hiszpanii i w ogóle nie czuje się na siłach.-założyłam ręce i zrobiłam obrażoną minę.
-Nie możemy cie samej zostawić...-powiedziała Camila
-Bez obaw nie zabije się jeżeli wam o to chodzi!-gwałtownie wstałam.
Podczas naszej kłótni ktoś postanowił się wtrącić.
-Ja z nią zostanę.-uśmiechnął się szeroko przytulając mnie.
Pomysł Marco podobał mi się ale ojciec...
-No nie wiem to nie jest dobry pomysł, nie zgadzam się-powiedział stanowczo ojciec.
-Przecież już ktoś mnie zgwałcił więc co ci szkodzi!-powiedziałam wściekła i uciekłam na górę.
Słyszałam jak tata i Marco pukają do drzwi ale ja nie chciałam ich widzieć a zwłaszcza ojca.Siedziałam w pokoju próbując zrozumieć o co mi chodzi, no tak miałam prawo się wkurzyć na ojca bo Marco był inny od reszty nie chodziło mu tylko o jedno ale on tego nie rozumiał chociaż do niedawna myślałam tak jak ojciec.Wzięłam butelek whisky i próbowałam zapomnieć o tym co stało się wtedy.Wiedziałam, że dzięki temu na chwile zapomnę o całym syfie który mnie otacza.Po jakiejś godzinie postanowiłam otworzyć drzwi.Podeszłam chwiejnym krokiem straciłam równowagę ale złapał mnie Marco.
-Oj mała nieźle popłynęłaś.
Zaprowadził mnie do łóżka najpierw ściągnął ubrania.
-Przepraszam-powiedziałam ochrypniętym zapłakanym głosem.
-Śpij, będziemy mieli całe 2 tygodnie-po tych słowach pocałował mnie w policzek zgasił światło i wyszedł.

Moja głowa.Tylko tyle mogłam z siebie wydusić rano.Zbytnio nie pamiętam co działo się wczoraj wieczorem ale chyba nic nie straciłam.Zeszłam na dół byłam zaskoczona bo cała rodzinka była spakowana.
-Co załatwiliście mi niańkę.-powiedziałam to z pogardą.
-Chyba ci się spodoba.Wysoka, blond włosy, gra w piłkę.
-Chodzi Ci o ...
-Dogadaliśmy się z Marco i zaopiekuje się tobą przez ten czas.
Z tego szczęścia rzuciłam się na tatę,byłam prze szczęśliwa.
-Tylko masz być ostrożna rozumiesz?
-Jasne, że tak tatusiu, a kiedy przyjdzie?-pytałam zniecierpliwiona.
-Będzie po treningu tak koło 19:00, my będziemy się zbierali na samolot.
Pożegnałam się ze wszystkimi nawet przyszło mi to łatwo z uwagi na to że przyjdzie Marco. Uwierzcie mi nigdy nie byłam tak szczęśliwa, że przyjdzie do mnie chłopak.Cały dzień oglądałam telewizor zajadając słodkości.Ojca nie ma więc może być syf który mi bynajmniej nie przeszkadza.Usłyszałam pukanie do drzwi wstałam najwolniej jak się dało i poszłam je otworzyć.
-Ślicznie wyglądasz w takim nieładzie.
-Marco! Miałeś być później.-próbowałam zakryć swój szpetny ryj ale było za późno.
-Nie cieszysz się.
Rozpakował się i przyszedł na dół, byłam nie wyspana więc usypiałam przy blacie.
-Hej idź się wykąp a ja zrobię kolacje.-podniósł mnie z krzesła.
Pod prysznicem ożywiłam się czułam się o wiele lepiej po mieszkaniu rozchodziły się niesamowite zapachy.Założyłam koszule i zeszłam na dół a na stole przepysznie wyglądająca kolacja.
-Ale jestem głodna.-usiadłam przy stole.
Po kolacji pozmywałam naczynia a Marco poszedł wziąć prysznic.Gdy byliśmy już we dwoje na dole postanowiliśmy oglądnąć film.
-Jak się czujesz?-zapytał troskliwie Marco przysuwając się do mnie.
-Nie jest najgorzej.
-Nie kłam.Przecież widzę po tobie że dalej cię to dręczy.Może jednak pójdziesz do tego psychologa.-położył rękę na mojej nodze.
-Nigdzie nie pójdę.Pewnie umówiłeś się z ojcem żebyś mnie przekonał do wizyty u psychologa.Nie jestem czubkiem! Dajcie mi spokój!-machnęłam ręką i udałam się na górę.
Jednak uniemożliwił mi to Marco chwytając mnie w pasie i obracając w swoją stronę.
-Malutka nie denerwuj się, chce dla ciebie jak najlepiej.Dobrze o tym wiesz.
-Ja mam już dość!Cały czas przed oczami mam tą noc jego szpetną gębę przed oczami, nie śpię, nie wychodzę z domu.Boje się.-wtuliłam się w niego mocno.
-Nie bój się, ze mną jesteś bezpieczna rozumiesz nic ci nie grozi.Gdybym tam był już by nie żył.-pocałował mnie czule w czoło i jeszcze mocniej przytulił.
Przekonał mnie do tego bym została na dole, do oglądaliśmy film raczej on bo ja odleciałam w połowie.Czułam jak bierze mnie na ręce, zanosi do łóżka i całuje czule w czoło.
-Nie chodź, zostań-przesunęłam się żeby mógł się położyć.
-Jasne malutka.Dla ciebie wszystko-położył się obok mnie i mocno się w niego wtuliłam zasypiając.
Może będzie to w końcu pierwsza przespana noc.
___________________________________________________________________________
Tak jakoś mi się nudziło więc stwierdziłam, że coś dodam :)
                                                                          *
Jeżeli czytacie, komentujcie. Bardzo mi zależy na waszych opiniach ;*
Jeżeli czytasz bloga zaobserwuj będę miała pewność, że ktoś go czyta ;*
Pozdrawiam <3

