***
11.
I po co mi to było? Mogłam siedzieć w domu na dupie.Przez swoją głupotę mogłam zabić własnego ojca.Boli mnie to że on teraz cierpi a ja nie mogę nic zrobić on tyle dla mnie zrobił a ja sprowadzam na niego same kłopoty Camila mi tego nie wybaczy.Nie chciałam do niej dzwonić ale nie miałam wyjścia i tak by się domyśliła, że coś jest nie tak.Czas płynął i płynął a ja czekałam aż będę mogła w końcu go odwiedzić i być przy nim.
-Jak mogłaś?!-w moją stronę kierowała się wściekła Camila.
-Ja Ci to wytłumaczę.
-Nie chcę żadnych twoich wyjaśnień wszystko już wiem.Jesteś rozpieszczona gówniarą która myśli, że wszystko jej wolno! Dlaczego nie odbierałaś telefonów od ojca on się o ciebie martwił a ty to gdzieś miałaś i widzisz do czego doprowadziłaś, że twój ojciec leży w szpitalu!-w całym szpitalu było ją słychać.
-Przepraszam. Przyjdę później ucałuj go ode mnie proszę.
Nie miałam sił na kłótnię z Camilą więc wysłuchałam wszystkiego ze spokojem i wyszłam.W domu panowała cisza ani jednej żywej duszy.Wyciągnęła telefon i zastanawiałam się czy zadzwonić do niego czy nie.Nie chciałam go martwić ale później miałby mi za złe, że nie zadzwoniłam w końcu to jego menadżer ale nie mogłam tego zrobić nie chciałam żeby się dekoncentrował miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie.Postanowiłam, że wykąpie się przebiorę i pojadę do szpitala.Na miejscu była około godziny 14:00 ledwo stałam na noga dlatego, że całą noc spędziłam w szpitalu z tatą a nawet gdybym chciała zasnąć nie dałabym rady.Na korytarzu nie zastałam Camili więc pewnie się wybudził na samą myśl moje nogi zerwały się do biegu na oddział gdzie właśnie przebywał.No i okazało się, że moja intuicja mnie nie zawiodła gdy go zobaczyłam uśmiechniętego w moich oczach pojawiły się łzy nie smutku a niewyobrażalnego szczęście.Nasze spojrzenia spotkały się pomachał w moją stronę dając mi do zrozumienia, że chcę się ze mną widzieć bez chwili zastanowienia weszłam do środka.
-Przyniosę ci coś do picia skarbie.-spojrzenie Camili mówiło samo za siebie.
Na sali zapanowała cisza nie wiedziała co mam powiedzieć było mi cholernie wstyd za to co się stało i za moją nieodpowiedzialność.
-Przepraszam zachowałam się jak gówniara to wszystko moja wina.-po moich policzkach płynęły łzy.
-To nie jest twoja wina mała.Przestań tak myśleć rozumiesz!
-Moja mogłam odebrać telefon wrócić na piechotę i nie było by cię teraz tutaj.
-Wtedy to ja bym sobie nie wybaczył jakby ci się coś stało.Nikt cię nie obwinia!
-Camila ma inne zdanie i wcale jej się nie dziwię odkąd tu jestem sprowadzam same kłopoty na was.
-Co ty wygadujesz?! Nigdy tak nie mów już ci powiedziałem było minęło trzeba żyć dalej.Pamiętaj, że kocham cię i jesteś dla mnie najważniejsza.-poczułam jego usta na swoim czole.
-Ja ciebie też.-chwyciłam go mocno za rękę.
Czas w szpitalu szybko zleciał dzięki czemu tata dzisiaj wracał do domu a na dodatek dzisiaj wracał Marco za którym tęskniłam cholernie.Moje stosunki z Camilą polepszyły się doszłyśmy do wniosku, że jesteśmy rodziną i nie powinnyśmy żyć na stopie wojennej.Dzisiaj odpuściłam sobie szkołę ponieważ trzeba było ogarnąć dom no i oczywiście przygotować obiad dla naszego pacjenta.Wszystko poszło mi bardzo szybko dzięki czemu o godzinie 15:00 wszystko było gotowe.
-Pan domu wrócił!-nie mógł być to nikt inny jak tylko mój kochany tatuś.
-Witamy s powrotem!-rzuciłam mu się mocno na szyję.
Wszyscy razem zjedliśmy obiad i spędziliśmy czas w miłej rodzinnej atmosferze jednak moje myśli cały czas krążyły wokół godziny 17:00 czyli powrót chłopaków.
Po obiedzie sprzątnęłam ze stołu i poszłam do swojego pokoju. Kładąc się na łóżku usłyszałam dźwięk telefonu,były to SMS:
,,Godzina 20:00 meldujesz się u mnie w mieszkaniu trzeba jakoś nadrobić ten czas. ;**''
Nie mogłam tracić czasu miałam tylko 4 godziny.Szybkim ruchem wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki napełniłam wannę gorącą wodą,włączyłam muzykę tym razem w głośnikach rozbrzmiewała twórczość w wykonaniu ,,Skillet''.Moje ciało tonęło w gorących falach wody uwielbiałam ten stan błogiego lenistwa.Punktualnie o 17:00 owinęłam się w cieplutki ręcznik i zeszłam na dół nie wiem dlaczego ale naszła mnie ochota na słodkości czyżby to miało coś oznaczać przed dzisiejszym spotkaniem? Decyzja padła na budyń czekoladowy pyszności! Siedziałam na łóżku serfując po stronach internetowych i wcinając budyń 2 godziny nie wytrzymam! Postanowiłam wybrać jakieś ciuchy na wieczór nie było to najłatwiejsze ale udało się.Czarne rurki, sweter ombre beżowo-czekoladowy no i oczywiście trampki to była moją koncepcją na dzisiaj.Zrobiłam lekki makijaż a włosy wyprostowałam.Dobiegała godzina 19:40 więc wzięłam torbę i zeszłam na dół nie chciało mi się tłuc taksówką więc poprosiłam Camilę o podwiezienie.Czułam się jak dziecko które jedzie do sklepu po ukochaną zabawkę na którą musiało długo czekać.Towarzyszyło mi zniecierpliwienie i zdenerwowanie pierwsze ok ale zdenerwowanie? Byliśmy ze sobą 2 miesiące a mi towarzyszą nerwy? Czasami nie ogarniam samej siebie no ale cóż taka już jestem.
-Jesteśmy.-zakomunikowała mi Camila.
-Dziękuję.Dzisiaj będę nocować u Marco więc nie musicie się martwić.
-Dobrze miłej zabawy.-puściła mi oczko i lekko się uśmiechnęła.
Miłej zabawy? Czy aż tak widać, że mam dzisiaj cholerną ochotę na Reusa? Świadczy o tym moja bielizna którą wybierałam jakieś 25 minut wiem powinnam się leczyć ale nikt nie chcę się wziąć za mój przypadek to jest stan beznadziejny więc muszę z tym jakoś żyć.Stanęłam przed drzwiami chwilę czekałam ale w końcu zadzwoniłam.
-Już idę.-usłyszałam jego seksowny głos.
Gdy otworzył drzwi bez słowa weszłam do środka staliśmy bez ruchu wpatrując się w siebie nawzajem.Nie wytrzymała i rzuciłam mu się na szyję znowu mogłam się do niego przytulić poczuć jego dotyk wiem były to tylko 2 tygodnie ale dla mnie o dwa za dużo.
-W końcu mam cię dla siebie.-szepnął mi do ucha.
Marco zaprosił mnie do salonu był bardzo zdenerwowany ale nie wiem czym nie pozwolił mi wejść do kuchni dlaczego? Tajemnica.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-Związał mi oczu opaską i gdzieś zaprowadził.
-Mogę już?-spytałam zniecierpliwiona.
-Możesz.
Gdy ściągnęłam opaskę zamurowało mnie.Jak żyje Marco przygotował kolację wszystko wyglądało idealnie w pomieszczeniu panował romantyczny klimat.Nie byłam wstanie wykrztusić słowa do moich oczu napłynęły łzy wzruszenia patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Ale, to ty?
-No jasne, że ja.Wiem trudno ci w to uwierzyć-uśmiechnął się do mnie.
Jedliśmy kolacje jednocześnie gadając o jakiś głupotach uśmiech nie schodził z naszych twarzy ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
-Możesz mi powiedzieć z jakiej to okazji tylko nie mów, że znalazłeś sobie inną i chcesz mnie zostawić-powiedziałam z przerażeniem.
-Naprawdę sobie nie przypominasz?
-Nie zbyt...
-No więc dokładnie 2 miesiące temu powiedziałem ci, że cię kocham i nigdy cię nie opuszczę.-chwycił mnie za rękę.
-Boże jak mogłam zapomnieć.-do moich oczu ponownie napłynęły łzy.
-Nie płacz powinnaś się cieszyć, że wytrzymaliśmy ze sobą 2 miesiące.-posadził mnie na swoich kolanach.
-Cieszę się ale powinnam o takim dniu pamiętać.Jesteś taki kochany dziękuje Ci. Kocham cię blondasku mój.-pocałowałam go namiętnie.
-Mam dla ciebie jeszcze jeden prezent.
Z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko,przestraszyłam się do głowy przychodziło mi tylko jedno.Uklęknął przede mną.
