***
16.
Kolejne dni mijały bezsensownie i bez jakiegokolwiek celu.Całymi dniami wpatruje się w telefon z nadzieją, że do mnie napisze albo, że za chwilę stanie w drzwiach ze swoim niebiańskim uśmiechem.
-Zaprosiłem Marco na kolacje.-usłyszałam głos ojca za swoimi plecami.
-Musisz mi to robić?-mówiłam wpatrując się w szybę.
-Kochanie dobrze wiesz, że jestem menadżerem Marco i musimy jakoś się porozumieć.-położył rękę na moim ramieniu.
-Nie zejdę na dół nie dam radę.-schowałam twarz w dłoniach.
-Ja wiem, że dasz radę.Zawszę byłaś silną dziewczynką, dziewczyną i kobietą.-przytulił mnie i odszedł.
Wiedziałam, że ukrywanie się w pokoju nic mi nie da jednak nie wiedziałam jak zareaguje jak go zobaczę.Miałam tylko godzinę więc poszłam się przebrać.Oczywiście mogłam liczyć na pomoc Katie która już wiedziała co się stało, a tak w ogóle to sama jej się wygadałam.Owszem byłam pijana ale nie żałuje bo wiem, że mam osobę która wesprze mnie a nawet trzy nie mogę zapomnieć o tacie i Camili. Ubrałam się dokładnie tak samo jak tego dnia kiedy się poznaliśmy miałam nadzieję, że jednak cokolwiek dzięki temu sobie przypomni.Czekałam na dolę z niecierpliwością.
-Marco, wchodź!-przywitał się z tatą, Camilą, Katie.Widziałam, że mnie poznał przyglądał mi się dokładnie.
-To jest moja córka Tosia.-przedstawił mnie tata.
-Jeżeli dobrze pamiętam to ciebie widziałem w szpitalu.-uśmiechnął się delikatnie.Nie byłam wstanie wydusić z siebie żadnego słowa więc pokiwałam twierdząco głową.
Podczas kolacji nie mogłam oderwać od niego wzroku to było silniejsze ode mnie.Na jego widok serce biło mi mocniej.Po zjedzeniu Camila zajęła się sprzątaniem, a reszta przeniosła się do salonu.Byłam tak zrezygnowana, że postanowiłam udać się na górę biorąc przy okazji kieliszek z moim ulubionym winem.
-Pomóc ci?-usłyszałam jego głos i w tym momencie po cały ciele przeszedł mnie dreszcz.
-Jakbyś mógł wiesz ciężko sobie z tym poradzić.-dałabym sobie radę jednak nie mogłam tej okazji zmarnować.
Gdy udało nam się dostać na górę byłam tak roztrzęsiona, że wylałam na niego kieliszek z winem. Deja vu?
-Przepraszam ! Ale ze mnie niezdara !-zaczęłam go przepraszać chyba we wszystkich językach świata.
-Nie no nic się nie stało.To tylko koszula.-roześmiał się patrząc na jej stan i na moją reakcję.
-Daj mi ją szybko zapiorę i po plamie nie będzie śladu.-widziałam jego zdziwienie jak sobie z tym poradzę.
To, że jestem na wózku nie oznacza, że nie poradzę sobie z koszulą.-uśmiechnęłam się do niego.
-Ale mi nie oto chodziło nawet o tym nie pomyślałem tylko zastanawiałem się jak uda ci się to zaprać.-na te słowa obydwaj wybuchnęliśmy śmiechem. Zawsze potrafił mnie rozśmieszyć.
W czasie gdy ja próbowałam się uporać z koszulą on krążył gdzieś po moim pokoju.Gdy wyszłam z łazienki by oddać mu koszulę on stał jak skamieniały obok mojej szafki nocnej.
-Hej! Stało się coś?-spytałam zaniepokojona.
Gdy odwrócił się zamurowało mnie. Trzymał w dłoni nasze wspólne zdjęcie które zrobiliśmy sobie podczas tej pamiętnej nocy.Na odwrocie był napis ''Ta noc połączyła nas na zawsze.'' napisana w języku polskim i niemieckim.Patrzyłam na niego nie wiedząc co mam powiedzieć.
-Ty jesteś chora! Co to ma być ta akcja w szpitalu i teraz to zdjęcie?! -nie widziałam co mam powiedzieć nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa.