czwartek, 24 października 2013

                                                                          ***
5.

Obudziłam się koło godziny 9:00.Nigdy jeszcze w swoim życiu nie wstałam taka szczęśliwa a to z tego powodu, że dzisiaj miałam spotkać się z Marco.Poszłam do łazienki umyłam twarz i spięłam włosy, założyłam na siebie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Zeszłam na dół do kuchni żeby zjeść śniadanie przy stole siedziała tylko Katie, pewnie Camila z ojcem poszli do pracy.
-Hej-usłyszałam jej głos.
-Hej
-Jak tam po kolacji. Dzisiaj spotykasz się z Reusem ?
-Skąd ty to wiesz ?!-zapytałam ze złością.
-No nie denerwuj się, poszłam wczoraj na górę no i niechcący usłyszałam waszą rozmowę.Szczęściara!
-Pewnie wczoraj za dużo wypił i gadał głupoty.
-Ale wiesz tata się ucieszy-powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem.
-Dlaczego tak mówisz?-spytałam wyciągając jogurt z lodówki.
-Nie wiesz ? Jak dobrze pójdzie to ojciec będzie nowym menadżerem Marco.
-Chyba żartujesz!
-No nie żartuje, podobno Reus go o to prosił bo się nie może dogadać z tamtym menadżerem a do ojca ma zaufanie bo są przyjaciółmi.
-Ja myślałam, że ojciec przyjaźni się z Kloppem a nie Reusem?!
-No wiesz z Kloppem znają się od najmłodszych lat no a jak ojciec tam zaczął pracować no to się z wszystkimi zaprzyjaźnił co za tym idzie i z Reusem.
-No ale jeżeli ojciec pracuje w klubie to jak może być menadżerem?
-Podobno ma ograniczyć prace w klubie dlatego żeby mógł być menadżerem Reusa, na prawdę nic Ci nie mówił?
-Nic a nic, dzięki.
Ze złością poszłam na górę do swojego pokoju. Dlaczego on mi nic nie powiedział ?!
Reus to zrobił specjalnie bo wiedział, że ojciec się zgodził na jego propozycje i to wykorzystał, pieprzony cham! Ja naiwna się cieszyłam! Gdy siedziałam na łóżku usłyszałam pukanie do drzwi.
-Wychodzę i nie wiem o której wrócę góra jest posprzątana więc został ci tylko dół, lecę trzymaj się i nie martw się nim.
-Dzięki, baw się dobrze.
Nie miałam zamiaru siedzieć i przejmować się nim więc wzięłam się za sprzątanie, oczywiście najpierw włączyłam muzykę.Sprzątanie zeszło mi do godziny 13:00, trochę długo ale to ze względu że nie miałam zapału do pracy.W domu panowały wielkie nudy więc postanowiłam ugotować obiad a dokładniej kurczaka z warzywami i ryżem w sosie paprykowym czyli moje ulubione danie. Kończąc obiad usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
-Rany jak tu pachnie!-najwyraźniej Camila była bardzo głodna.
-Dziękuje, starałam się żeby było jak najlepsze.Tata gdzie?
-W garażu poszedł po zakupy.
-Jestem! Ale pachnie jestem głodny jak wilk!
-Siadajcie obiad gotowy, Katie poszła do koleżanki więc wróci później.
-Cała ona nie może wysiedzieć w domu.-powiedział tata.
Po obiedzie zaczęłam myć naczynia ale jak zawsze mój dobry humor musiał zepsuć ojciec.
-Wiesz mała Camila dzisiaj wychodzi do znajomej, a Katie nie ma.
-Czyli też mam dzisiaj się wynieść?-powiedziałam przerywając ojcu.
-Nie o to chodzi tylko będę miał dzisiaj gościa i chciałbym żebyś nam nie przeszkadzała.
-Gościa? Czyżby Marco Reus?-popatrzyłam na ojca ze wściekła miną.
-Skąd ty to wiesz?-powiedział zdziwiony.
-No przecież masz być jego menadżerem, prawda?
-Katie ci powiedziała?
-No właśnie Katie. Dlaczego musiałam się od niej dowiadywać o tym zawsze dowiaduje się na końcu!-powiedziałam krzykiem.
-Po co miałem ci mówić? Nie mów mi, że ty z nim?!-powiedział zaskoczony
-A nawet jeśli tak to co? Dobra nie chce mi się z tobą gadać!-rzuciłam ścierką i poszłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku i po jakiś 10 minutach zasnęłam. Gdy obudziłam się na zegarze widniała godzina 16:10 zaschło mi w gardle więc postanowiłam zejść na dół po szklankę wody.Schodząc po schodach usłyszałam czyjeś głosy chciałam zawrócić ale było za późno.
-O Tosia! Wstałaś już.-powiedział tata.
-Jeżeli ci przeszkadzam to mogę sobie iść.-powiedziałam obojętnie.
-Tosiu. Proszę cię, a Marco już znasz.
-Niestety tak. Idę się przejść.
Ubrałam bluzę i trampki, założyłam słuchawki i poszłam do parku.Wracając do domu było już grubo po 19:00 zrobiło mi się zimno więc przyśpieszyłam, w pewnym momencie poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.Przestraszyłam się i odwróciłam w jego stronę.
-Nie bój się przecież nie zrobię ci krzywdy mała.
-Daj mi spokój! Jak mogłeś?! Dlaczego nie powiedziałeś mi, że mój ojciec będzie twoim menadżerem?! Myślałeś, że jestem głupia, że polecę na ciebie jak pierwsza lepsza, że jak będziesz u nas częściej to będziesz mógł mnie przelecieć i powiedzieć "sorry mała ale mi się znudziłaś."?! Ja głupia nabrałam się na twoje czułe słówka!
-Ja nie jestem taki jak ci się wydaję na prawdę podobasz mi się i to, że twój ojciec będzie moim menadżerem nie ma nic z tym wspólnego! Uwierz mi.
-Ja już nikomu nie wierze!-powiedziałam to ze łzami w oczach.
-Wiem to mogło tak wyglądać gdy się dowiedziałaś zwłaszcza, że poprosił o to twojego ojca w dzień kolacji . Nie gniewaj się na mnie i nie płacz.-mówił to ocierając moje policzki z łez.
-Przepraszam, jestem beznadziejna wszystko umiem spieprzyć!-po moich policzkach łzy lały się strumieniami.
-Nie mów tak o sobie mała! Jesteś wspaniała, znam cię 2 dni a już to wiem! Zaczyna padać chodź zabiorę cię do mnie.-chwycił mnie za rękę i przytulił.
W samochodzie panowała cisza nikt z nas nie miał odwagi ani ochoty rozmawiać. Po niecałych 15 minutach byliśmy na miejscu Marco zaprosił mnie do środka i zrobił gorącą herbatę.
-Proszę, załóż to jesteś cała przemoczona będzie ci cieplej.
-Dziękuje, ale ja i tak za chwilę będę uciekać.
-Nie gadaj tylko się przebieraj.-powiedział podając mi spodnie dresowe i bluzę.
Gdy ja się przebierałam Marco przyniósł herbatę do salonu i włączył muzykę, byłam mu za to wdzięczna ponieważ nie lubiłam siedzieć w kompletnej ciszy.
-Wyglądasz świetnie.-powiedział to ze śmiechem w głosie.
-Ja we wszystkim wyglądam świetnie jakbyś chciał wiedzieć.-uśmiechnęłam się.
-Nie wątpię śliczna.
-Weź bo jeszcze się zarumienię.-mówiąc to usiadłam na kanapie obok Marco.
Na zewnątrz padało coraz mocniej, a my co raz lepiej zaczęliśmy się dogadywać.Byłam bardzo zdziwiona, że mieliśmy ze sobą tyle wspólnym tematów najlepiej rozmawiało się na nam na temat piłki nożnej jednak Marco spodobało się przepytywanie mnie na różne ciekawe tematy.
-Gdzie najbardziej lubisz jak chłopak Cię całuje?-pytał patrząc na mnie z chytrym uśmieszkiem.
-A po co ci to wiedzieć?
-No wiesz potrzebne.-zaśmiał się.
-No jak juz tak chcesz wiedzieć to najbardziej w szyje no i oczywiście w usta.
-O tak ?
Poczułam jego usta na swojej szyi sparaliżowało mnie, chciałam uwolnić się z jego mocnego uścisku ale był za silny w końcu poddałam się i pocałowałam go.Czuliśmy się spełnieni poczułam dłonie Marco błądzące po mojej tali.Gdy trwaliśmy w pocałunku on zaczął ściągać ze mnie bluzę wiedziałam że tak nie mogę...
-Marco przestań.-mówiłam rozmarzonym i podnieconym głosem do niego.
-Nie mogę, za bardzo mnie podniecasz mała.-mówił tak samo podnieconym głosem.
-Proszę, nie możemy.-odepchnęłam go od siebie.
Między nami zapanowała cisza nie mógł tego zrozumieć ale ja nie mogłam tego zrobić, w końcu przerwałam tą cisze.
-Zrozum ja nie mogę znamy się jakieś 2 dni i to by było chore dobrze to wiesz. Żałowalibyśmy tego co mogłoby się stać Marco.
-Przecież jeżeli chłopak czuje coś do dziewczyny to powinien jej okazywać to, nie?-nie odrywał ode mnie wzroku.
-Tak ale nie przez łóżko ja nie jestem łatwa jakbyś chciał wiedzieć i ojciec zabił by mnie gdyby się dowiedział.Na pewno źle by to także wpłynęło na twoje relacje z moim tatą a tego bym nie chciała zwłaszcza że będzie twoim menadżerem. Jego mina nie wskazywała na nic dobrego wiem, że ciężko było mu przełknąć to że jakaś dziewczyna mu odmówiła.
-Nie musisz nic mówić. Ja będę leciała,ubrania przywiozę Ci jutro, pa.
Gdy wyszłam z domu miałam nadzieje, że zobaczę go w drzwiach jednak się pomyliłam.Postanowiłam wrócić do domu pieszo i chyba nie był to zbyt dobry pomysł zwłaszcza że było już po 22:00, a ja panicznie bałam się iść nocą.Po jakiś 10 minutach wiedziałam że zabłądziłam znalazłam się na jakiejś ulicy ale na pewno nie była to ta na której ja mieszkałam. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Marco jednak po chwili zrezygnowałam z tego pomysłu na moje pieprzone nie szczęście jechała policja.Ubrałam kaptur żebym nie wbijała się w oczy jednak to nie zadziałało tak jakbym tego chciała.
- Hej! Zatrzymaj się!
Teraz miałam dwa wyjścia albo się zatrzymać albo uciekać nie wiem dlaczego ale wybrałam to drugie.Moje biegnie było na poziomie zero więc żeby go zgubić wbiegłam w jakąś uliczkę, niestety ślepą uliczkę.
-Stój, ręce do góry!
Zrobiłam tak jak kazał.Podszedł do mnie oświetlając moją twarz.
-Nie ładnie tak uciekać ślicznotko.Musisz mi to jakoś wynagrodzić.-zgasił swoją latarkę.
Nie rozumiałam co miał na myśli jednak po chwili zrozumiałam.Chciałam uciec ale on przycisnął mnie do ściany i zaczął nachalnie całować.Próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku jednak on był za silny.
-Będziesz krzyczeć z rozkoszy.-powiedział to z głupkowatym uśmieszkiem na swojej obleśnej gębie.
Po tych słowach zaczął ściągać ze mnie bluzę. Położył mnie na czymś i ściągnął spodnie, z moich oczu płynęły łzy modliłam się by ktoś mi pomógł. Krzyczałam ale nikt mnie nie słyszał. Czułam do niego obrzydzenie.Gdy próbowałam uciekać uderzył mnie w twarz po tym nie miałam siły ani krzyczeć ani uciekać.Poczułam ból przyszywający całe moje ciało,czułam go w sobie.Nie mogłam powstrzymać płaczu ból był nie do wytrzymania robił to szybko i mocno przez co ból był jeszcze większy, krzyczał mi prosto w twarz.
-Czego beczysz! Przecież wiem, że Ci się podoba!-znowu uderzył mnie w twarz.
Gdy skończył założył spodnie i odszedł, a ja? Ubrałam spodnie i bluzę i siedziałam oparta o murek. Nie miałam siły wstać wszystko mnie bolało mocno krwawiłam przez co ból brzucha był nie do zniesienia.Siedząc poczułam jak odpływam...
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;*
Dziękuje za wasze motywujące komentarze ! <3
Czytasz ? Komentuj, motywacja ! <3