-Tosiu chcę ci powiedzieć, że jesteś najwspanialszą kobietą jaką poznałem.Musisz wiedzieć, że zawsze będę cię kochał i nigdy nie przestane.Do końca życia będę pamiętał tę noc kiedy między nami zrodziło się coś
wyjątkowego i...
-Marco? Ty mi się oświadczasz?-spytałam z przerażoną miną.
-Tak.
-Ale to za wcześnie ja jestem za młoda jak ja to powiem ojcu?-z tego strachu nie wiedziałam co wygaduje.
Ni z tego ni z owego Marco wybuchnął śmiechem.Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Śmieszy cię to? Jesteśmy ze sobą 2 miesiące a ty mi się oświadczasz.Jeszcze znajdziesz sobie żonę.-nadal nie wiedziałam co wygaduje a on nadal pękał ze śmiechu.
-Przecież żartowałem skarbie.Tak a pro po to ja już znalazłem swoją żonę.
-To nie było śmieszne! Wiesz jak się przestraszyłam!-mój ton był podniosły.
-Nie denerwuj się skarbię.Pierścionek jest oczywiście dla ciebie taki przed zaręczynowy.W ramach przeprosin zapraszam na seans filmowy mała.-pocałował mnie i zaprowadził do salonu.Na stolika stało czerwone wino,biała czekolada (Marco dobrze wiedział co lubię).Kanapa była rozłożona i pięknie pościelona.
-Masz tutaj piżamę przebierz się.
-Tutaj?!-zapytałam zdziwiona.
-No chyba się mnie nie wstydzisz.
-Ale nie podglądaj!-zagroziłam mu palcem.
Po ciężkich bojach udało mi się założyć tą piżamę a tak dokładniej to koszulkę o 3 rozmiary za dużą ale wiedziałam, że działa pobudzająco na jego wyobraźnie.Nie było łatwo ale zdecydowaliśmy się na film romantyczny z nutką erotyki jak to podkreślił ,,trzeba było jakoś pobudzić swoje pożądanie'' ~ Marco Reus. Film przypadł nam bardzo do gustu byłam bardzo zdziwiona że gustuje on w takich romansidłach ale wiedziałam dobrze, że czekał on tylko na jedną scenę typowy facet. Ja jak to ja wpatrywałam się ze skupieniem w to co dzieje się na ekranie popijając przy tym lampkę czerwonego wina.
-Wiesz ja bym wolał tak na żywo a nie w telewizji.-szepnął mi do ucha siadając za mną.
-Ale wiesz tutaj dużo się dzieję więc nie wiem dokładnie o co ci chodzi.-uśmiechnęłam się zadziornie szeptając mu do ucha.
-No to jestem zmuszony ci pokazać.
Poczułam jego gorące dłonie na swoim brzuchu a jego niebiańskie usta delikatnie pieściły moją szyje.Przez moje ciało przechodziła fala przyjemnych dreszczy.Jego dłonie zachłannie błądziły po moim ciele w nadziei, że uda im się ściągnąć ze mnie koszulę.Nie musiały długo się prosić jego usta delikatnie muskały mój dekolt i piersi dając mi ogromną przyjemność z płynącej chwili.Moje ręce powędrowały pod jego koszulkę jednak długo tak nie wytrzymałam i szybko ją zdjęłam całując namiętnie jego nagi tors. Tonęliśmy w zachłannych i namiętnych pocałunkach z minuty na minutę mieliśmy na sobie coraz mniej ubrań.Położył mnie na kanapie rozkładając moje rozpalone uda.Czułam jak delikatnie wsuwa się we mnie z moich ust wyrwał się głośny jęk rozkoszy.Rytmicznie zmieniał rytm przez co doznania były jeszcze bardziej intensywne.Wbiłam mocno w niego swoje pazury a nogi skrzyżowałam na jego plecach.Nasze ciała błyszczały od potu a na twarzach pojawiły się rumieńce.Nasze podniecone głosy mieszały się nawzajem nie panowaliśmy nad tym co robimy wszystko było spontaniczne.Poczułam jak fala przyjemności przechodzi przez całe moje ciało odchyliłam głowę w tył cały czas wbijając w niego swoje ''szpony''.Obydwaj opadliśmy na kanapę ogromnie zmęczeni ale i szczęśliwi z tego co się wydarzyło.Przytulając się do niego czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na świecie i miałam nadzieję, że nic ani nikt tego nie zniszczy.On był moją nadzieją moją podporą na dalsze życie.
Serce obawia się cierpień [...] Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. I że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po swoje marzenia… — Paulo Coelho
wtorek, 26 listopada 2013
czwartek, 21 listopada 2013
***
10.
2 miesiące później.
Moje życie w końcu się ustabilizowało dzięki temu mogłam bez obaw cieszyć się każdym dniem z najbliższymi.Na mojej głowie pojawiło się także dużo obowiązków oczywiście najważniejszym z nich była szkoła.Było to pierwszy rok studiów więc musiałam mocno wkuwać jednak nie przeszkadzało mi to w rozwijaniu mojego związku z Marco jesteśmy ze sobą jakieś 2 miesiące i jest naprawdę dobrze.W końcu postanowiłam powiedzieć ojcu o naszym związku nie mogłam tego dalej ukrywać mogło by to zajść za daleko relacje między tatą a Marco na szczęście nie uległy pogorszeniu a mogę powiedzieć, że nawet się poprawiły.Powoli udaje mi się zapominać o tym co wydarzyło się w przeszłości.Moje postanowienie:,,Pieprzyć to co było żyć tym co jest!'' jak na razie sprawdza się.Podczas wakacji miałam okazję poznać lepiej całą drużynę Borussi i muszę powiedzieć, że są niesamowici no i oczywiście Wags które także są cudowne.Często bywam na stadionie BVB ponieważ odbywam tam praktyki .Ostatni miesiąc wakacji spędziłam z Adą w Dortmundzie nasza przyjaźń na nowo odżyła mam nadzieję, że nasze plany względem przeniesienia się Ady na moją uczelnie i zamieszkanie razem ze mną dojdzie do skutku no i oczywiście matka Ady wyrazi zgodę.
Gdy robiłam zadanie do pokoju weszła Camila.
-Przepraszam, że ci przeszkadzam Tosiu ale masz gościa wpuścić go?
-Gościa? No możesz wpuścić.
Była zdziwiona ponieważ nikogo się dzisiaj nie spodziewałam na pewno nie był to Marco ponieważ był na zgrupowaniu reprezentacji a Ada była w Polsce.
-Hej piękna stęskniłem się za tobą.
No nie w drzwiach stała ta podła świnia z perfidnym uśmieszkiem.Jak on miał czelność w ogóle się tutaj pokazać?!
-Czego tu chcesz?! Wynoś się!-chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem jednak był za silny.
-Co się tak wściekasz mała złość piękności szkodzi.-chciał mnie pocałować ale odepchnęłam go od siebie.
-Pierwsze robisz mi sceny i wyzywasz od dziwek i szmat a teraz przychodzisz jakby nigdy nic?! Jak ci brakuje dymanka to wypierdalaj do burdelu!
-To źle, że chcę się pogodzić? Przesadziłem wtedy podobasz mi się i nie chce tego zepsuć.Możemy przecież spróbować być razem dobrze wiesz, że jestem lepszy od tego kolesia z którym się dymałaś mała.
-Gówno wiesz co robiłam i jak byś chciał wiedzieć to nadal jestem z tym kolesiem w przeciwieństwie do twojego toku myślenia nie traktuje facetów jak przygody na jedną noc i nie mów do mnie mała pedale!
-O pewnie twój kochaś tak cię czule nazywa porzygam się zaraz.Jestem pewny, że jesteś z nim tylko dla kasy za niedługo zobaczysz nagłówki gazet ''Dziwka znanego piłkarza''.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go z całej siły w twarz.
-Wynoś się stąd skurwysynu i nie wracaj!
Gdy wyszedł nie mogłam opanować swojej złości. Usiadłam na środku pokoju i ryczałam do poduszki.Sama nie wiem dlaczego jego zdanie nie liczyło się dla mnie ale jednak takie słowa bolą nawet wypowiadane z jego ust.Miałam niewyobrażalnego doła i cholernie bolała mnie głowa postanowiłam, że zadanie dokończę później a teraz poszłam się położyć na chwilę nie chciałam by tata i Camila widzieli mnie w takim stanie. Po pewnym czasie poczułam mocne szarpanie szybkim ruchem zerwałam się z łóżka.
-Co się dzieje?-powiedziałam rozespanym głosem.
-Mama kazała ci zejść na kolacje.
-Już idę a która jest w ogóle godzina?-spytałam zdezorientowana.
-18:00 lepiej przyjdź bo będzie źle.-poradziłam mi ''siostra''.
Wiedziałam, że będę musiała się tłumaczyć kto dzisiaj u mnie był i tego najbardziej się obawiałam musiałam coś wymyślić.Gdy zeszłam na dół wszyscy byli w świetnych humorach.
-O Tosia siadaj kolacja gotowa.
Nie miałam ochoty na jedzenie ale z tego co słyszałam Camila robiła się bardzo nie przyjemna gdy ktoś nie przystosował się do jej zaleceń więc wolałam nie ryzykować.
