***
11.
I po co mi to było? Mogłam siedzieć w domu na dupie.Przez swoją głupotę mogłam zabić własnego ojca.Boli mnie to że on teraz cierpi a ja nie mogę nic zrobić on tyle dla mnie zrobił a ja sprowadzam na niego same kłopoty Camila mi tego nie wybaczy.Nie chciałam do niej dzwonić ale nie miałam wyjścia i tak by się domyśliła, że coś jest nie tak.Czas płynął i płynął a ja czekałam aż będę mogła w końcu go odwiedzić i być przy nim.
-Jak mogłaś?!-w moją stronę kierowała się wściekła Camila.
-Ja Ci to wytłumaczę.
-Nie chcę żadnych twoich wyjaśnień wszystko już wiem.Jesteś rozpieszczona gówniarą która myśli, że wszystko jej wolno! Dlaczego nie odbierałaś telefonów od ojca on się o ciebie martwił a ty to gdzieś miałaś i widzisz do czego doprowadziłaś, że twój ojciec leży w szpitalu!-w całym szpitalu było ją słychać.
-Przepraszam. Przyjdę później ucałuj go ode mnie proszę.
Nie miałam sił na kłótnię z Camilą więc wysłuchałam wszystkiego ze spokojem i wyszłam.W domu panowała cisza ani jednej żywej duszy.Wyciągnęła telefon i zastanawiałam się czy zadzwonić do niego czy nie.Nie chciałam go martwić ale później miałby mi za złe, że nie zadzwoniłam w końcu to jego menadżer ale nie mogłam tego zrobić nie chciałam żeby się dekoncentrował miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie.Postanowiłam, że wykąpie się przebiorę i pojadę do szpitala.Na miejscu była około godziny 14:00 ledwo stałam na noga dlatego, że całą noc spędziłam w szpitalu z tatą a nawet gdybym chciała zasnąć nie dałabym rady.Na korytarzu nie zastałam Camili więc pewnie się wybudził na samą myśl moje nogi zerwały się do biegu na oddział gdzie właśnie przebywał.No i okazało się, że moja intuicja mnie nie zawiodła gdy go zobaczyłam uśmiechniętego w moich oczach pojawiły się łzy nie smutku a niewyobrażalnego szczęście.Nasze spojrzenia spotkały się pomachał w moją stronę dając mi do zrozumienia, że chcę się ze mną widzieć bez chwili zastanowienia weszłam do środka.
-Przyniosę ci coś do picia skarbie.-spojrzenie Camili mówiło samo za siebie.
Na sali zapanowała cisza nie wiedziała co mam powiedzieć było mi cholernie wstyd za to co się stało i za moją nieodpowiedzialność.
-Przepraszam zachowałam się jak gówniara to wszystko moja wina.-po moich policzkach płynęły łzy.
-To nie jest twoja wina mała.Przestań tak myśleć rozumiesz!
-Moja mogłam odebrać telefon wrócić na piechotę i nie było by cię teraz tutaj.
-Wtedy to ja bym sobie nie wybaczył jakby ci się coś stało.Nikt cię nie obwinia!
-Camila ma inne zdanie i wcale jej się nie dziwię odkąd tu jestem sprowadzam same kłopoty na was.
-Co ty wygadujesz?! Nigdy tak nie mów już ci powiedziałem było minęło trzeba żyć dalej.Pamiętaj, że kocham cię i jesteś dla mnie najważniejsza.-poczułam jego usta na swoim czole.
-Ja ciebie też.-chwyciłam go mocno za rękę.
Czas w szpitalu szybko zleciał dzięki czemu tata dzisiaj wracał do domu a na dodatek dzisiaj wracał Marco za którym tęskniłam cholernie.Moje stosunki z Camilą polepszyły się doszłyśmy do wniosku, że jesteśmy rodziną i nie powinnyśmy żyć na stopie wojennej.Dzisiaj odpuściłam sobie szkołę ponieważ trzeba było ogarnąć dom no i oczywiście przygotować obiad dla naszego pacjenta.Wszystko poszło mi bardzo szybko dzięki czemu o godzinie 15:00 wszystko było gotowe.