Tak poza tym :
Arsenal 1:2 Borussia <3




piątek, 18 października 2013

                                                                    ***
4.

Ze snu wyrwał mnie głos stewardessy która poinformowała mnie, że za chwilę będziemy lądować.Na lotnisku od razu napisałam SMSa do Ady inaczej przeczuwam, że byłoby ze mną źle.
W ogromny tłumie wypatrywałam mojego tatę nie należało to do najłatwiejszy zwłaszcza, że nie widzieliśmy się pół roku.
-Kogo tak wypatrujesz mała?
-Tata!- Krzyknęłam tak głośno, że chyba wszyscy w Dortmundzie mnie usłyszeli.
Rzuciłam się mu na szyje, tak dawno nie miałam okazji go przytulić brakowało mi tego.
-Jeju ale ty wyrosłaś przez ten czas. Prawdziwa piękna kobieta.
-Nie przesadzaj tato, ale ty naprawdę wyglądasz świetnie widać, że służy Ci mieszkanie w Dortmundzie.
-Owszem. Nie będę Cię męczył porozmawiamy w domu.Nie mogłaś wziąć mniejszych walizek przypominam Ci, że mam już 40 lat.
-Na prawdę, ja dałabym Ci co najmniej 18.-po tych słowach tata roześmiał się i wziął moje walizki jednak ja zdecydowałam się, że pomogę mu przecież nie chce zrobić krzywdy własnemu ojcu.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Na mojej twarzy wreszcie pojawił się uśmiech ponieważ tata mieszkał tylko 20 minut od stadionu Borussi w końcu będę mogła go zobaczyć.Dom był naprawdę piękny ogród,ogromny basen czego chcieć więcej.Gdy weszłam do środka zaniemówiłam jedyne co mogłam powiedzieć to ..WOW! Nigdy nie widziałam tak pięknego domu no i oczywiście kominek w salonie COŚ PIĘKNEGO!
-Jak Ci się podoba nowy dom?
-Jest cudny! Nie wiem co powiedzieć.
-To nic nie mów tylko leć do swojego pokoju...
Zanim tata zdążył skończyć zdanie ja już otwierałam drzwi do swojego nowego pokoju.Wiem głupio jest tak ekscytować się zwykłym pomieszczeniem ale dla mnie było to coś więcej.Była to moja świątynia, tylko moja.Był idealny ogromne okno, duże łóżko, ściany koloru beżowego no i oczywiście łazienka z wielką wanną i prysznicem.
-Mam nadzieję, że się podoba.Został urządzony specjalnie dla Ciebie.Mam nadzieje, że dobrze zapamiętałem co lubisz.
-Wszystko jest idealnie. Masz świetną pamięć tato!
-Odpocznij sobie zrobię Ci coś do jedzenia.
Gdy zostałam sama w pokoju postanowiłam wziąć długą kąpiel podróż była bardzo męcząca (mimo iż całą przespałam) więc był to jedyny sposób bym wróciła do życia.Po 30 minutach wyszłam z łazienki i założyłam na siebie krótkie dresowe spodenki i czarną koszulkę. Zeszłam na dół i usiadłam przy kuchennym blacie czekając na jakiekolwiek jedzenie.Nie chcecie wiedzieć jaka byłam głodna.Po krótkiej chwili zajadałam się już pysznym kotletem schabowym, ziemniakami i kapustą mimo iż tata odszedł od kuchni polskiej, gdy ja przyjeżdżałam robił mały wyjątek.
-Kochanie jesteśmy!- jedząc "obiad" usłyszałam czyiś głos.
-Długo was nie było już zacząłem się martwić!
-Oj skarbie nie ma o co widzę, że zguba dotarła. Camila.- z wielkim śnieżnobiałym uśmiechem wyciągnęła rękę w moim kierunku.
-Tosia.Miło mi panią poznać i dziękuje, że zgodziła się pani aby tutaj zamieszkała.
-Oj nie ma za co Tosiu ważne żebyś dobrze się tutaj czuła.Może się poznacie to jest moja córka Katie.- dosłowny klon matki, jak żyje.
-Hej miło mi Cię poznać.Mam nadzieje że się jakoś dogadamy Tośka.
-Jasne.Najważniejsze, że mamy oddzielne pokoje.
Po kilku minutach udałam się do pokoju myślałam tylko o jednym SPAĆ.
-Dobranoc wszystkim!- lepiej było zejść zamiast się tak wydzierać ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
-Dobranoc Tosiu!- Zawsze lepiej śpi się ze świadomością że ktoś się o Ciebie troszczy.
Kładąc się do łóżka usłyszałam dźwięk SMSa byłam pewno, że to Ada jednak tym razem było inaczej.
,,Chyba nie zależy Ci na mnie skoro nie poinformowałaś mnie, że wyjeżdżasz.
   Myślałem, że coś dla Ciebie znaczę ale chyba się pomyliłem.''
 Jak mogłam zapomnieć ? Starałam się napisać coś z sensem.
,,Wiem, jestem idiotką.Przepraszam''- Dobra nie wysiliłam się.No ale ważne że prawdziwe, nie ?
Odetchnęłam gdy zobaczyłam jego imię na wyświetlaczu.
,,Nie jesteś idiotką. Na pewno czułaś się okropnie kto by się nie czuł gdyby dowiedział się, że ma wszystko zostawić,wyjechać i zacząć nowe życie.''
Za to go zawsze ceniłam.Potrafił zrozumieć drugą osobę mimo że ta jest beznadziejna i go zraniła, ale skąd on to wszystko wie?
,,Dziękuje, że mnie zrozumiałeś, a skąd ty wiesz o tym ?''-
,,Byłem u Ady.Musiałem się dowiedzieć co z tobą tęsknie za tobą.
      Jeżeli wszystko dobrze pójdzie to przyjadę do Ciebie ''
No przecież Ada, jak mogłam się nie domyślić.Przyjedzie?Tata nie będzie zadowolony zawsze gdy przychodził do mnie chłopak drugi raz już go nie widziałam.
,,Musze kończyć,jestem strasznie zmęczona.
            Miłych snów ''
Mam dość, jestem padnięta! Za dużo jak na jeden dzień.Zgasiłam lampkę, wsadziłam telefon pod poduszkę przykryłam się mięciutką kołdrą i w końcu zaczęłam odpływać do krainy Morfeusza.
                                                                 