-No skarbie jak podobają ci się praktyki?-zapytał tata przerywając ciszę.
-Trudno mi powiedzieć po jednym dniu. Drużyna wyjechałam na zgrupowanie więc mam wolne ale chłopacy są świetni no i oczywiście trener.
-A szkoła jak ci się podoba?-wtrąciła się Camila.
-Minął dopiero tydzień ale jest spoko.
-Poznałaś kogoś może?-wiedziałam, że to pytanie nawiązywało do dzisiejszego gościa.
-Niezbyt klasa jest jeszcze niepełna ale właśnie jutro mamy mieć spotkanie zapoznawcze już ze wszystkimi.
-To dzisiaj u ciebie był kolega z klasy?-spytała dociekliwie.
-Zaraz! Jaki chłopak?-wtrącił się nerwowo ojciec.
-Znajomy z Tulonu przyjechał odwiedzić ciotkę w Dortmundzie no i przy okazji wpadł do mnie.
-Dziwne wyleciał stąd jak oparzony tylko drzwiami trzasnął.
-No kuzyn do niego dzwonił i pokłócili się przez telefon i dlatego był taki zły.-próbowała ukryć zdenerwowanie na twarzy.
-Kolega? Nic mi nie mówiłaś Marco wie?-nie odrywał ode mnie wzroku.
-Aha czyli uważasz, że ja go zdradzam? Jak możesz tak o mnie myśleć?! Kocham Marco i nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła! Nie jestem już głodna dziękuje.-zasunęłam krzesło z całe siły i poszłam na górę.
Mogłam w ogóle nie schodzić na tą pieprzoną kolacje! Jak oni mogli pomyśleć, że ja zdradzam Marco.To jest jakaś paranoja miałam nadzieję, że przy kolacji trochę się wyluzuje a jest jeszcze gorzej niż było.Postanowiłam dokończyć to co zaczęłam czyli zadanie nie było trudne więc zajęło mi jakieś 15 minut.Po skończeniu poszłam wziąć gorącą kąpiel zawsze musiałam mieć odpowiedni nastrój więc włączyłam sobie muzykę a dokładniej Alex Hepburn-,,Miss Misery'' genialny utwór.Relaksowałam się kąpielą do chwili gdy zadzwonił mój telefon na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech gdy na wyświetlaczu pojawiło się jego imię.
-No hej mała! Co tam u ciebie?
-Mogłoby być lepiej ale nie będziemy o tym mówić a u ciebie co tam?
-Dobrze właśnie wróciłem z kolacji i tak sobie rozmyślam o mojej pięknej dziewczynie.
-Ja za to leżę sobie,w wannie i rozmyślam o moim wspaniałym chłopaku tęsknie...-mówiłam tak by zrozumiał, że ma jak najszybciej wracać.
-Nie wiesz nawet jak ja tęsknie ale wracam już we środę więc musisz wytrzymać.
-Nie mam nawet,z kim porozmawiać.Wszystko mnie przytłacza.
-Nie ma mnie kilka dni a ciebie już wszystko denerwuje.To znak, że jestem ci bardzo potrzebny.-roześmiał się.
Porozmawiaj z tatą albo Camilą nie duś w sobie tego.Nie chcę żebyś się zamknęła w sobie rozumiesz!-powiedział to bardzo groźnym tonem.
-No właśnie o to chodzi,że to z nimi się pokłóciłam i nie mam zamiaru z nimi rozmawiać.Gdybym miała gdzie to bym się wyprowadziła stąd jak najszybciej!
-Przecież dobrze wiesz, że masz.Muszę kończyć trzymaj się kochanie.Jak wrócę to musimy poważnie porozmawiać.
-Dobranoc blondasie.-posłałam mu buziaka przez słuchawkę.
Resztę wieczoru spędziłam na oglądaniu telewizji jednak nie mogłam sobie pozwolić na nocny maraton bo musiałam wstać o 5:30. Budzik zadzwonił punktualnie.Powolnym krokiem zwlekłam się z łóżka i udałam do łazienki.Po ogarnięciu się poszłam poszukać czegoś do ubrania.Po chwili namysłu zdecydowałam się na czarne rurki, jasną koszulę dżinsową i czarne trampki włosy wyprostowałam i zrobiła lekki makijaż.Wzięłam telefon i zeszłam na dół na moje szczęście nikogo nie zastałam kłótnia z samego rana nie byłaby najlepszym pomysłem.Na śniadanie postanowiłam zjeść płatki z jogurtem przy okazji postanowiłam sprawdzić pocztę no i oczywiście Facebooka. Gdy posprawdzałam wszystkie najważniejsze rzeczy wyłączyłam laptopa i poszłam po torbę.Wchodząc do szkoły byłam mocno spóźniona więc biegiem szukałam swojej klasy.
-O! Pani Antonina w końcu do nas dotarła proszę siadać.-wskazał nauczyciel ręką na krzesło.
Super dość, że w domu do dupy to w szkole pierwsze spóźnienie w tym roku.Nic tylko się cieszyć.
-Wolne?-spytałam.
-Jasne, siadaj.-zdjął swój plecak z krzesła i odsunął je.
-Dzięki Tośka jestem.-wyciągnęłam rękę,w jego stronę.
-Michael miło poznać.-odwzajemnił mój gest.
Jesteś Niemką?
-Nie Polką przyjechałam tutaj studiować.
-Masz świetny akcent wiesz może dałabyś się wyciągnąć na kawę po lekcjach?
-Wiesz to nie jest dobry pomysł mam chłopaka i wiesz....
-Ale to tylko zwykłe koleżeńskie spotkanie no proszę.
-No dobra ale nie długo bo wieczorem mamy spotkanie i nie chcę się spóźnić.
Po ostatniej lekcji tak jak umawialiśmy się czekałam na niego przed szkołą.Czekając miałam coraz większe wątpliwości co do tego spotkania.
-Przepraszam, że musiałaś tyle czekać możemy iść.
Pokierował mnie w stronę czarnego BMW byłam mocno zdziwiona ponieważ nie miał osiemnastu lat.
-Żartujesz? To jest twój samochód przecież nie jesteś pełnoletni.-popatrzyłam na niego z wielkim zdziwieniem.
-Zdziwię cię mam 19 lat.Jestem w klasie 3 liceum o profilu sportowym.
-To co robiłeś w mojej klasie?
-Zawsze na początku roku z kumplami wkręcamy się do pierwszym klas.No wiesz można wyrwać jakieś nowe laski.-zaśmiał się głupkowato dla mnie bynajmniej nie było to śmieszne.
-Czyli mam rozumieć, że jestem tą nową laską? Sorry ale mnie to nie bawi cześć.-odwróciłam się i próbowałam odejść jednak on mi na to nie pozwolił.
-Poczekaj źle to ująłem naprawdę mi się podobasz i myślałem, że ja tobie też skoro zgodziłaś się na spotkanie.-chciał mnie pocałować ale gwałtownie odsunęłam się od niego.
-Puść mnie! Umówiłam się z tobą bo nalegałeś i myślałam, że nie jesteś kolejnym dupkiem któremu chodzi tylko o jedno!
-No weź możemy spróbować.-chwycił mnie mocno w pasie jednak ja zaczęłam się szarpać.
-Mam chłopaka i odpierdol się ode mnie!-nie wytrzymałam jego perfidnego uśmieszku i dałam mu w gębę.
Nie zważając na nic szybkim krokiem skierowałam się w stronę przystanku autobusowego.Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia.Jadąc,w busie próbowałam odprężyć się słuchając muzyki na słuchawkach
jednak gdy pomyślałam o tym cholernym dupku rozsadzało mnie od środka.Czy na tym świecie nie ma normalnych, fajnych facetów którzy nie patrzą tylko na wygląd i na to jaka jesteś w łóżku?!
Miałam serdecznie wszystkiego dość nie miałam najmniejszej ochoty iść na to spotkanie ale niestety potwierdziłam zaproszenie.Gdyby był Marco jakoś bym to z cierpiała miałabym,z kim pogadać a tak to
wszystkie dziewczyny będą z chłopakami a ja jak jakiś odmieniec no ale cóż takie życie.Po chwili użalania się nad sobą otworzyłam szafę i próbowałam wybrać coś odpowiedniego. Decyzja padła na pudrową rozkloszowaną sukienkę do kolana bez ramiączek, beżowe szpilki i delikatny srebrny łańcuszek od Marco.Zrobiłam delikatny makijaż, paznokcie pomalowałam na jasny róż i spięłam włosy w klasycznego wysokiego koka.
-Ślicznie wyglądasz skarbie.
-Dziękuję tato wiesz co nie chce tam jechać,nie mam ochoty.-powiedziałam zrezygnowanym głosem.
-Przecież będzie fajnie poznasz nowych ludzi i będzie dobra zabawa.-przytulił mnie mocno.
-Obyś miał racje.
Gdy dojechaliśmy na miejsce już w ogóle nie miałam ochoty tam wchodzić.Spotkanie odbywało się, w jakimś wynajętym klubie więc nie było opcji na coś więcej niż kulturalne piwko.
-Baw się dobrze mała i dzwoń jakby co.
-Dobrze, pa.