-Daj mi wszystko wyjaśnić! Marco my jesteśmy parą musisz to pamiętać poznaliśmy się właśnie na kolacji było dokładnie to samo koszula, wino i to na pewno nie jest przypadek, że się powtarza!
-Ty jesteś psychiczna ja cie nawet nie znam a ty mi mówisz, że jesteśmy parą?!-roześmiał się ironicznie.Wiedziałam, że teraz nie mogę się poddać.
-Masz zanik pamięci punktowej nie pamiętasz ostatniej osoby przed wypadkiem byłam to ja.Uderzyłeś głową o kant szafki w mojej łazience.Musisz to pamiętać!
-To są jakieś bzdury.-gdy on kierował się do wyjścia podjęłam ostatnią próbę.
-A to pamiętasz?-wyciągnęłam w jego stronę dłoń na której był pierścionek i chyba dobrze trafiłam.
Podszedł do mnie niepewnie chwytając moją dłoń i przyglądając się pierścionkowi.Nasze twarzy dzieliła jedynie cienka nić niepewności i zwątpienia.Nie potrafiliśmy jej przełamać chociaż bardzo chcieliśmy.Zaczęłam się powoli poddawać wiedziałam, że nie powinnam ale nie mogłam patrzeć jak najbliższa mi osoba patrzy na mnie jak na zupełnie obcą osobę dla mnie było to za dużo.Z ciężkim bólem serca minęłam go i skierowałam się do wyjścia.
-Zaczekaj.-na sam dźwięk jego głosu moje nogi zatrzymały się.
Odwróciłam się w jego stronę spoglądając na jego niebiańskim uśmiech.Patrzyliśmy na siebie w zupełnej ciszy nie trwało to jednak długo.Powoli zbliżał się w moim kierunku.Jego wzrok mnie sparaliżował nie byłam w stanie się ruszyć a tak szczerze to nie chciałam.
-Te twoje oczy zawsze mnie hipnotyzowały mała.-objął delikatnie moją twarz i zbliżył ją do swojej.Nasze usta w tym momencie stały się jednością.Czułam się jak gówniara która przeżywa swój pierwszy pocałunek.
Jednak nie trwało to długo popatrzył na mnie i wyszedł tak jakby nie wiedział co zrobił i dlaczego się na to zdecydował.
*
Nie pamiętam kiedy zdarzyło mi się obudzić z uśmiechem na ustach.Po mojej głowię krążył jedynie wczorajszy pocałunek.Gdy udało mi się wgramolić na wózek zauważyłam, że zdjęcie które wywołało to wszystko zniknęło myślałam, że gdzieś spadło jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć.Po śniadaniu postanowiłam zrobić porządek w swoim pokoju bo był on w opłakanym stanie.Podczas gdy układałam ubrania usłyszałam dźwięk telefonu.
,,Hej. Moglibyśmy się dzisiaj spotkać chyba mamy sobie dużo do wyjaśnienia Marco.''
Na jedno nie byłam pewna tego spotkania jednak wiedziałam, że nie mogę teraz się wycofać i powiedzieć, że nic się nie stało.Musiałam to kontynuować.
,,Hej. Jasne wpadnę do ciebie o 18:00 ''
Wiedziałam, że muszą to jakoś wykorzystać więc najkorzystniej dla mnie było spotkać się z nim w jego mieszkaniu.Cały dzień byłam nieobecna tata i Camila chyba zaczęli się o mnie martwić ale stwierdziłam, że wytłumaczę im wszystko gdy uda mi się to wyjaśnić.Po prosiłam koleżankę o podwiezienie tacie oczywiście musiałam powiedziałam, że jadę właśnie do niej bo dawno się nie widziałyśmy.Gdy dojechałyśmy na miejsce pożegnałam się z koleżanką i ruszyłam w stronę mieszkania.Będąc przed jego drzwiami wahałam się czy zadzwonić ale w końcu zdecydowałam się.
-O hej.-uśmiechnął się delikatnie i pomógł mi wejść do środka.
Towarzyszyło mi ogromne zdenerwowanie wczoraj wszystko działo się spontanicznie a dzisiaj jest całkiem inaczej.Siedziałam w salonie czekając na Marco jednak pojawił się bardzo szybko.
-Chodź-wyciągnął rękę w moją stronę.
-Chciałabym ale nie mogę-uśmiechnęłam się pokazując na wózek.