                                                                                   ***

-Wstawaaaaaaaaaaj!
-Kurwa co się dzieje, pali się?
-Nie ale jest już 10:00 a dziewczyn nie ma więc musisz pomóż mi posprzątać.- powiedział to z miną zbitego psiaka (a swoją drogą wychodziło mu to świetnie.)
-Z tego co się orientuje jest dzisiaj piątek więc daj się człowiekowi wyspać i po co takie wielkie porządki.Dzień jak dzień.
-Ale dzisiaj mamy gości, sławnych gości.
Na dźwięk słowa "sławni" włączała mi się zielona lampka.
-Sławni niby kto?
-Może się orientujesz Borussia Dortmund i te sprawy.
-Oni mają tutaj być na kolacji?!
-Dokładnie- machnął tylko ręką dając mi znak, że mam wstać inaczej wieczorem nie wypuści mnie z pokoju.Biedna ja, ale dla Borussi trzeba się poświęcić.
Wstałam, umyłam twarz i spięłam włosy sprzątać w rozpuszczonych NIGDY! Narzuciłam na siebie biały T-shirt i krótkie dżinsowe spodenki, od razu zeszłam na dół by wziąć się za sprzątanie.
-OJCIEC CZY TY OSZALAŁEŚ! TRZEBA UMYĆ OKNA, PODŁOGI, ZAJECHAĆ PO ZAKUPY A TY SIEDZISZ I WPIEPRZASZ PĄCZKA!
-Przecież jest dopiero 10:30 a goście będą o 20:00.
-I TY MYŚLISZ, ŻE TO JEST DUŻO CZASU WIDAĆ, ŻE TO NIE TY SPRZĄTASZ W DOMU.
Normalnie bezczelność zwali Cię z łóżka do sprzątania, a on sobie pączka będzie jadł po moim trupie!
-No się już tak nie denerwuj księżniczko.
-Proszę.-podałam mu kartkę papieru.
-Co to jest ?- ależ zdziwienie.
-No lista zakupów musisz to wszystko kupić.Wiesz to nie ja ją pisałam, byłaby dłuższa.
-Mówili ,, Obudź ją pomoże Ci! ''.Trzeba było nie budzić!
Gdy ojciec przestał już marudzić i pojechał po zakupy ja wzięłam się za sprzątnie.Gdy skończyłam sprzątać dochodziła godzina 16:00 do domu 10 minut wcześniej wróciła Camila więc ona zajmowała się kolacją, ja poszłam w tym czasie wziąć prysznic i wybrać odpowiednie ubranie.Wybrałam brzoskwiniową rozkloszowaną krótką sukienkę i czarne szpilki, rozpuściłam włosy i zrobiłam lekki makijaż.Gdy zdołałam się ogarnąć usłyszałam dzwonek do drzwi, niemożliwe z tego całego strojenia straciłam rachubę czasu.
-Tosia możesz zejść na dół goście przyszli.-powiedziała wchodząc do mojego pokoju Camila
-Jasne już idę.
Byłam bardzo zdenerwowana zobaczyć tylu zawodników BVB na czele z trenerem Kloppem. schodząc na dół czułam jak serce podchodzi mi do gardła.
-O i oto mamy naszą ostatnią zgubę. Chodź tu Tosia.
-Dobry wieczór.Tosia jestem.-na mojej twarzy gości promienny uśmiech.
-Witaj Tosiu, Jurgen. No muszę ci powiedzieć Tomasz że masz naprawdę piękne córki no i oczywiście żonę, bardzo ciesze się że mogę poznać całą rodzinę mojego przyjaciela.
-No to może przy kolacji poznamy się lepiej, siadajcie-powiedziała Camila.
Postanowiłam pomóc w przygotowaniu pierwszego dania na pomoc Katie nie mogłyśmy liczyć ponieważ od razu zaczęła flirtować z Jonasem Hoffmanem (szybka jest jak na 15 lat)
Po 10 minutach wszyscy zasiedliśmy do stołu panowała na prawdę świetna atmosfera miałam okazje porozmawiać z naszym Polski trio, a także z pozostałymi zawodnikami, no może poza jednym.Zawsze miałam do niego słabość chociaż go na oczy nie widziałam, a teraz siedzę od niego jakieś 3 krzesła. Ten jego boski uśmiech,niebiańskie oczy na żywo wygląda naprawdę nieziemsko!
-Tosiu pomożesz mi posprzątać?
-Oczywiście że Ci pomogę.
Razem z Camilą posprzątałyśmy po kolacji oczywiście nadal nie mogłyśmy liczyć na pomoc Katie ponieważ była dzisiejszego wieczoru duszą towarzystwa.
-Przepraszam Cię, że musisz mi pomagać ale na moją córkę nie mogę liczyć.
-Przecież to nic takiego pozwoliłaś mi tu zamieszkać więc chociaż mogę się tym odwdzięczyć.
Miło spędzałyśmy czas aż tu nagle...
-Tosiu mogę Cię na chwile porwać chłopcy chcą Cię bliżej poznać .
-Przecież rozmawiałam z nimi na kolacji.
-No tak ale tutaj także chodzi o twoje praktyki jako rehabilitant sportowy w klubie miałabyś najlepiej.
-No dobrze.
 Z natury jestem bardzo nieśmiała, owszem rozmawiałam z chłopakami przy kolacji ale wtedy żaden się na mnie nie gapił, i jak na złość on musi tam stać.
-O Tosia! Właśnie o tobie rozmawiamy nie będę owijał w bawełnę jeżeli chcesz u nas odbywać praktyki musisz tylko przynieść potrzebne papiery ze szkoły no i będziesz mogła zacząć.
-Na prawdę! Dziękuje panu no i oczywiście chłopakom, że zgodzili się bym odbywała tam praktyki.
-To czysta przyjemność! Taka rehabilitantka!-powiedział Mats.
-No jasne!-wszyscy odpowiedzieli chórkiem z wielkimi uśmiechami.
Porozmawialiśmy jakieś 15 minut aż w końcu poszłam usiąść szpilki nigdy nie będą moim przyjacielem! Po wypiciu 3 kieliszków wina mój pęcherz dał o sobie znać.
Gdy weszłam na piętro nie spostrzegłam, że ktoś idzie i zderzyłam się z nim przez co mój kieliszek wina wylądowało na jego koszuli.
-Boże! Przepraszam nie chciałam niezdara ze mnie!
-Nic się nie stało to tylko koszula.
Gdy podniosłam wzrok nasze spojrzenia zeszły się nie mogłam w to uwierzyć to był własnie on! Tego którego wzroku unikałam cały wieczór.
-Coś się stało tak dziwnie na mnie patrzysz?
-Nie, nic przepraszam.Ta plama wygląda okropnie może dam Ci koszule mojego taty a tą bym zaprała żeby nie została plama.Szkoda takiej koszuli.
-Nie, nie trzeba.-uśmiechnął się.
-Ale nalegam kobiecie się nie odmawia-odwzajemniłam jego uśmiech.
-No dobrze kobieta ma racje!-Roześmialiśmy się.
Zaprowadziłam go do sypialni taty i wyciągnęłam z szafy białą koszule.
-Proszę powinna pasować.
Gdy ściągnął koszule zaniemówiłam. Widzę Marco Reusa bez koszuli!
Gdy poszłam zaprać koszule Marco oparł się o futrynę i wpatrywał się we mnie, trochę mnie to peszyło i wszystko leciało mi z rąk.
-Pomóc Ci?-zapytał z troską.
-Nie jeszcze koszule umiem wyprać, ale jakbyś mógł to podaj mi płyn.
-Pochodzisz z Polski?-spytał podając mi płyn.
-Tak, a co masz uprzedzenia do Polek?
-Nie z tego co słyszałem Polki są ładne i się nie mylili.
Na mojej twarzy zagościły rumieńce więc szybko odwróciłam głowę.
-Ja? Ładna? Zabawny jesteś!
-No ale taka prawda dawno nie widziałem zarazem tak delikatnej i zadziornej dziewczyny.Wiem znamy się dopiero jakieś 10 minut ale od początku kolacji przykułaś moją uwagę nie wiem dlaczego ale nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku.-uśmiechnął się najcudowniej jak umiał.
-Dziękuje za te miłe słowa, proszę koszula zaprana więc chyba możemy iść na dół.
Gdy kierowałam się do wyjścia poczułam jak chwyta mnie za rękę i przyciąga w swoją stronę.
-Dlaczego tak szybko uciekasz? Może chociaż dałabyś mi swój numer grzechem byłoby poznać fajną dziewczynę i nie wziąć od niej numeru.- znów uśmiechnął się tak cudownie.
Na mojej twarzy ponownie pojawiły się rumieńce nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Ślicznie wyglądasz z rumieńcami.
-My się w ogóle nie znamy to są jakieś żarty, głupi zakład?
-Zakład? Czy to takie dziwne, że mi się podobasz a widziałem Cię wiele razy na zdjęciach, wiem to i tak nic nie zmienia ale tak jakby od razu coś we mnie drgnęło.Chciałem cię w końcu poznać.
-To miłe ale trudne do uwierzenia.-uśmiechnęłam się do niego.
W końcu zgodziłam się dać mu numer (i tak bym mu dała ale nie mogłam wyjść na puszczalską).Po zejściu na dół wszyscy się zbierali, w tym Marco.
-Mam nadzieję, że za niedługo się zobaczymy,a i dziękuje za koszule jesteś wspaniała-pocałował mnie w policzek.
Po godzinie 23:00 położyłam się spać, gdy już zasypiałam dostałam SMSa :
,,Dobranoc.Słodkich snów ;**''
Uśmiechałam się do telefonu jak debil ale nie przeszkadzało mi to.
Czyżby miał to być nowy rozdział w moim życiu?
___________________________________________________________________________
4 ! :D
Mamy Marco i jest dobrze ;p
Dziękuje za komentarze mam nadzieje, że będzie ich coraz więcej ;*
Każdy komentarz to wielka motywacja do dalszego pisania więc komentować ;*
http://31.media.tumblr.com/590b8c987873127dc146188f42358012/tumblr_muq0n6aR0E1rdmx79o4_400.gif  Geniusz ! *.* <3 