Pożegnałam się z tatą i skierowałam w stronę klubu.Gdy weszłam do środka byłam mocno zdziwiona nie był to na pewno spokojny, wykwintny lokal a klub z mocnymi akcentami alkoholowymi jednak cieszyłam
się, że będzie można dobrze się zabawić.Nie dało się nie zauważyć, że wyglądałam jak debil w tych ciuchach ale na szczęście wzięłam ze sobą jakieś na zmianę.Szybko w łazience założyłam na siebie czarne spodnie, luźną czarną bluzkę z jakimś tam napisem buty postanowiłam zostawić włosy rozpuściłam a makijaż poprawiłam na mocniejszy.Po wyjściu z łazienki poszłam usiąść przy barze nie chciało mi się zapieprzać po całym klubie i mówić wszystkim ''Hej! Jestem Tosia.Może zostaniemy przyjaciółmi!'' aż tak mnie nie popierdoliło.
-Hej możemy się przysiąść?-gdy podniosłam wzrok przede mną stała grupa osób z mojej klasy.
-Jasne siadajcie.-nie ukrywając cieszyłam się, że nie będę musiałam sama tutaj siedzieć cały wieczór.
-Ja jestem Ana a to Lukas, Thomas, Nina, Isabel, Alice i Jonas.-trudno było mi załapać kto jest kto ale jakoś to opanuje.
-Ja jestem Tośka miło mi was poznać.-trochę nam zajęło przywitanie się ponieważ z każdym musiałam się wyściskać a zwłaszcza z chłopakami.
-No to może znajdziemy jakiś stolik i zamówimy coś do picia?-zaproponował Jonas na co wszyscy zgodnie przytaknęliśmy.
Świetnie rozmawiało mi się ze wszystkimi nie sądziłam, że będą tak zabawni i wyluzowani.Najlepszy kontakt złapałam z Ann, Isabel i Jonasem.
-Zatańczymy?-wyciągnął rękę w moją stronę Thomas.
-Czemu nie prowadź.
Muszę powiedzieć,że tańczył naprawdę dobrze aż tak, że przetańczyliśmy razem z jakieś pół godziny.Głupio było to mówić ale naprawdę brakowało mi męskiego dotyku. Marco nie było już tydzień a wraca dopiero w środę.Czułam się tak może dlatego, że zbyt przyzwyczaiłam się do męskiego dotyku wcześniej czegoś takiego nie czułam bo nie miałam chłopaka.Jeszcze chwila i zrobiłabym pewnie coś głupiego więc wolałam to przerwać.Świetnie bawiłam się przez resztę wieczoru miałam okazje poznać resztę swojej klasy no ale moje szczęście nie trwało długo.Gdy tańczyłam z dziewczynami poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce nie wiedząc kto to gwałtownie odwróciłam się.
-Szukałem cię cały wieczór piękna.-szepnął mi do ucha.
Szybkim ruchem wyrwałam się z jego uścisku.
-Czego tu chcesz? Przyszedłeś wyrywać kolejne laski.
-Stęskniłem się za tobą może zatańczymy?-wyciągnął rękę w moją stronę ale jedyne co zrobiłam to wyśmiałam go i odeszłam.
Żeby uspokoić nerwy wyszłam na zewnątrz zapalić papierosa inaczej by mnie rozsadziło! Po jakiś 15 minutach wróciłam do środka postanowiłam dobrze się bawić a nie przejmować się jakimś pieprzonym
dupkiem.
-Tośka gdzie ty byłaś szukałam cię.Chodź idziemy się czegoś napić noc się dopiero zaczyna!-pociągnęła mnie do stolika Ann.
Zamiast iść się czegoś napić wylądowałyśmy na parkiecie szalałyśmy z jakieś 40 minut było genialnie chociaż wyglądałam okropnie po tych pląsach.Razem że wypiłam połowę za jednym razem muszę przyznać, że
nie czułam się po nim najlepiej zrobiło mi się gorącą, zalałam się potem,w głowie kręciło mi się masakrycznie i na dodatek Ann wyciągnęła mnie na parkiet.Zamiast tańczyć ratowałam się przed upadkiem wychodziło mi to dobrze do pewnego momentu poplątały mi się nogi przez co straciłam równowagę i zaczęłam bezwładnie opadać na parkiet.Gdy byłam już bliska upadku poczułam jak ktoś łapie mnie mocno i przyciąga,w swoją stronę.
-Mam cię piękna.-usłyszałam głos tego dupka jednak nie miałam sił walczyć z nim przeciwnie wpadłam,w jego ramiona i tkwiłam z przyjemnością w jego uścisku.Nie wiem co ze mną się stało ale czułam wolność gdzieś miałam wszystko co było chciałam się tylko dobrze bawić i czuć, że żyje.Nie wiem co było w tym drinku ale dało mi niezłego kopa bawiłam się na całego z Ann, Michaelem i resztą.Dochodziła godzina 1:00 a ja czułam jakbym dopiero zaczynała się bawić.Mój telefon cały czas dzwonił szczerze miałam to gdzieś nie chciało mi się z nikim gadać.Podczas zabawy poczułam jak Mitchell chwyta mnie za rękę i gdzieś ciągnie kompletnie nie wiedziałam co ode mnie chcę.Zamknął drzwi i przycisnął mnie mocno do ściany nie mogłam wyswobodzić się z jego uścisku chwilę szarpałam się jednak co najgorsze w końcu mu uległam ja po prostu nie wiedziałam kto przede mną stoi widziałam tylko rozmazane plamy ale jednak całowałam go dałam się ponieść nie myślałam o konsekwencjach o tym, że ranię siebie a co gorsze Marco.Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne zaczął ściągać ze mnie ubrania i wtedy dotarło do mnie, że mogę zrobić najgorszą rzecz w życiu! Wiedziałam, że nie będzie chciał mnie wypuścić dlatego nie miałam wyjścia mocno ruchem uderzyłam go kolanem w brzuch nie musiałam długo czekać na efekty kulił się na ziemi z bólu.Szybko ubrałam bluzkę i wyszłam z łazienki wiedząc, że za chwilę może wstać i nie będzie już tak miło.Wybiegłam z klubu chciałam być jak najdalej od niego ryczałam jak głupia ale mam za swoje teraz miałam pewność, że coś wrzucił mi do drinka żeby mnie przelecieć i chwalić się kumplom jak to nabrał kolejną naiwną laskę. Siadłam na jakimś murku wyciągnęłam telefon na wyświetlaczu miałam 23 nieodebrane połączenia TATA i MARCO.Bałam się zadzwonić po ojca ale nie miałam wyjścia musiałam jakoś wrócić do domu.
-Tośka? Dlaczego ty do cholery nie odbierasz telefonu wiesz jak się martwię! Obiecałaś, że zadzwonisz!
-Wiem tato zapomniałam.Możesz po mnie przyjechać?
-Będę za 15 minut.Czekaj na mnie.
Punktualnie pod klub podjechał tata już myślałam tylko o ciepłym łóżku ale nie tak szybko...
-Przede mną nie uciekniesz!-chwycił mnie mocno za rękę.
-Zostaw ją gnoju!-z samochodu wyleciał rozjuszony ojciec i dał mu nieźle po gębie jednak przyplątali się jego kumple.Nie wiedziałam co mam robić próbowałam ich powstrzymać ale co mogłam sama zrobić to był okropny widok widzieć jak czterech osiłków maltretuje twojego ojca a ty stoisz i nic kurwa nie robisz! Ktoś jednak usłyszał moje krzyki w mgnieniu oka pojawiła się ochrona która unieszkodliwiła tych gnoi.Automatycznie wyciągnęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam na pogotowie.Wyglądał okropnie był cały zakrwawiony ale ja wierzyłam, że będzie dobrze jego powieki zamykały się prosiłam go by nie zasypiał ale to nic nie dało cały czas mocno trzymałam go za rękę. Ja go nie mogę stracić po prostu nie mogę!
____________________________________________________________________________
Mamy 10 nie wiem dlaczego dodałam ale mam nadzieję, że ktoś przeczyta :*
Czytasz ? Komentuj ! Motywacja !
piątek, 15 listopada 2013
***
9.
W jednym momencie znalazłem się na jakiejś ulicy świetnie znałem Dortmund ale nie mogłem skojarzyć gdzie się znajduję. Szedłem przed siebie nie mając pojęcia co może się za chwilę wydarzyć.Wyciągnąłem z kieszeni telefon by zadzwonić, gdy chciałem to zrobić zobaczyłem coś dziwnego a dokładniej kogoś.Z budynku wybiegła zapłakana Tośka, byłem zdziwiony gdy ją zobaczyłem ale bardziej zastanowiło mnie to jak wyglądała i jak się zachowuje.Nie wiem dlaczego ale nie podszedłem do niej tylko czekałem co będzie dalej robić.Upadł mi telefon więc zgiąłem się żeby go podnieść gdy podniosłem głowę poczułem jak zalewa mnie pot.Ona wpatrywała się w telefon nie widząc niczego poza nim kierowała się centralnie na rozpędzony samochód krzyczałem by uciekała ale ona mnie nie słyszała.Nie zastanawiając się biegłem w jej stronę by ściągnąć ją z tej drogi, nie zdążyłem.Gdy podbiegłem ona leżała nieprzytomna cała we krwi nie dawała znaku życia.Krzyczałem do gościa by zadzwonił jak najszybciej po karetkę ja nie byłem w stanie tego zrobić.Jej puls był prawie nie wyczuwalny.Po moich policzkach płynęły strumienie łez nie mogłam jej stracić. Nie teraz gdy wszystko zaczęło się układać!