-Kiedyś musisz spróbować co nie?-podszedł do mnie podnosząc z wózka i chwytając mocno w pasie bym nie upadła.
-Ja i tak nigdy nie będę chodzić więc nie masz nawet po co próbować.-odwróciłam głowę wbijając wzrok w podłogę.
-Przecież obiecałem, że będziesz chodzić.-popatrzyłam na niego nie wierząc w to co właśnie usłyszałam.
Trzymał mnie mocno powoli posuwając się do przodu. Czułam się zażenowana bo i tak wiedziałam, że to nic nie da.
-Ja wiem, że ty możesz zrobić to sama tylko musisz w to uwierzyć rozumiesz?-mówił do mnie stanowczo i nie chciał odpuścić.
Chciałam to zrobić ale nie potrafiłam wiedziałam, że to jest bez sensu, ale w pewnym momencie poczułam coś czego dawno nie czułam a dokładniej swoje nogi.Myślałam, że to jest sen, że za chwilę obudzę się i to wszystko się skończy jednak to trwało i było piękne.Zmęczyło mnie to więc chciałam usiąść jednak on wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni.Gdy zobaczyła to wszystko nie mogłam uwierzyć.Było dokładnie tak jak tamtego wieczoru po jego powrocie, niesamowicie, magicznie!
-Nie jestem pewny czy wszystko udało mi się odtworzyć.-roześmiał się patrząc w moje oczy.
-Jest pięknie dokładnie tak samo.-popatrzyłam na niego zaszklonymi tęczówkami.
-Przepraszam, że nazwałem cię wariatką chociaż nią jesteś.-roześmialiśmy się oboje.
-Dzięki głupku!
Jedząc kolacje uśmiech nie schodził z naszych twarzy jednak nie byłam przekonana do tego, że wszystko w tak krótkim czasie wróciło do normy
-Jak?-spytałam zszokowana.
-Sam nie wiem.Gdy pokazałaś mi ten pierścionek coś mnie ruszyło przez głowę przeszło mi milion myśli.Wziąłem zdjęcie i pojechałem do domu nie spałem całą noc nie dawało mi to spokoju bo przecież nikt nie mówił by takich rzeczy bez powodu.Lekarz w prawdzie mówił mi, że mam zanik pamięci ale stwierdził, że to może ustąpić i tak się stało.Nie przejmowałem się tym bo kto do mnie przychodził pamiętałem go ale gdy ty przyszłaś i powiedziałaś, że jesteśmy parą zacząłem się zastanawiać czy to ty nie jesteś tą osobą i miałem rację.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wszystko wraca do normy i jeszcze moje nogi chyba wymodliłam ten cud.-podszedł do mnie i otarł moje łzy z policzków.
-My przetrwamy wszystko.-pocałował mnie namiętnie.
Suchość w moim gardle zmusiła mnie do zajścia po szklankę wody.Wstając patrząc na niego uświadomiłam sobie jak mi tego brakowało.Zamykając drzwi usłyszałam dzwonek telefonu.
-Halo?-spytałam robiąc przy tym łyk wody.
-Możesz mi powiedzieć gdzie ty jesteś bo nie raczyłaś nas nawet poinformować!
-Tata? Nie denerwuj się jestem u koleżanki.-próbowałam jakoś się wykręcić.
-Wiesz bardzo dziwne bo dzwoniłem do niej i mi powiedziała, że cię tam nie ma a co lepsze, że jestem u Marco! Możesz mi powiedzieć jak?-w życiu nie słyszałam go w takim amoku.
-Wszystko wyjaśnię ci jutro.Naprawdę jest tego za dużo. Śpij dobrze, pa.
Wiem mogłam zadzwonić a raczej powinnam ale przez to wszystko co się stało po prostu zapomniałam.Racze nie codziennie twój chłopak odzyskuje pamięć i dowiadujesz się, że twoje nogi odzyskują sprawność.Dopiłam wodę i poszłam się położyć.Przytuliłam się mocno do Marco i w krótkim czasie udało mi się zasnąć.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że będziecie mnie wspierać swoimi komentarzami które naprawdę są dla mnie ważne i motywujące! :*
Mam nadzieję , że nie przejadłyście się za bardzo w te święta :D
Życzę wam oczywiście udanego i PIJANEGO Sylwestra ! <3
KOMENTUJEMY ! :*
Pozdrowionkaaa <3
omnomnomnomnom *.* |