wtorek, 15 października 2013

                                                                         ***
3.

Promienie słoneczne pieściły moją twarz w myślach przeklinałam to, że nie zasłoniłam zasłon jednak z drugiej strony cieszyłam się, że w końcu od paru dni w Tulonie wyszło słońce i będę mogła wyjść z tego domu. W domu panowała idealna cisza z czego wnioskowałam, że matki nie ma już w domu nawet lepiej nie miałam ochoty jej widzieć.Najpierw poszłam wziąć gorącą kąpiel zawsze biorąc kąpiel czułam jak wszystkie problemy ze mnie spływają, nie myślałam o tym co mnie otacza ale o przyjemności którą czerpie.Po kąpieli owinęłam się w ręcznik i nałożyłam na twarz krem nie chcielibyście widzieć mojej twarzy od razu po przebudzeniu koszmar! Zeszłam na dół włączyłam laptopa i muzykę.Po sprawdzeniu wszystkich potrzebnych rzeczy poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.W trakcie śniadania usłyszałam dzwonek telefonu SMS nie musiałam nawet sprawdzać a już wiedziałam że jest to Ada 
nie myliłam się. 
,,Hej skarbie jak tam noc mama bardzo zła?
Ja mam kaca jakich mało ale mam numer zajebistego chłopaka,
ale widziałam, że Ty też nie próżnowałaś.
Masz dzisiaj czas wpadłabym do ciebie tak o 15:00?
Za dużo pisania na telefon ''
SMS-y od Ady zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy cieszyłam się, że nie będę musiała sama siedzieć w domu.
,,Hej Aduś! Jasne wpadaj tylko muszę ogarnąć wcześniej dom.
    Też mam Ci dużo do powiedzenia.Do 15 ''
Na zegarze wybiła godzina 11:00 więc nie miałam zbyt dużo czasu zważając na to, że dom był w opłakanym stanie.Poszłam szybko przebrać się na górę. Założyłam na siebie krótkie spodenki i zwykła białą koszulkę no i oczywiście spięłam włosy w wysokiego koka.Włączyłam muzykę najgłośniej jak się dało był to mój motor napędowy. Już dawno w tym domu nie było takiego syfu ale dla niej, w tym domu zawsze byłam tylko sprzątaczką więc po co ona ma cokolwiek robić ważne żeby wyglądała dobrze wychodząc ze znajomymi.W końcu udało mi się wdrapać na górę i dotrzeć do swojego pokoju nie zajęło mi to dużo czasu. No i ostatnie, sypialnia mojej matki szczerze byłam tam może 2 razy w swoim życiu nigdy nie miałam tam wstępu a gdy już zdarzyło mi się tam wejść wole tego nie pamiętać. Wszędzie leżały porozrzucane ubrania, sterta różnych papierów ledwo mogłam się ruszyć.Zbierając ubrania zauważyłam coś co bardzo mnie zdziwiło.Na podłodze leżała biała męska koszula czyżby matka chciała powspominać czasy gdy jeszcze byłą z tatą? Nie, to nie możliwe tata zabrał wszystkie swoje rzeczy a poza tym czuć perfumy które nie utrzymały by się tak długo na koszuli ojca od rozwodu minęło pół roku.Więc musi być to koszula jakiegoś obcego faceta ale jakiego? Po posprzątaniu pokoju poszłam zanieść ubrania do łazienki jednak koszule postanowiłam zachować i schowałam ją w swoim pokoju.Miałam jeszcze godzinę do przyjścia Ady więc postanowiłam zrobić zakupy.Kupiłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy ponieważ w lodówce jak zwykle było pusto no i oczywiście rzeczy które będą potrzebna mi i Adzie.
Po godzinie 15 usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej Aduś wchodź!
-Rany jak tu czysto przeszłaś samą siebie Tośka!
-Też się sobie dziwie ale raz na miesiąc trzeba zrobić porządek.Zapomniałabym mam tutaj świetny prowiant nie będziemy przecież siedzieć przy samym soczku.
-No jasne a skąd Ty to masz matka raczej Ci nie kupiła.
-Matka? Proszę Cię ona by mnie zabiła kumpel mi załatwił a że matki nie ma więc mam wolną rękę.
-Rozsiądź się wygodnie.Mamy sobie dużo do powiedzenia.
Gdy ja przygotowywałam jedzenie Ada włączyła muzykę.
Gdy obie usiadłyśmy na kanapie Ada od razu zaczęła opowiadać swoją historie z imprezy:
-Wiesz zaczęło się całkiem normalnie tak jak na każdej imprezie czyli drinki i taniec.W pewnym momencie źle się poczułam i wyszłam na zewnątrz.Usiadłam na jakiejś ławce
nie daleko klubu i jak na złość przyplątał się jakiś facet.Był strasznie nachalny trochę się przestraszyłam bo był kompletnie zalany a nie wiadomo co takiemu może odbić.
Zaczął mnie obmacywać chciałam wstać ale chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie próbowałam się wyrwać ale był silniejszy no i w tym momencie podszedł mój wybawiciel
i pomógł mi prawie go uderzył ale go powstrzymałam.Chociaż teraz żałuje mógł mu dokopać!
-Najważniejsze, że nic ci nie jest Łosiu a jak ten twój wybawca ma na imię?
-Igor ale jest jeden mały problem...
-Jaki?
-On mieszka w Dortmundzie.
-No to kiepsko ale wiesz mój ojciec mieszka w Dortmundzie więc kiedyś możemy się wybrać zwłaszcza że są wakacje.
-Było by super no ale teraz ty opowiadaj.Widziałam Cię z jakimś chłopakiem i nie wymiguj się że nie!
-No tak. Ma na imię Eryk z tego co pamiętam.Wyszłam na papierosa jak to ja no i w pewnym momencie podszedł i spytał się czy mam pożyczyć zapalniczkę i tak rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas później poprosił mnie do tańca a później przyszłaś Ty i na tym się skończyło.
-Matką zauważyła że Cię nie było?
-Zauważyła? To mało powiedziane.Siedziała sobie spokojnie w kuchni i czekała na mnie pewnie też zaliczyła jakąś imprezę jak to ona.
-I co dalej?
-Pokłóciłyśmy się. Wygarnęłam jej co o niej myślę i za to dostałam w twarz.Boleśnie.
-Żartujesz? Uderzyła Cię? Nigdy bym nie pomyślała że zrobi coś takiego.
-Dużo rzeczy o niej nie wiesz, a co najlepsze gdy sprzątałam jej pokój znalazłam białą wyperfumowaną męską koszule.
-Myślisz że tego wieczora przyprowadziła tutaj jakiegoś faceta?
-Jestem na sto procent pewna poszła z nim do łóżko później pewnie poszła sprawdzić czy mnie nie obudziła no i wtedy wyszło że mnie nie ma a jemu pewnie kazała iść żebym na niego nie wpadła jak będę wracać.
-Nie zazdroszczę Ci ale wiesz że jakby coś się działo zawsze możesz do mnie wpaść a jak chcesz to nawet nocować.
-Dziękuje na Ciebie zawsze mogę liczyć.
-A masz może numer tego Eryka?
-Nie wiem coś tam zapisywał na telefonie ale nie mam humoru ani ochoty żeby pisać z nim teraz.
-Ale jak Ci się humor poprawi od razu masz pisać szkoda takiego fajnego i przystojnego chłopaka stracić!
Tak się zagadałyśmy, że nie zauważyłyśmy później pory.
-Teraz Ty masz wpaść do mnie.Pa skarbie!
Gdy Ada poszła wzięłam się za sprzątanie, w pewnym momencie usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu była zaskoczona ponieważ była to matka a ona przeważnie wraca koło 23:00.
Nie miałam ochoty z nią rozmawiać ale jak zawsze musiała się do czegoś przyczepić.
-Kto pozwolił Ci wchodzić do mojej sypialni?!
-Był w niej syf więc posprzątałam chyba powinnaś mi podziękować a nie wydzierać się po mnie!
-Mówiłam Ci, że nie masz do niej wstępu!
-Bo co? Bałaś się że znajdę w niej coś ciekawego na przykład białą męską koszule.
-To nie jest Twoja sprawa a tak w ogóle kto pozwolił Ci grzebać w moich rzeczach?
-Nie musiałam grzebać bo wszystko było porozrzucane! W ogóle jak ty możesz żyć w takim syfie?
-To nie jest twój interes rozumiesz!
-Jak to nie mój ? Też tutaj mieszkam czyli to też jest mój dom! Mam już dość twojego puszczania się na prawo i lewo! Gdy chce przyprowadzić chłopaka od razu słyszę nie a Ty
to co? Myślisz że możesz przyprowadzać sobie codziennie innego.Mam dość tego że wchodząc do swojej kuchni widzę w niej obcego faceta w samych gaciach aż chce mi się rzygać
jak ich wszystkich widzę!
-Wynocha do pokoju i lepiej z niego nie wychodź bo nie wiem co Ci zrobię!
-Co? Znowu mnie uderzysz? Znowu usłyszę że jestem dziwką? Żałuje, że nie udało mi się wtedy zabić miałabyś wolną rękę. Nikt by ci już nie przeszkadzał, a ja miałabym w końcu święty spokój! 
Jak zwykle nic nie powiedziała najwyraźniej było jej wszystko jedno czy żyje czy nie.Wyszłam z domu nie miałam ochoty jej oglądać wolałam już szlajać się po ulicach niż siedzieć, z nią pod jednym dachem. Poszłam do sklepu kupiłam paczkę papierosów i wódkę, czymś trzeba było zatapiać smutki.Usiadłam na ławce w parku zapaliłam papierosa i w krótkim czasie
opróżniłam połowę butelki.Czułam, że nie był to dobry pomysł gdy próbowałam zapalić kolejnego papierosa usłyszałam znajomy głos.