-Tośka nie rób mi tego! Za bardzo cię kocham żebym miał cię teraz stracić! Proszę cię walcz!-chciałem ją teraz przytulić ale bałem się, że zrobię jej krzywdę.
Po 10 minutach na miejscu była karetka nie chcieli mnie wpuścić ale ja musiałem z nią być.Gdy dojechaliśmy na miejsce pielęgniarka kazała mi czekać na korytarzu.Rozsadzało mnie od środka ta nie pewność co się z nią dzieje.Po długim oczekiwaniu pojawił się lekarz.
-Pan to ktoś z rodziny tej dziewczyny?-pokazał na mnie.
-Jestem jej chłopakiem, jak ona się czuje? Mogę tam wejść?-zerwałem się z miejsca i zacząłem zasypywać go milionem pytań.
-Przykro mi ale nie mam dobrych wiadomości.Niestety nie udało nam się uratować pańskiej dziewczyny robiliśmy wszystko co w naszej mocy ale obrażenia były zbyt poważne.
-To nie może być prawda! Pan musiał się pomylić! Chcę tam wejść ona musi żyć do cholery!!
-Proszę się uspokoić, naturalnie będzie pan mógł tam wejść ale na razie musi się pan uspokoić.-lekarz posadził mnie na krześle i podał kubek zimnej wody.
Siedziałem jak kołek nie wiedziałem co mam zrobić.To nie może być możliwe to musi być pomyłka!
-Może pan wejść.-pokierowała mnie pielęgniarka na salę.
Bałem się tam wejść ale musiałem to zrobić pożegnać się z nią. Była taka bezbronna wyglądała jak śpiący aniołek.Chwyciłem ją za rękę dalej wierzyłem, że za chwilę otworzy oczy i wszystko będzie tak jak dawniej.Siedziałem nie odrywając od niej wzroku było tak cicho tak inaczej.Ta myśl że już jej nie zobaczę wyciskała z moich oczu kolejne strumienie łez.
-Dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego nie walczyłaś? I co ja mam powiedzieć twojej rodzinie? Jak mam samemu sobie to wytłumaczyć ?
Siedziałem tam jakiś czas do czasu gdy poczułem się dziwnie zakręciło mi się w głowię i w jednym momencie urwał mi się film.
Obudziłem się cały zalany potem nie było jej koło mnie zerwałem się z łóżka i pobiegłem na dół.Oparłem się o blat nie wierząc, że to dzieje się na prawdę.
-O hej! Jak chcesz wziąć prysznic to łazienka jest wolna.
Gdy usłyszałem jej głos moje serce zaczęło bić mocniej podbiegłem do niej i z całej siły przytuliłem.Bogu dzięki że to był tylko zły sen.
-Udusisz mnie! Tak się za mną stęskniłeś przez tą noc?-poczułem gorący pocałunek na ustach.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że cię widzę mała.
-Ale jesteś blady, dobrze się czujesz?
-Tak wszystko dobrze, idę wziąć prysznic.
-Ok, zrobię śniadanie.
Byłam bardzo zaskoczona jego zachowaniem, nie wiedziałam co w niego wstąpiło.Może po tej nocy mu odbiło? Kto to wie, jedząc śniadanie musiałam się go dopytać dlaczego tak się zachowywał. Marco, możesz mi powiedzieć dlaczego się tak dziwnie zachowywałeś?
-Ja? Normalnie się zachowywałem to takie dziwne, że ciesze się na twój widok i, że chce się do ciebie przytulić?
-No nie dobra powiedzmy, że ci wierzę nie chce się kłócić blondasie, a jak się spało?
-Dobrze bo z tobą mała.Wiesz wczorajszej nocy nie zapomnę do końca życia.-poczułam jego ciepłe ręce na swoich biodrach i usta na szyi.
-Ja też, dziękuje.
Nasze chwilę przyjemności przerwał dzwonek do drzwi.Byliśmy zdziwieni bo była to prywatna posesja wokół której nie było żywej duszy Marco poszedł otworzyć a ja zaczęłam sprzątać po śniadaniu.
-Tosia możesz tu przyjść? Ktoś do ciebie.
-Do mnie? Już idę.
Skierowałam się w stronę drzwi osłupiałam gdy zobaczyłam kto w nich stoi z tego wszystkiego wypadł mi talerz z ręki i roztrzaskał się o ziemię.
-Widzę, że jesteś zaskoczona moją wizytą.-stał oparty o futrynę.
-Co ty tutaj robisz Eryk?! -moja twarz w jednej sekundzie zrobiła się blada.
-No przecież ci pisałem, że cie odwiedzę ale jak widzę znalazłaś już sobie pocieszyciela, przecież jakoś musiałaś się odstresować.Ile bierzesz za noc?-popatrzył na mnie jak na jakąś dziwkę.To mnie zabolało.
Z oczu popłynęły mi łzy.
-Ej gnoju uważaj sobie! Nie masz prawa tak o niej mówić.-Marco chciał go wyrzucić za drzwi.
-No widzę ciebie też omotała, podnieca cię taka niewinna dziewica w koszuli nocnej z tyłkiem i cyckami na wierzchu.Sorry już nie dziewica.-uśmiechał się perfidnie w moją stronę. Marco nie wytrzymał i dał mu w gębę nie powstrzymywałam go zasłużył na to sama bym to zrobiła.Chwycił go za szmaty i wyrzucił za drzwi.
-Jeszcze chwila i bym mu tak mordę obił żeby nikt go nie poznał!-złość na jego twarzy była wyraźnie wymalowana.
-Przepraszam.-z drżącym głosem i łzami w oczach uciekłam na górę. Nie mogłam wytrzymać jego przenikliwego spojrzenia i pewnie miliona pytań.Kto to? Znasz go? Spałaś z nim?
Usiadłam koło łóżka i nie chciałam stamtąd wychodzić.Jaki wstyd Marco pomyśli sobie, że jestem jakąś dziwką i, że puszczam się z każdym.Teraz już wiem, że nigdy nie będę miała nawet tygodnia spokoju, że
w końcu będę z kimś szczęśliwa.Pukał do drzwi ale ja nie chciałam z nim gadać nie teraz.
-Jeśli chciałabyś porozmawiać jestem na dole, będę czekał.
Gdy zeszłam na dół on siedział na kanapie grając na konsoli.Usiadłam w kuchni przy stole w zupełnej ciszy.Wyłączył konsole i usiadł na przeciw mnie.
-Wyjaśnisz mi to teraz?
-Tak.-wbiłam wzrok w podłogę.
-No to czekam.- rozłożył się wygodnie na krześle czekając na moje wyjaśnienia.
-No więc wybrałam się z przyjaciółką na dyskotekę a, że nie miałam ochoty tańczyć wyszłam na papierosa no i on podszedł zapytać się czym zapalniczkę i tak się poznaliśmy.W klubie potańczyliśmy chwilę ale
w końcu musiałam się zbierać nawet nie wiem kiedy zapisał mi swój numer telefonu.Na drugi dzień znowu pokłóciłam się z matką a, że nie mogłam tego wytrzymać to wyszłam z domu usiadłam na jakiejś ławce zatapiając smutki w alkoholu i papierosach a moja głowa nie jest zbyt mocna więc nie byłam wstanie wstać z ławki .Obudziłam się w jego mieszkaniu z nim w jednym łóżku.
-Czy wy razem?-przerwał mi nie mogąc wytrzymać tej niepewności
Czy spaliśmy ze sobą? Nie, jestem jaka jestem ale nie przespałabym się z chłopakiem którego dopiero poznałam.Po prostu chciał mi pomóc żebym nie zrobiła jakiejś głupoty.Nie chciałam wracać do domu więc mieszkałam u niego 4 dni no a później musiałam wyjechać do Dortmundu.Byłam tak zrozpaczona, że zapomniałam go poinformować przeprosiłam go i myślałam, że wszystko jest ok.W prawdzie pisał że przyjedzie mnie odwiedzić ale myślałam, że żartuje minęło dużo czasu więc zapomniałam o tym.
-Ale on raczej nie.-powiedział to stanowczym głosem.
-Ja nie kazałam mu tutaj przyjeżdżać on sobie coś ubzdurał ja nic do niego nie czuje!
-Jesteś tego pewna?
-Wątpisz? Wiesz chyba coś w sobie dusisz więc powiedź to co chcesz powiedzieć.
-Wiesz trudno jest wierzyć gdy w drzwiach staje jakiś facet który mówi, że cię zna i nie patrzy na ciebie obojętnie.
-Obojętnie? Uważasz mnie za jakąś dziwkę, że daje dupy każdemu?! O to ci chodzi?! Jeżeli chcesz wiedzieć to byłeś pierwszym facetem z którym to zrobiłam o przepraszam gwałt to też dawanie dupy facetowi?
-Tośka wiesz, że tak nie myślę.-chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go od siebie.
-Odpuść chyba nie będziesz się z dziwką przytulał?-patrzyłam na niego z wyrzutem, że nie wierzy w to co mówię.