-Pan domu wrócił!-nie mógł być to nikt inny jak tylko mój kochany tatuś.
-Witamy s powrotem!-rzuciłam mu się mocno na szyję.
Wszyscy razem zjedliśmy obiad i spędziliśmy czas w miłej rodzinnej atmosferze jednak moje myśli cały czas krążyły wokół godziny 17:00 czyli powrót chłopaków.
Po obiedzie sprzątnęłam ze stołu i poszłam do swojego pokoju. Kładąc się na łóżku usłyszałam dźwięk telefonu,były to SMS:
,,Godzina 20:00 meldujesz się u mnie w mieszkaniu trzeba jakoś nadrobić ten czas. ;**''
Nie mogłam tracić czasu miałam tylko 4 godziny.Szybkim ruchem wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki napełniłam wannę gorącą wodą,włączyłam muzykę tym razem w głośnikach rozbrzmiewała twórczość w wykonaniu ,,Skillet''.Moje ciało tonęło w gorących falach wody uwielbiałam ten stan błogiego lenistwa.Punktualnie o 17:00 owinęłam się w cieplutki ręcznik i zeszłam na dół nie wiem dlaczego ale naszła mnie ochota na słodkości czyżby to miało coś oznaczać przed dzisiejszym spotkaniem? Decyzja padła na budyń czekoladowy pyszności! Siedziałam na łóżku serfując po stronach internetowych i wcinając budyń 2 godziny nie wytrzymam! Postanowiłam wybrać jakieś ciuchy na wieczór nie było to najłatwiejsze ale udało się.Czarne rurki, sweter ombre beżowo-czekoladowy no i oczywiście trampki to była moją koncepcją na dzisiaj.Zrobiłam lekki makijaż a włosy wyprostowałam.Dobiegała godzina 19:40 więc wzięłam torbę i zeszłam na dół nie chciało mi się tłuc taksówką więc poprosiłam Camilę o podwiezienie.Czułam się jak dziecko które jedzie do sklepu po ukochaną zabawkę na którą musiało długo czekać.Towarzyszyło mi zniecierpliwienie i zdenerwowanie pierwsze ok ale zdenerwowanie? Byliśmy ze sobą 2 miesiące a mi towarzyszą nerwy? Czasami nie ogarniam samej siebie no ale cóż taka już jestem.
-Jesteśmy.-zakomunikowała mi Camila.
-Dziękuję.Dzisiaj będę nocować u Marco więc nie musicie się martwić.
-Dobrze miłej zabawy.-puściła mi oczko i lekko się uśmiechnęła.
Miłej zabawy? Czy aż tak widać, że mam dzisiaj cholerną ochotę na Reusa? Świadczy o tym moja bielizna którą wybierałam jakieś 25 minut wiem powinnam się leczyć ale nikt nie chcę się wziąć za mój przypadek to jest stan beznadziejny więc muszę z tym jakoś żyć.Stanęłam przed drzwiami chwilę czekałam ale w końcu zadzwoniłam.
-Już idę.-usłyszałam jego seksowny głos.
Gdy otworzył drzwi bez słowa weszłam do środka staliśmy bez ruchu wpatrując się w siebie nawzajem.Nie wytrzymała i rzuciłam mu się na szyję znowu mogłam się do niego przytulić poczuć jego dotyk wiem były to tylko 2 tygodnie ale dla mnie o dwa za dużo.
-W końcu mam cię dla siebie.-szepnął mi do ucha.
Marco zaprosił mnie do salonu był bardzo zdenerwowany ale nie wiem czym nie pozwolił mi wejść do kuchni dlaczego? Tajemnica.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-Związał mi oczu opaską i gdzieś zaprowadził.
-Mogę już?-spytałam zniecierpliwiona.
-Możesz.
Gdy ściągnęłam opaskę zamurowało mnie.Jak żyje Marco przygotował kolację wszystko wyglądało idealnie w pomieszczeniu panował romantyczny klimat.Nie byłam wstanie wykrztusić słowa do moich oczu napłynęły łzy wzruszenia patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Ale, to ty?