*Obudziłam się rano z niewyobrażalnym kacem jeszcze nigdy nie czułam się tak źle.Gdy otworzyłam oczy nie mogłam uwierzyć leżałam naga w obcym łóżko koło jakiegoś faceta.Próbowałam przypomnieć sobie co działo się wczoraj, ale w mojej głowie była pustka w tym momencie poczułam jak budzi się. Owinęłam się kołdrą i obróciłam plecami do niego.Poczułam jego ręce na swoich ramionach. Wstał i poszedł do łazienki w moich oczach pojawiły się łzy nie wiedziałam gdzie jestem i co zdarzyło się tej nocy. Nie mogłam dłużej leżeć bezczynnie i nic nie robić. Znalazłam swoje ciuchy i skierowałam się do wyjścia byłam bliska sukcesu jednak w progu poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach, sparaliżowało mnie nie wiedziałam co zrobić zaczęłam się szarpać i krzyczeć.W tym momencie ujrzałam jego twarz byłam w szoku ale z drugiej strony poczułam ulgę. 
-Eryk?
-Jednak mnie pamiętasz Tosiu.
-Co ja tu robię?
-Chodź na dół zrobię Ci herbatę i porozmawiamy jesteś cała roztrzęsiona.
Zeszliśmy na dół.Jego dom był przepiękny ciężko było nie zachwycać się świetnie dobranymi kolorami, ścianą z białego kamienia no i oczywiście tym co kochałam najbardziej czyli kominkiem.
-Herbata gotowa.Siadaj przecież nie będziesz stała.
-Dziękuje. To jest twój dom?
-Moich rodziców, ale pod ich nieobecność ja sprawuje nad nim władze.
-Właśnie byłam bardzo zdziwiona że chłopak może mieć taki dobry gust w meblowaniu mieszkania.
-W te sprawy nigdy nie będę się wtrącał zostawię to kobietom.
-Możesz mi teraz opowiesz co stało się wczoraj pamiętam tylko że siedziałam na ławce w parku później kompletna pustka.
-Nie dziwię Ci się że nic nie pamiętasz.Więc przechodziłem przez park i zauważyłem Cię jak siedzisz na ławce z fajką w niezbyt dobrym stanie stwierdziłem, że masz doła więc podszedłem spytać co się stało a że nie byłaś zbyt trzeźwa szybko wszystko mi opowiedziałaś. Później chciałaś wracać do domu ale w takim stanie nie mogłem Cie puścić i zawiozłem Cię do siebie.Nie wybaczył bym sobie gdyby coś Ci się stało.
-Nigdy nie zdarzyło mi się coś takiego gdyby nie Ty nie wiem co by się ze mną stało, a czy my no wiesz...
-Czy uprawialiśmy seks? Nie, nie jestem taki jak Ci się może wydawać po prostu zaczęło padać i miałaś mokre ubrania więc je ściągnęłaś. Mam nadzieje że nie obraziłaś się że spaliśmy w jednym łóżku.Wolałem Cię pilnować żebyś nie zrobiła niczego głupiego.
-Jasne. Mogłabym wziąć prysznic czuje się okropnie.
-Na górze.
Zamknęłam się w łazience i relaksowałam w strumieniu gorącej wody,było na prawdę przyjemnie zwłaszcza że prysznic był ogromny gdybym mogła siedziałabym tam cały dzień.Podeszłam do lustra wysuszyłam włosy i nałożyłam odżywiający krem.Moje ciuchy były całe mokre więc nałożyłam na siebie krótkie spodenki i koszulkę Eryka były o wiele za duże ale to najmniejsze ubrania jakie znalazłam.Gdy zeszłam na dół poczułam zapach przez który zawsze robiłam się głodna.Naleśniki mogłam jeść je tonami i tak było mi mało.
-Głodna? Mam nadzieje że lubisz naleśniki.
-Uwielbiam!Nie masz za złe że pożyczyłam się twoich ubrań?
-Jasne że nie.Może zadzwonisz do mamy pewnie się martwi.
-Martwi? Pewnie nawet nie zauważyła że mnie nie ma.
-Wiesz z twoich historii wynika że nie jest najlepszą matką na świecie ale na pewno się o Ciebie martwi.Nie było Cię całą noc.
-No dobra. Masz gdzieś ładowarkę?
-W szufladzie koło telewizora.
Po włączeniu telefonu na wyświetlaczu miałam 15 nieodebranych wiadomości od matki i 10 od Ady.
-Tośka? Gdzie ty do cholery jesteś? Przez Ciebie nie śpię całą noc.Czy Ty oszalałaś? Mogłaś chociaż zadzwonić!
-Nie wściekaj się.Jestem u Eryka i uwierz mi nie byłam w stanie zadzwonić.
-Tego z dyskoteki? Jak to nie byłaś w stanie? Zrobił Ci krzywdę?!
-Nic mi nie zrobił. Nie panikuj.
-Właśnie Twoja matka dzwoniła do mnie o 2 w nocy i mówiła, że się pokłóciłyście.Dlaczego nie przyszłaś do mnie? Ty go nawet nie znasz a jak coś Ci zrobi?
-Miał do tego okazje i tego nie zrobił.
-Dobrze wiesz, że jestem sama bo matka jest w delegacji.Pogadałybyśmy i na pewno byś się lepiej poczuła a tak poza tym u mnie też mogłaś się zalać!
-Nie dręcz mnie już.Mam do Ciebie prośbę. Zadzwoń do mojej matki i powiedz jej, że u mnie wszystko ok. Ja nie mam siły na rozmowę z nią.
-Dobra ale gdzie Ty w ogóle jesteś?
-Sama nie wiem ale jest tu tak pięknie, że nie chcę mi się stąd ruszać więc zostanę tutaj pewnie jakiś czas.
-Tośka uważaj na siebie i dzwoń codziennie.
-Oczywiście Ada.
Od razu po odłożeniu telefonu poszłam coś zjeść.
-Czyli zostajesz u mnie.- spytał, z nadzieją.
-Jeżeli nie było by to dla Ciebie kłopotem.
-Będę zaszczycony Twoją obecnością!

4 dni później.