-Jaka dziwka? O czym ty mówisz?! Nigdy bym tak o tobie nie pomyślał.Przepraszam nie powinienem tak do ciebie mówić ale gdy ten dupek przyszedł to nie wytrzymałem w myślach miałem ciebie i jego no wiesz.
-Jeżeli mam to z kimś robić to tylko z tobą idioto! Kocham tylko ciebie nikogo innego!-przybliżyłam się do niego.
-Wiem, przepraszam.-objął mnie w pasie i namiętnie pocałował.
Kolejne dni mijały nam w świetnych nastrojach mogę powiedzieć, że z dnia na dzień zakochiwałam się w nim coraz bardziej.Dzisiaj mieliśmy wracać do domu ponieważ zjeżdżała rodzinka z wakacji.
No tak trochę sobie przedłużyliśmy wakacje i z miłą chęcią bym tutaj jeszcze została ale tata by mnie zabił gdyby mnie nie zastał w domu a Marco musiał wracać do treningów.
-Gotowa na powrót?-otworzył mi drzwi do samochodu.
-Nie, nigdzie nie jadę!-zrobiłam minę obrażonej dziewczynki i udałam się w stronę domku.
-No to cię zmuszę!
Poczułam jak odrywam się od ziemi.Wylądowałam na ramieniu Marco.
-Puść mnie zboczeńcu! Pójdziesz siedzieć za molestowanie!
-Nie chciałaś po dobroci to musiałem siłą.-poczułam uderzenie w tyłek.
-Teraz na pewno cię oskarżę! Puść bo zacznę krzyczeć matole!
-I tak cię nikt nie usłyszy.
Zaniósł mnie do samochodu było tu tak pięknie, że miałam ochotę wyskoczyć z niego i pójść gdzieś tylko żeby nie wracać do wszystkich problemów które czekają po powrocie.Jazda zajęła nam jakieś 2 godziny więc w domu byliśmy koło godziny 16:00.Marco zaniósł walizki do domu a ja rozglądałam się w środku czy jest w miarę czysto bo nie chciało mi się wysłuchiwać gadania, że nic całymi dniami nie robię i nawet mi się nie chciało posprzątać.Zanieśliśmy walizki do pokoi żeby nikt nie dowiedział się o naszym wyjeździe. Postanowiłam zrobić coś na kolacje rodzinka miała być koło 18:00 więc będzie w sam raz no i oczywiście ja i Marco byliśmy bardzo głodni. Po zrobieniu kolacji blondas zaproponował meczyk w FIFA 14 nie miałam co robić więc się zgodziłam Marco-Barcelona,Tośka-Dortmund.Zwyciężyć mogła tylko jedna osoba byłam to oczywiście ja! 3:2 dla Dortmundu! Gdy ja cieszyłam się ze zwycięstwa a on próbował zepsuć mi te chwilę do domu weszła Camila, Katie no i oczywiście głowa rodziny.
-Jesteśmy! Tęskniliście?-rozniósł się donośny głos taty.
Szybkim krokiem podbiegłam do taty i z całej siły go przytuliłam mimo, że dobrze się bawiłam brakowało mi tego jego marudzenia.
-No widzę, że bardzo się stęskniłaś mała, jak minęły 2 tygodnie?
-Świetnie gdyby nie Marco nie było by tak dobrze.-popatrzyłam na niego wzrokiem który mówił ''przekonaj się w końcu do niego!''
-O to dobrze,no to idę porozmawiać z tą twoją rozrywką.
Gdy ojciec rozmawiał z Marco ja poszła przywitać się z dziewczynami jednego im zazdrościłam opalenizny była genialna a ja blada jak ściana albo jeszcze gorzej.
-Dobra rozpakujecie się później teraz kolacja.Mam nadzieję, że jesteście głodni?-spytałam z nadzieją w głosie nie robiłam tego na pokaz.
Chyba wysłuchali mojej prośby bo wszyscy zgodnie usiedli przy stole.Przy kolacji wszyscy byli w świetnych nastrojach dziewczyny opowiadały o Hiszpanii a tata jak zwykle opowiadał ciekawe rzeczy które im się przytrafiły.Po kolacji wszyscy poszli się rozpakować więc ja wzięłam się za mycie naczyń.
-Sexi wyglądasz w tym wydaniu ale ja i tak wolę cię tamtej nocy.-poczułam jego ręce pod bluzką.
-Marco przestań ktoś jeszcze wejdzie.
-Dlaczego musimy się ukrywać?
-Może dlatego że mój ojciec jest uprzedzony do chłopaków a zwłaszcza po tym co się wydarzyło,a po drugie jest twoim menadżerem a nigdy nie wiadomo co się między nami wydarzy a ja nie chce żeby coś się
między wami popsuło bo nam nie wyszło.
-Ale między nami nigdy nic się nie popsuje zawsze będziemy razem mała.-złożył pocałunek na moich ustach.
Po tych słowach byłam jeszcze pewniejsza, że dobrze wybrałam.
______________________________________________________________________________
Najprawdopodobniej jest to mój ostatni post ;(
Ciężko pisać bez wsparcia, ale także daje mi to do myślenia bym nie brała się za pisanie bo za dobrze mi to nie wychodzi.
9.
W jednym momencie znalazłem się na jakiejś ulicy świetnie znałem Dortmund ale nie mogłem skojarzyć gdzie się znajduję. Szedłem przed siebie nie mając pojęcia co może się za chwilę wydarzyć.Wyciągnąłem z kieszeni telefon by zadzwonić, gdy chciałem to zrobić zobaczyłem coś dziwnego a dokładniej kogoś.Z budynku wybiegła zapłakana Tośka, byłem zdziwiony gdy ją zobaczyłem ale bardziej zastanowiło mnie to jak wyglądała i jak się zachowuje.Nie wiem dlaczego ale nie podszedłem do niej tylko czekałem co będzie dalej robić.Upadł mi telefon więc zgiąłem się żeby go podnieść gdy podniosłem głowę poczułem jak zalewa mnie pot.Ona wpatrywała się w telefon nie widząc niczego poza nim kierowała się centralnie na rozpędzony samochód krzyczałem by uciekała ale ona mnie nie słyszała.Nie zastanawiając się biegłem w jej stronę by ściągnąć ją z tej drogi, nie zdążyłem.Gdy podbiegłem ona leżała nieprzytomna cała we krwi nie dawała znaku życia.Krzyczałem do gościa by zadzwonił jak najszybciej po karetkę ja nie byłem w stanie tego zrobić.Jej puls był prawie nie wyczuwalny.Po moich policzkach płynęły strumienie łez nie mogłam jej stracić. Nie teraz gdy wszystko zaczęło się układać!
-Tośka nie rób mi tego! Za bardzo cię kocham żebym miał cię teraz stracić! Proszę cię walcz!-chciałem ją teraz przytulić ale bałem się, że zrobię jej krzywdę.
Po 10 minutach na miejscu była karetka nie chcieli mnie wpuścić ale ja musiałem z nią być.Gdy dojechaliśmy na miejsce pielęgniarka kazała mi czekać na korytarzu.Rozsadzało mnie od środka ta nie pewność co się z nią dzieje.Po długim oczekiwaniu pojawił się lekarz.
-Pan to ktoś z rodziny tej dziewczyny?-pokazał na mnie.
-Jestem jej chłopakiem, jak ona się czuje? Mogę tam wejść?-zerwałem się z miejsca i zacząłem zasypywać go milionem pytań.
-Przykro mi ale nie mam dobrych wiadomości.Niestety nie udało nam się uratować pańskiej dziewczyny robiliśmy wszystko co w naszej mocy ale obrażenia były zbyt poważne.
-To nie może być prawda! Pan musiał się pomylić! Chcę tam wejść ona musi żyć do cholery!!
-Proszę się uspokoić, naturalnie będzie pan mógł tam wejść ale na razie musi się pan uspokoić.-lekarz posadził mnie na krześle i podał kubek zimnej wody.
Siedziałem jak kołek nie wiedziałem co mam zrobić.To nie może być możliwe to musi być pomyłka!
-Może pan wejść.-pokierowała mnie pielęgniarka na salę.
Bałem się tam wejść ale musiałem to zrobić pożegnać się z nią. Była taka bezbronna wyglądała jak śpiący aniołek.Chwyciłem ją za rękę dalej wierzyłem, że za chwilę otworzy oczy i wszystko będzie tak jak dawniej.Siedziałem nie odrywając od niej wzroku było tak cicho tak inaczej.Ta myśl że już jej nie zobaczę wyciskała z moich oczu kolejne strumienie łez.
-Dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego nie walczyłaś? I co ja mam powiedzieć twojej rodzinie? Jak mam samemu sobie to wytłumaczyć ?
Siedziałem tam jakiś czas do czasu gdy poczułem się dziwnie zakręciło mi się w głowię i w jednym momencie urwał mi się film.
Obudziłem się cały zalany potem nie było jej koło mnie zerwałem się z łóżka i pobiegłem na dół.Oparłem się o blat nie wierząc, że to dzieje się na prawdę.
-O hej! Jak chcesz wziąć prysznic to łazienka jest wolna.
Gdy usłyszałem jej głos moje serce zaczęło bić mocniej podbiegłem do niej i z całej siły przytuliłem.Bogu dzięki że to był tylko zły sen.