-No jasne, że ja.Wiem trudno ci w to uwierzyć-uśmiechnął się do mnie.
Jedliśmy kolacje jednocześnie gadając o jakiś głupotach uśmiech nie schodził z naszych twarzy ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
-Możesz mi powiedzieć z jakiej to okazji tylko nie mów, że znalazłeś sobie inną i chcesz mnie zostawić-powiedziałam z przerażeniem.
-Naprawdę sobie nie przypominasz?
-Nie zbyt...
-No więc dokładnie 2 miesiące temu powiedziałem ci, że cię kocham i nigdy cię nie opuszczę.-chwycił mnie za rękę.
-Boże jak mogłam zapomnieć.-do moich oczu ponownie napłynęły łzy.
-Nie płacz powinnaś się cieszyć, że wytrzymaliśmy ze sobą 2 miesiące.-posadził mnie na swoich kolanach.
-Cieszę się ale powinnam o takim dniu pamiętać.Jesteś taki kochany dziękuje Ci. Kocham cię blondasku mój.-pocałowałam go namiętnie.
-Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.
Z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko,przestraszyłam się do głowy przychodziło mi tylko jedno.Uklęknął przede mną.
-Tosiu chcę ci powiedzieć, że jesteś najwspanialszą kobietą jaką poznałem.Musisz wiedzieć, że zawsze będę cię kochał i nigdy nie przestane.Do końca życia będę pamiętał tę noc kiedy między nami zrodziło się coś
wyjątkowego i...
-Marco? Ty mi się oświadczasz?-spytałam z przerażoną miną.
-Tak.
-Ale to za wcześnie ja jestem za młoda jak ja to powiem ojcu?-z tego strachu nie wiedziałam co wygaduje.
Ni z tego ni z owego Marco wybuchnął śmiechem.Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Śmieszy cię to? Jesteśmy ze sobą 2 miesiące a ty mi się oświadczasz.Jeszcze znajdziesz sobie żonę.-nadal nie wiedziałam co wygaduje a on nadal pękał ze śmiechu.
-Przecież żartowałem skarbie.Tak a pro po to ja już znalazłem swoją żonę.
-To nie było śmieszne! Wiesz jak się przestraszyłam!-mój ton był podniosły.
-Nie denerwuj się skarbię.Pierścionek jest oczywiście dla ciebie taki przed zaręczynowy.W ramach przeprosin zapraszam na seans filmowy mała.-pocałował mnie i zaprowadził do salonu.Na stolika stało czerwone wino,biała czekolada (Marco dobrze wiedział co lubię).Kanapa była rozłożona i pięknie pościelona.
-Masz tutaj piżamę przebierz się.
-Tutaj?!-zapytałam zdziwiona.
-No chyba się mnie nie wstydzisz.
-Ale nie podglądaj!-zagroziłam mu palcem.
Po ciężkich bojach udało mi się założyć tą piżamę a tak dokładniej to koszulkę o 3 rozmiary za dużą ale wiedziałam, że działa pobudzająco na jego wyobraźnie.Nie było łatwo ale zdecydowaliśmy się na film romantyczny z nutką erotyki jak to podkreślił ,,trzeba było jakoś pobudzić swoje pożądanie'' ~ Marco Reus. Film przypadł nam bardzo do gustu byłam bardzo zdziwiona że gustuje on w takich romansidłach ale wiedziałam dobrze, że czekał on tylko na jedną scenę typowy facet. Ja jak to ja wpatrywałam się ze skupieniem w to co dzieje się na ekranie popijając przy tym lampkę czerwonego wina.
-Wiesz ja bym wolał tak na żywo a nie w telewizji.-szepnął mi do ucha siadając za mną.
-Ale wiesz tutaj dużo się dzieję więc nie wiem dokładnie o co ci chodzi.-uśmiechnęłam się zadziornie szeptając mu do ucha.
-No to jestem zmuszony ci pokazać.