Spokój.Tak mogę podsumować te 4 dni dawno nie czułam się taka zrelaksowana. Może dlatego, że nie musiałam konfrontować się ze swoją matką.Moje relacje z Erykiem bardzo się zacieśniły w końcu miałam okazje lepiej go poznać i przekonać się że jest świetnym chłopakiem.
-Jedziemy?- Usłyszałam głos Eryka.
-Jasne.
Wiedziałam że kiedyś musi to nastąpić konfrontacja z moją matką.Jeszcze nigdy nie byłam tak przestraszona.
-Mam tutaj poczekać?
-Nie. Dam sobie radę. 
-Zadzwoń do mnie później.
Gdybym tylko mogła nie wchodziłabym do środka jednak musiałam to zrobić.Otworzyłam drzwi w domu panowała przeraźliwa cisza gdy weszłam dalej siedziała sobie w kuchni czytając gazetę.
-W końcu wróciłaś.Myślałam, że jeszcze sobie posiedzisz u "swojego chłopaka"
-To nie jest mój chłopak,
-Gdybyś się nie zalała i wróciła jak normalny człowiek do domu nie byłoby takich cyrków.
-Wolałam się zalać niż wracać do tego domu.
Gdy chciałam skierować się do swojego pokoju zauważyłam 2 spakowane walizki.
-Wyjeżdżasz?- zapytałam zdziwiona.
-Ja? Nie, to są Twoje walizki.
-Co? I gdzie ja mam się podziać?
-Dzwoniłam do ojca zamieszkasz z nim w Dortmundzie.
-W Dortmundzie. Oszalałaś?
-Przecież zawsze Chciałaś tam zamieszkać.
-Tak, ale to było pół roku temu.Ja mam tutaj znajomych, szkołę.Nie mogę od tak wyjechać.
-Będziesz chodziła do szkoły w Dortmundzie wszystko będzie załatwione, a przyjaciół sobie znajdziesz.
-Żartujesz? Nie masz prawa mnie wyrzucić.
-Słuchaj to ja jestem twoją matką i z tego co się orientuje nie masz ukończonych osiemnastu lat więc masz mnie słuchać, z tego co wiem ojciec bardzo się za tobą stęsknił a ja sobie odpocznę.
-Odpoczniesz? Po prostu gdy ja byłam nie mogłaś sprowadzać swoich gachów a teraz masz wolną rękę!
-Nie będę z tobą dyskutować.Samolot wylatuje o 16:00.Idź spakuj co jeszcze potrzebujesz bo nie mam zamiaru później Ci tego przywozić. 
Wszystkiego się po niej spodziewałam ale czegoś takiego? Jednak jestem jej córką, w sądzie walczyła o to bym z nią mieszkała a teraz chce się mnie pozbyć.Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że zrobiła to w geście zemsty na ojcu.Zamknęłam się w pokoju i z wielką złością zaczekam pakować najpotrzebniejsze rzeczy.Po spakowaniu wszystkiego wyszłam z pokoju i zamknęłam go na klucz .Zeszłam na dół i zamówiłam taksówkę.Nie mogłam w to uwierzyć moja matka siedziała nadal niewzruszona na krześle i czytała jakiś pieprzony szmatławiec. Gdy zobaczyłam taksówkę nie oglądając się wyszłam z domu czułam wielki żal jednak z drugiej strony wielką ulgę.Była godzina 15:00 więc postanowiłam ostatni raz odwiedzić Adę która jeszcze nic nie wiedziała o tym co się wydarzyło.Gdy stanęłam przed jej drzwiami nie wiedziałam co zrobić.Stchórzyć i napisać po prostu w samolocie SMSa czy porozmawiać z nią w cztery oczy.Nie zdążyłam się nawet zastanowić ponieważ drzwi otworzyła mi Ada.
-Hej skarbie,wchodź.
Weszłam nie pewnym krokiem.
-Coś się stało masz smutną minę.Coś z matką?
-Wiesz muszę Ci coś powiedzieć.Nie jest to łatwe ale nie mam innego wyjścia.
-Tośka co się dzieje? Widzę walizki czyli wprowadzasz się do mnie prawda?
-Nie do końca.Wyprowadzam się do Dortmundu.
W oczach Ady pojawiły się łzy nie chciała chyba do siebie dopuścić tego co przed chwilą powiedziałam.
-Jak to? Dortmund? Przecież możesz u mnie zamieszkać nie musisz wyjeżdżać!
-Ada.To jest skomplikowane matka sprawuje nade mną opiekę czyli muszę być jej posłuszna inaczej mogę trafić do poprawczaka.- Moje oczy zaszkliły się łzami była to dla mnie trudna sytuacja.
-Proszę Cię!
-Ada może gdy wróci twoja matka pozwoli ci przyjechać do Dortmundu zwłaszcza, że mamy jeszcze półtora miesiąca wakacji.
-Mam taką nadzieje.
Porozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas aż na zegarze wybiła 15:30 więc musiałam się zbierać Ada odwiozła mnie na lotnisko prosiłam ją by została w domu ale nic to nie dało. Przyszedł dla mnie najcięższy moment nigdy nie myślałam, że będę musiała rozstać się z najlepszą przyjaciółka.
-Pamiętaj masz dzwonić codziennie. Jak dolecisz masz mi wysłać wiadomość rozumiesz?
-Tak rozumiem. Będę tęsknić.
-Ja też. Może spotkasz chłopaków z Borussi zawsze o tym marzyłaś.
-Marzyłyśmy i obiecuje, że zabiorę Cię na mecz jak mnie odwiedzisz.
Gdyby nie głoś kobiety w głośnikach mówiący o tym, że za 5 minut startuje samolot nie dałybyśmy rady się pożegnać.Był to nasz ostatni uścisk. Siedziałam w samolocie nie mogąc opanować swoich emocji łzy ciekły mi po policzkach ludzie patrzyli na mnie z politowaniem.Jak można było się domyślić nic nie może się układać dobrze więc stewardessa poinformowała nas, że będziemy mieli opóźnienie z wylotem z powodu złej pogody.Nie miałam zamiaru patrzeć tempo w ścianę więc okryłam się kocem i założyłam na uszy słuchawki włączając na full piosenkę Scorpions-,,Send me an angel''.Chciałam aby ten dzień jak najszybciej się zakończył.
___________________________________________________________________________
Trochę się rozpisałam ;p
Czytasz? Zostaw komentarz, motywacja ! ;*


niedziela, 13 października 2013

                                                                        ***
 2.
,, Mijały kolejne tygodnie dzięki wspaniałym osobą moje życie powoli nabierało sensu, ale wiedziałam jedno z nią nie wytrzymam ani chwili dłużej. 
Matka-nigdy bym jej tak nie nazwała. Dlaczego mnie to spotkało? Taka rodzina nawet ojciec z nią już nie wytrzymał i odszedł, a ona jaka była taka jest tylko praca, przyjaciele i tak w kółko. Szczerze nie widziałyśmy się już od tygodnia ale może to lepiej bo nie mam ochoty widzieć jak wraca o 2 w nocy w stanie dalekim od ideału.Miałam coś zmienić, a stoję w martwym punkcie wszystko wraca do początku.Nie tak miało być! ''
Gdy zamknęłam pamiętnik wybiła godzina 21:00 na podwórku było już ciemno tylko lampa oświetlała dwór.Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do Ady :
-No hej skarbie co jest ?
-Hej Aduś masz czas ?
-Jasne a co ?
-Może wybierzemy się do klubu od miesiąca nigdzie razem nie wychodziłyśmy.
-Jasne. Świetny pomysł! A co na to twoja matka?
-Matka? Jak zwykle jej nie ma i nawet nie wiem o której ma zamiar wrócić.
-Zadzwonię do Lenki i Miłosza będziemy o 22:00
Nie miałam zbyt wiele czasu więc poszłam wziąć szybki prysznic. Zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy.
Ubrałam beżową spódnice, beżowy sweterek, biała bokserkę i czarne szpilki do tego wzięłam małą torebkę przepasaną przez ramie by włożyć pieniądze i telefon bez którego nie umiałam funkcjonować.Punktualnie o 22:00 usłyszałam klakson samochodu wzięłam torebkę zgasiłam światło i wyszłam.
Gdy odwróciłam się zaniemówiłam na podjeździe stało nowiutkie czarne Subaru owszem Miłosz był bogaty ale nie sądziłam, że rodzice kupią mu takie auto zwłaszcza, że byli w dość dużym konflikcie.
-Przytkało Cię? Wsiadaj!
-Skąd masz taki samochód?-spytałam zszokowana.
-Rozejm z rodzicami ma plusy.
Byliśmy w dobrych nastrojach co zapowiadało dobrą zabawę.Po 10 minutach dotarliśmy na miejsce.
-Gdzie my jesteśmy? Byłam w wielu klubach ale tego nie pamiętam.
-Nie pamiętasz bo dopiero go otwarli- powiedziała Lenka
-Chodźcie trzeba się zabawić!- krzyknął Miłosz
W środku było mnóstwo ludzi ledwo znaleźliśmy stolik by gdzieś usiąść.Miłosz kupił nam po drinku on jednak nie mógł pozwolić sobie na zabawę z alkoholem ponieważ prowadził i nie chciał ryzykować.Dziewczyny bawiły się na parkiecie z nowo poznanymi chłopakami ja nie miałam ochoty na zabawę więc postanowiłam wyjść na zewnątrz przewietrzyć się i zapalić papierosa.
-Masz może ogień?
Zdezorientowana odwróciłam się i ujrzałam wysokiego bruneta ubranego w jasne dżinsy, białą koszulkę i skórę.
-Co proszę?
-No bo nie mam zapalniczki i nie mam jak zapalić.
-A tak jasne proszę .
-Dzięki, a tak poza tym Eryk jestem.
-Tosia, miło poznać.
Przywitaliśmy się i chwilę porozmawialiśmy po 10 minutach obydwaj wróciliśmy do środka ponieważ na zewnątrz było dość chłodno.
-Wiesz nie jestem zbyt dobrym tancerze ale może zatańczymy.-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Też nie należę do specjalistów ale czemu nie.
Przetańczyliśmy razem jakieś 20 minut w jego ramionach czułam się nieziemsko mimo że znałam go dopiero jakieś 40 minut.Jego uśmiech był zabójczy a oczy genialne!
Gdy razem rozmawialiśmy poczułam szturchnięcie .
-Tośka musimy się zbierać jest już 2:30!
-Cholera matka mnie zabije ! Przepraszam Cię ale muszę już iść.
-Poczekaj! Daj telefon.
Nieświadomie wyciągnęłam telefon który dałam chłopakowi po chwili szybkim ruchem chwyciłam go pożegnałam się i wyszłam.
-Mam nadzieje, że nie ma jej jeszcze inaczej będzie źle.
-Uspokój się może nawet nie zauważyła, że Cię nie ma pewnie myśli, że śpisz.-Uspokajała mnie Ada.
Po 20 minutach byliśmy na miejscu jak na złość w mieście był duży ruch przez co mieliśmy 10 minut dodatkowej jazdy.
-Do jutra.Trzymajcie kciuki żebym dożyła.
Gdy Miłosz odjechał wolnym krokiem podeszłam do drzwi z nadzieją że są zamknięte.Pomyliłam się drzwi były otwarte co nie wróżyło nic dobrego.Po cichu weszłam do domu ściągnęłam buty i udałam się na górę jednak nie wszystko poszło po mojej myśli gdy odwróciłam głowę siedziała w szlafroku w kuchni na krześle popijając kawę (pewnie dlatego by wytrzymać do czasu aż wrócę do domu).
-Mogę wiedzieć gdzie byłaś do tej godziny?
-W klubie.Ciebie nie było więc musiałam znaleźć sobie zajęcie.
-Zajęcie? Nie odbierasz telefonu wiesz jak ja się martwiłam.Myślałam, że coś ci się stało i jak ty w ogóle wyglądasz jak dziwka!
-Dziwka? Popatrz na siebie jak ty wyglądasz wychodząc ze znajomymi! Po co ci była rodzina mąż, dziecko przecież Ty czujesz się jak 20-latka. Ilu przeleciałaś w tym czasie co?
W tym momencie poczułam uderzenie w twarzy wiedziałam, że powiedziałam za dużo ale to za długo we mnie siedziało.
-Nienawidzę Cię-krzyknęłam jej prosto w twarz.
Szybko uciekłam na górę i zamknęłam się w pokoju.
Jak mogła? Nienawidzę jej! ,,Mój świat ogranicza się do czterech ścian''- tak mówiła, a gdy chce wyjść dostaje po twarzy! Mam 17 lat a czuje się jakbym miała 12.
Słyszałam pukanie do drzwi i wołanie bym otworzyła ale nie chciałam jej widzieć, już nigdy.
Miałam nadzieje, że gdy obudzę się to wszystko okaże się tylko złym snem...
_____________________________________________________________________________
Pierwsze rozdziały skupiają się wyłącznie na życiu Tośki więc głównego bohatera nie doświadczycie.
Oczywiście do czasu :p
Miłego dzionka :*