-Udusisz mnie! Tak się za mną stęskniłeś przez tą noc?-poczułem gorący pocałunek na ustach.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że cię widzę mała.
-Ale jesteś blady, dobrze się czujesz?
-Tak wszystko dobrze, idę wziąć prysznic.
-Ok, zrobię śniadanie.
Byłam bardzo zaskoczona jego zachowaniem, nie wiedziałam co w niego wstąpiło.Może po tej nocy mu odbiło? Kto to wie, jedząc śniadanie musiałam się go dopytać dlaczego tak się zachowywał. Marco, możesz mi powiedzieć dlaczego się tak dziwnie zachowywałeś?
-Ja? Normalnie się zachowywałem to takie dziwne, że ciesze się na twój widok i, że chce się do ciebie przytulić?
-No nie dobra powiedzmy, że ci wierzę nie chce się kłócić blondasie, a jak się spało?
-Dobrze bo z tobą mała.Wiesz wczorajszej nocy nie zapomnę do końca życia.-poczułam jego ciepłe ręce na swoich biodrach i usta na szyi.
-Ja też, dziękuje.
Nasze chwilę przyjemności przerwał dzwonek do drzwi.Byliśmy zdziwieni bo była to prywatna posesja wokół której nie było żywej duszy Marco poszedł otworzyć a ja zaczęłam sprzątać po śniadaniu.
-Tosia możesz tu przyjść? Ktoś do ciebie.
-Do mnie? Już idę.
Skierowałam się w stronę drzwi osłupiałam gdy zobaczyłam kto w nich stoi z tego wszystkiego wypadł mi talerz z ręki i roztrzaskał się o ziemię.
-Widzę, że jesteś zaskoczona moją wizytą.-stał oparty o futrynę.
-Co ty tutaj robisz Eryk?! -moja twarz w jednej sekundzie zrobiła się blada.
-No przecież ci pisałem, że cie odwiedzę ale jak widzę znalazłaś już sobie pocieszyciela, przecież jakoś musiałaś się odstresować.Ile bierzesz za noc?-popatrzył na mnie jak na jakąś dziwkę.To mnie zabolało.
Z oczu popłynęły mi łzy.
-Ej gnoju uważaj sobie! Nie masz prawa tak o niej mówić.-Marco chciał go wyrzucić za drzwi.
-No widzę ciebie też omotała, podnieca cię taka niewinna dziewica w koszuli nocnej z tyłkiem i cyckami na wierzchu.Sorry już nie dziewica.-uśmiechał się perfidnie w moją stronę. Marco nie wytrzymał i dał mu w gębę nie powstrzymywałam go zasłużył na to sama bym to zrobiła.Chwycił go za szmaty i wyrzucił za drzwi.
-Jeszcze chwila i bym mu tak mordę obił żeby nikt go nie poznał!-złość na jego twarzy była wyraźnie wymalowana.
-Przepraszam.-z drżącym głosem i łzami w oczach uciekłam na górę. Nie mogłam wytrzymać jego przenikliwego spojrzenia i pewnie miliona pytań.Kto to? Znasz go? Spałaś z nim?
Usiadłam koło łóżka i nie chciałam stamtąd wychodzić.Jaki wstyd Marco pomyśli sobie, że jestem jakąś dziwką i, że puszczam się z każdym.Teraz już wiem, że nigdy nie będę miała nawet tygodnia spokoju, że
w końcu będę z kimś szczęśliwa.Pukał do drzwi ale ja nie chciałam z nim gadać nie teraz.
-Jeśli chciałabyś porozmawiać jestem na dole, będę czekał.
Gdy zeszłam na dół on siedział na kanapie grając na konsoli.Usiadłam w kuchni przy stole w zupełnej ciszy.Wyłączył konsole i usiadł na przeciw mnie.
-Wyjaśnisz mi to teraz?
-Tak.-wbiłam wzrok w podłogę.
-No to czekam.- rozłożył się wygodnie na krześle czekając na moje wyjaśnienia.
-No więc wybrałam się z przyjaciółką na dyskotekę a, że nie miałam ochoty tańczyć wyszłam na papierosa no i on podszedł zapytać się czym zapalniczkę i tak się poznaliśmy.W klubie potańczyliśmy chwilę ale
w końcu musiałam się zbierać nawet nie wiem kiedy zapisał mi swój numer telefonu.Na drugi dzień znowu pokłóciłam się z matką a, że nie mogłam tego wytrzymać to wyszłam z domu usiadłam na jakiejś ławce zatapiając smutki w alkoholu i papierosach a moja głowa nie jest zbyt mocna więc nie byłam wstanie wstać z ławki .Obudziłam się w jego mieszkaniu z nim w jednym łóżku.
-Czy wy razem?-przerwał mi nie mogąc wytrzymać tej niepewności
Czy spaliśmy ze sobą? Nie, jestem jaka jestem ale nie przespałabym się z chłopakiem którego dopiero poznałam.Po prostu chciał mi pomóc żebym nie zrobiła jakiejś głupoty.Nie chciałam wracać do domu więc mieszkałam u niego 4 dni no a później musiałam wyjechać do Dortmundu.Byłam tak zrozpaczona, że zapomniałam go poinformować przeprosiłam go i myślałam, że wszystko jest ok.W prawdzie pisał że przyjedzie mnie odwiedzić ale myślałam, że żartuje minęło dużo czasu więc zapomniałam o tym.
-Ale on raczej nie.-powiedział to stanowczym głosem.
-Ja nie kazałam mu tutaj przyjeżdżać on sobie coś ubzdurał ja nic do niego nie czuje!
-Jesteś tego pewna?
-Wątpisz? Wiesz chyba coś w sobie dusisz więc powiedź to co chcesz powiedzieć.
-Wiesz trudno jest wierzyć gdy w drzwiach staje jakiś facet który mówi, że cię zna i nie patrzy na ciebie obojętnie.
-Obojętnie? Uważasz mnie za jakąś dziwkę, że daje dupy każdemu?! O to ci chodzi?! Jeżeli chcesz wiedzieć to byłeś pierwszym facetem z którym to zrobiłam o przepraszam gwałt to też dawanie dupy facetowi?
-Tośka wiesz, że tak nie myślę.-chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go od siebie.
-Odpuść chyba nie będziesz się z dziwką przytulał?-patrzyłam na niego z wyrzutem, że nie wierzy w to co mówię.
-Jaka dziwka? O czym ty mówisz?! Nigdy bym tak o tobie nie pomyślał.Przepraszam nie powinienem tak do ciebie mówić ale gdy ten dupek przyszedł to nie wytrzymałem w myślach miałem ciebie i jego no wiesz.
-Jeżeli mam to z kimś robić to tylko z tobą idioto! Kocham tylko ciebie nikogo innego!-przybliżyłam się do niego.
-Wiem, przepraszam.-objął mnie w pasie i namiętnie pocałował.
Kolejne dni mijały nam w świetnych nastrojach mogę powiedzieć, że z dnia na dzień zakochiwałam się w nim coraz bardziej.Dzisiaj mieliśmy wracać do domu ponieważ zjeżdżała rodzinka z wakacji.
No tak trochę sobie przedłużyliśmy wakacje i z miłą chęcią bym tutaj jeszcze została ale tata by mnie zabił gdyby mnie nie zastał w domu a Marco musiał wracać do treningów.
-Gotowa na powrót?-otworzył mi drzwi do samochodu.
-Nie, nigdzie nie jadę!-zrobiłam minę obrażonej dziewczynki i udałam się w stronę domku.
-No to cię zmuszę!
Poczułam jak odrywam się od ziemi.Wylądowałam na ramieniu Marco.
-Puść mnie zboczeńcu! Pójdziesz siedzieć za molestowanie!
-Nie chciałaś po dobroci to musiałem siłą.-poczułam uderzenie w tyłek.
-Teraz na pewno cię oskarżę! Puść bo zacznę krzyczeć matole!
-I tak cię nikt nie usłyszy.
Zaniósł mnie do samochodu było tu tak pięknie, że miałam ochotę wyskoczyć z niego i pójść gdzieś tylko żeby nie wracać do wszystkich problemów które czekają po powrocie.Jazda zajęła nam jakieś 2 godziny więc w domu byliśmy koło godziny 16:00.Marco zaniósł walizki do domu a ja rozglądałam się w środku czy jest w miarę czysto bo nie chciało mi się wysłuchiwać gadania, że nic całymi dniami nie robię i nawet mi się nie chciało posprzątać.Zanieśliśmy walizki do pokoi żeby nikt nie dowiedział się o naszym wyjeździe. Postanowiłam zrobić coś na kolacje rodzinka miała być koło 18:00 więc będzie w sam raz no i oczywiście ja i Marco byliśmy bardzo głodni. Po zrobieniu kolacji blondas zaproponował meczyk w FIFA 14 nie miałam co robić więc się zgodziłam Marco-Barcelona,Tośka-Dortmund.Zwyciężyć mogła tylko jedna osoba byłam to oczywiście ja! 3:2 dla Dortmundu! Gdy ja cieszyłam się ze zwycięstwa a on próbował zepsuć mi te chwilę do domu weszła Camila, Katie no i oczywiście głowa rodziny.