Poczułam jego gorące dłonie na swoim brzuchu a jego niebiańskie usta delikatnie pieściły moją szyje.Przez moje ciało przechodziła fala przyjemnych dreszczy.Jego dłonie zachłannie błądziły po moim ciele w nadziei, że uda im się ściągnąć ze mnie koszulę.Nie musiały długo się prosić jego usta delikatnie muskały mój dekolt i piersi dając mi ogromną przyjemność z płynącej chwili.Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę jednak długo tak nie wytrzymałam i szybko ją zdjęłam całując namiętnie jego nagi tors. Tonęliśmy w zachłannych i namiętnych pocałunkach z minuty na minutę mieliśmy na sobie coraz mniej ubrań.Położył mnie na kanapie rozkładając moje rozpalone uda.Czułam jak delikatnie wsuwa się we mnie z moich ust wyrwał się głośny jęk rozkoszy.Rytmicznie zmieniał rytm przez co doznania były jeszcze bardziej intensywne.Wbiłam mocno w niego swoje pazury a nogi skrzyżowałam na jego plecach.Nasze ciała błyszczały od potu a na twarzach pojawiły się rumieńce.Nasze podniecone głosy mieszały się nawzajem nie panowaliśmy nad tym co robimy wszystko było spontaniczne.Poczułam jak fala przyjemności przechodzi przez całe moje ciało odchyliłam głowę w tył cały czas wbijając w niego swoje ''szpony''.Obydwaj opadliśmy na kanapę ogromnie zmęczeni ale i szczęśliwi z tego co się wydarzyło.Przytulając się do niego czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na świecie i miałam nadzieję, że nic ani nikt tego nie zniszczy.On był moją nadzieją moją podporą na dalsze życie.
To jest boskie :*
OdpowiedzUsuńNie kończ tego bloga!
Zapraszam do siebie serce-nie-sluga-ms.blogspot.com
Dziękuje za miłe słowa ! ;*
UsuńNawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy :)
Na pewno do ciebie wpadnę :*
Jaka słodka końcówka ;d Ach uwielbiam ich razem.
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny, przepraszam Cię, ze rzadko komentuję, ale to przez brak czasu na to by skleić czasem choćby jedno zdanie ;c
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Pozdrawiam ;*
Dziękuuje <3
UsuńTe słowa są bardzo motywujące ;*
Rozumiem nie masz za co przepraszać :)
Pozdrawiam <3
ale super rozdział! wgl świetny blog!
OdpowiedzUsuńmożesz być pewna, że masz kolejną stałą czytelniczkę!
pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie na piątkę!
www.we-happened.blogspot.com
Dziękuje <3
UsuńJuż nie mogę się doczekać rozdziału ! :))
Haha, uwielbiam Marco <3
OdpowiedzUsuńSłodziaki z nich ;D Ale jestem ciekawa, czy Marco dowie się o tym incydencie z drinkiem i w łazience w klubie. Mam nadzieję, że nie będzie go okłamywała i sama mu to powie ;) Uwielbiam Twoje opowiadanie i świetnie piszesz ! ;*
Z niecierpliwością czekam na nn ! ;*
Pozdrawiam, Karinka <3
Dziękuuuje za te słowa ! <3
UsuńA co do Tosi i Marco wszystko wyjaśni się w następnych rozdziałach :)
Pozdrawiam <3
Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńMoże i jestem tutaj pierwszy raz ale obiecuję że będę czytać i komentować.
Piszesz jak jakaś profesjonalistka, na prawdę nasz talent <3
Co do Marco i Tosi są słodcy <3
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział : )
W wolnej chwili zapraszam również do mnie http://polaczyla-ich-pasja.blogspot.com/
Pozdrawiam cieplutko :*
Dziękuje <3
UsuńMam nadzieję, że będziesz wpadać ! :*
Nie uważam żebym miała talent bo jest wiele osób które piszą lepiej ode mnie ale naprawdę dziękuje za te motywujące słowa ;*
Możesz być pewna, że odwiedzę twojego bloga :))
Pozdrawiam <3