piątek, 11 października 2013


                                                                   ***

1.
Biel.To jedyne co widziałam sterylne pomieszczenia, idealna cisza tylko lekkie krzątanie się pielęgniarek po korytarzu. Powoli uświadamiałam sobie, że ktoś dał m drugie życie może to było mi pisane dalsze życie wyjście na prostą pozbieranie skołatanych myśli w całość i pokazanie wszystkim że jestem silna i potrafię walczyć z przeciwnościami a przede wszystkim ze sobą.
-Dlaczego?
-Nigdy tego nie zrozumiesz więc dlaczego mam Ci to tłumaczyć?
-Córeczko...
-Córeczko?! Gdybym tu teraz nie leżała nigdy byś się mną nie zainteresowała. Wszystko było ważniejsze ode mnie praca, przyjaciele ale nigdy ja. Myślisz że kieszonkowe wszystko załatwi? Myślisz że pieniądze zastąpią to co jest najważniejsze? Bynajmniej dla mnie bo Ty chyba nigdy nie miałaś córki.
-Jak możesz tak mówić robiłam wszystko byś miała jak najlepiej miałaś wszystko co chciałaś poświęcałam Ci każdą wolną chwilę.
-Czyli żadnej.
-Nigdy nie mówiłaś...jak mam to naprawić?
-Jeżeli chcesz mi pomóc to wyjdź stąd i daj mi spokój.
Gdy na sali zapadła głucha cisza z moich oczu popłynęły łzy wiedziałam że nic nigdy nie będzie takie samo ale jedno wiedziałam na pewno,że będę silniejsza i nigdy nie popełnię tych samych błędów.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Powrót do domu jeszcze nigdy nie był tak bolesny tu wszystko mogło się zakończyć jednak tak się nie stało moje życie toczyło się dalej. Wchodząc do pokoju wszystko wróciło: nieprzespane noce zatapiane alkoholem, płacz, krzyk, rozpacz i noc która będzie ze mną do końca życia. Postanowiłam zmyć z siebie wszystkie problemy które mnie otaczały gorącą kąpielą.Po 20 minutach zarzuciłam na siebie białą bokserkę, ciepły beżowy sweter i czarne legginsy ponieważ pogoda w Tulonie nie rozpieszczała więc taki ubiór był wskazany. Po chwili usłyszałam głośne wołanie matki nie chciałam z nią mieszkać ale przez to że nie byłam pełnoletnia nie miałam wyboru.
-Tosia, możesz zejść na dół?
-Już idę.
Z niechęcią ale zeszłam na dół wiedząc że będę musiała kolejny raz mówić że wszystko wróciło do normy mimo że tak nie było.
-Co chciałaś?
-Mam dla Ciebie niespodziankę mam nadzieję, że się ucieszysz czeka w pokoju .
Byłam zaskoczona, niespodzianka? Nic nie przychodziło mi do głowy więc chciałam to jak najszybciej sprawdzić. Weszłam do pokoju i nie mogłam w to uwierzyć przy oknie stały 3 osoby najdroższe mi na świecie MOI PRZYJACIELE.
-TOŚKA!- gdy usłyszałam ich głos do oczu napłynęły mi łzy myślałam że wszystko straciłam jednak się pomyliłam nie straciłam najważniejszej rzeczy PRZYJAŹNI.
-Ada, Lenka, Miłosz jak dobrze was widzieć! Tęskniłam!
-To my tęskniliśmy, jak się czujesz skarbie?
-Nie jest łatwo ale staram się...
Cisza ogarnęła całe pomieszczenie nikt nie wiedział co powiedzieć.
-Tośka dlaczego Ty to zrobiłaś? Nigdy nic nam nie mówiłaś, że coś cię dręczy pomoglibyśmy Ci!
-Miłosz to są moje problemy nie mogę was nimi obarczać macie swoje problemy i swoje życie
-Ale po to są przyjaciele żeby sobie pomagać i wspierać się!- wtrąciła się Ada
-Wiem ale nie chciałam wam psuć wyjazdu tyle na niego czekaliście.Marzyliście o Wenecji.
-Nie marzyliście tylko marzyliśmy i zrobiliśmy błąd zostawiając Cię samą gdyby Ci się coś stało nie wybaczylibyśmy sobie tego nigdy!- syknęła ze złością Lena.
-Wiem, przepraszam.
-Najważniejsze, że nic Ci nie jest już Cię nigdy nie spuścimy z oczu głupku-powiedziała roześmianym tonem Ada.
-Jesteście najlepsi! Kocham was! Dzięki wam wszystko na pewno wróci do normy!

________________________________________________________________________

Czytasz ? Zostaw komentarz ;**
To na prawdę motywuje do dalszego pisania 

wtorek, 8 października 2013

                                                               ρяσℓσg
                                         *

Ja zamknięta w czterech ścianach odcięta od rzeczywistości od świata który mnie otacza.Nie potrafiłam powiedzieć tego co czuje co mnie dręczy czułam, że jestem inna od reszty, że nie pasuje do tego sztucznego obrazka szczęśliwego człowieka.Wiedziałam, że dłużej tak nie potrafię. Podeszłam do komody wyciągnęłam z niej opakowanie tabletek nasennych i butelkę Jacka Danielsa bo jeżeli umierać to z butelką dobrej whisky.Nie kontrolowałam tego co robię wiedziałam, że jestem bliska swojego celu czułam, że nie zostało mi dużo czasu byłam tam gdzie chciałam być jednak mój sen został przerwany...
                                             
                    вσнαтєяσωιє  
                                                                      *
Antonina Wieczorek (17 l.)-miła,sympatyczna dziewczyna z wielkimi marzeniami.Jej życie nigdy nie było usłane różami mimo to potrafiła cieszyć się każdym nowym dniem,w jej życiu zachodzą ogromne zmiany nad którymi nie potrafi zapanować.Jedno jest pewne,w jej życiu wiele się wydarzy.

Adrianna Dobroń (17 l.)-najlepsza przyjaciółka Tośki. Dziewczyna z wybuchowym charakterem,wieczna optymistka stara się w każdej ciężkiej chwili pomagać swojej przyjaciółce. 


Marco Reus (24 l.)-piłkarz Borussi Dortmund.Gdy poznaje Tośkę nie może się jej oprzeć z dnia na dzień zakochuje się w niej coraz bardziej.Stara się pomóc jej wyjść na prostą.


Tomasz Wieczorek (40 l.)-ojciec Antoniny łączą go bardzo silne więzy z córką nigdy nie odmawia jej pomocy.


Piłkarze Borussi Dortmund i inni.