-Jesteśmy! Tęskniliście?-rozniósł się donośny głos taty.
Szybkim krokiem podbiegłam do taty i z całej siły go przytuliłam mimo, że dobrze się bawiłam brakowało mi tego jego marudzenia.
-No widzę, że bardzo się stęskniłaś mała, jak minęły 2 tygodnie?
-Świetnie gdyby nie Marco nie było by tak dobrze.-popatrzyłam na niego wzrokiem który mówił ''przekonaj się w końcu do niego!''
-O to dobrze,no to idę porozmawiać z tą twoją rozrywką.
Gdy ojciec rozmawiał z Marco ja poszła przywitać się z dziewczynami jednego im zazdrościłam opalenizny była genialna a ja blada jak ściana albo jeszcze gorzej.
-Dobra rozpakujecie się później teraz kolacja.Mam nadzieję, że jesteście głodni?-spytałam z nadzieją w głosie nie robiłam tego na pokaz.
Chyba wysłuchali mojej prośby bo wszyscy zgodnie usiedli przy stole.Przy kolacji wszyscy byli w świetnych nastrojach dziewczyny opowiadały o Hiszpanii a tata jak zwykle opowiadał ciekawe rzeczy które im się przytrafiły.Po kolacji wszyscy poszli się rozpakować więc ja wzięłam się za mycie naczyń.
-Sexi wyglądasz w tym wydaniu ale ja i tak wolę cię tamtej nocy.-poczułam jego ręce pod bluzką.
-Marco przestań ktoś jeszcze wejdzie.
-Dlaczego musimy się ukrywać?
-Może dlatego że mój ojciec jest uprzedzony do chłopaków a zwłaszcza po tym co się wydarzyło,a po drugie jest twoim menadżerem a nigdy nie wiadomo co się między nami wydarzy a ja nie chce żeby coś się
między wami popsuło bo nam nie wyszło.
-Ale między nami nigdy nic się nie popsuje zawsze będziemy razem mała.-złożył pocałunek na moich ustach.
Po tych słowach byłam jeszcze pewniejsza, że dobrze wybrałam.
______________________________________________________________________________
Najprawdopodobniej jest to mój ostatni post ;(
Ciężko pisać bez wsparcia, ale także daje mi to do myślenia bym nie brała się za pisanie bo za dobrze mi to nie wychodzi.
piątek, 8 listopada 2013
***
8.
Obudziłam się w samej bieliźnie w ciepłym i wygodnym łóżku.Byłam zdziwiona bo zasypiałam na zimnych i twardych schodach ale wiedziałam kogo to zasługa.Jak zwykle w łóżku go nie zastałam. Gdy wstałam słyszałam strumień płynącej wody więc wiedziałam gdzie zniknął Marco swoją drogę też miałam cholerną ochotę na gorący prysznic.
-O Tosia wstałaś już, możesz iść ja zrobię śniadanie.
Relaksowałam się strumieniem gorącej wody, nie miałam ochoty wychodzić ale wiedziałam, że na dole czeka on.Po kąpieli zeszłam na śniadanie musiałam jeść je sama bo Marco miał jakieś załatwienia.
-Dobra ja lecę. Będę koło 15:00 bądź spakowana pojedziemy na kilkudniową wycieczkę.-pocałował mnie w policzek.
Chciałam się dowiedzieć dokładnie o co chodzi ale Marco już wyszedł, wycieczka? Podejrzane, ale nie miałam zamiaru protestować więc poszłam ogarnąć dom i oczywiście się spakować.
Nie było to proste ponieważ moja lista wymagań była długa a walizka bardzo mała jednak udało mi się spakować najpotrzebniejsze rzeczy byłam pełna podziwu dla Marco który był już spakowany, chociaż nie było go w domu.Nie wiedziałam gdzie pojedziemy więc ubrałam trampki, krótkie spodenki (ponieważ na zewnątrz było ponad 30 stopni!), czarną bokserkę no i okulary obowiązkowo.
-Jestem!-usłyszałam głos dobiegający z dołu.
-Hej, jestem gotowa więc możemy jechać.-byłam strasznie podekscytowana.
-Masz kluczyki za chwilę przyjdę tylko się odświeżę i wezmę walizki.
Zrobiłam tak jak powiedział i czekałam w samochodzie trochę mu zeszło bo przyszedł dopiero po 20 minutach z tego co wiedziałam droga zajmie nam jakieś 2 godziny.
-Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy.Mogłeś mnie chociaż uprzedzić bo pewnie połowy rzeczy nie wzięłam.
-No właśnie dlatego bo byś się 3 dni pakowała i to jest niespodzianka. Na pewno ci się spodoba.
-No to chociaż powiedz na ile jedziemy.-popatrzyłam smutną minką by dowiedzieć się jak najwięcej.
-Mam tydzień urlopu chyba że cię tam zostawię hmm ?-zaśmiał się chociaż po jego słowach nie było mi do śmiechu Reus jest do wszystkiego zdolny.
-Wiesz co jeszcze ktoś by mi tam krzywdę zrobił bałabym się bez ciebie.-uśmiechnęłam się ciepło do niego.
-Nigdy bym cię samej nie zostawił nie masz się czego obawiać mała.
Marco skupiał się na drodze ja w tym czasie odprężałam się słuchając muzyki na słuchawkach.Z każdym kilometrem byłam coraz bardziej ciekawa i z tego podniecenia udało mi się zasnąć...
-Tośka, prześpisz całe życie! Wstawaj!
Przez jego darcie się prawie zeszłam z tego świata.Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić.
-Możemy jechać dalej, tracimy czas.-powiedziałam rozespanym i złym głosem.
-Gdzie? Przecież jesteśmy na miejscu.
Gdy to usłyszałam dostałam dodatkowej energii.Po wyjściu z samochodu byłam wniebowzięta, było przepięknie.Było tak cicho, błogo niesamowite widoki którym nie mogłam się oprzeć.Mały drewniany domek z tarasem i błękitne jezioro.Nie mógł lepiej trafić, już nie mogłam się doczekać aż ten piękny tydzień się zacznie.
-Na górze jest sypialnia idź się rozpakuj ja zaraz wrócę.
Zrobiłam tak jak powiedział.Gdy się rozpakowałam jedna rzecz mnie bardzo zdziwiła, gdzie będzie spał Reus chyba nie ze mną.
-Ej gdzie ty będziesz spał?-zapytałam zaskoczona gdy wszedł do sypialni.
-No jak gdzie, tutaj.-powiedział kładąc się na łóżku.
-Co? Mamy spać razem?-popatrzyłam na niego z niezłym wytrzeszczem oczu.
-No to coś złego.Przecież spaliśmy już razem.-chwycił mnie za rękę.
-No tak ale byliśmy w domu i w ogóle było inaczej.-nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-No dobra może będę spał na podłodze.-zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
Wszystko we mnie buzowało.My w jednym łóżku?! To może się źle skończyć zwłaszcza że czuje do niego z dnia na dzień co raz więcej.Boje się, że gdy jesteśmy sam na sam może do czegoś dojść.Pewnie teraz inne laski by mnie wyśmiały,nie jedna chciałaby przeżyć namiętną noc z Marco Reusem. Nie będę kłamać też bym chciała ale po prostu się boję może przez to co się stało, jasne że w jego ramionach czuje się bezpieczna ale nie dawało mi to pewności, komfortu.Boję się że mogę nie podołać temu i mnie zostawi, bo kto by chciał dziewczynę która jest słaba w łóżku.
-Co tak myślisz mała? Zabieram cię na wycieczkę tylko przebierz się w coś wygodnego.-szturchnął mnie dość mocno co zabolało.
Przebrałam się w ciepły dres i spięłam włosy w koka nie malowałam się bo i tak widział mnie tylko Marco.
-Gotowa, możesz mi powiedzieć gdzie idziemy bo jak daleko to rezygnuje.
-Nie no co ty leniu spacer dobrze ci zrobi.-roześmiał się tak jak tylko on to potrafi.
W końcu udało się nam wygrzebać i wyjść z domu.Na zewnątrz pogoda nie była już tak piękna jak rano a co gorsze zanosiło się na deszcz.
-Za chwilę zacznie padać i nie będzie już tak wesoło.-powiedziałam groźnym tonem.
-Nie zacznie uwierz mi ja zawsze mam racje.
No i nie miał racji.Gdy przyszliśmy na miejsce (które swoją drogą było piękne Marco na prawdę miał świetny gust do robienia niespodzianek) zaczął padać ulewny deszcz.Jak najszybciej schowaliśmysię pod jakimś drzewem żeby nie zmoknąć do reszty.
-Mówiłam. że to nie jest dobry pomysł i do tego jestem głodna jak wilk.-miałam nadzieje. że moje narzekanie coś zdziała.
-Myślałem. że ci się spodoba.-powiedział zawiedzionym głosem.
-Bardzo mi się podoba, dziękuje.-przytuliłam się do niego.
-Ja też zgłodniałem.Chyba tak szybko ten deszcz nie ustanie.Znam skrót jakieś 5 minut drogi i będziemy w domu.Chodź.-pociągnął mnie za rękę.
Deszcz padał nie miłosiernie ale i tak nam to nie przeszkadzało no i oczywiście zawsze musieliśmy wpaść na głupi pomysł.Na ogromnym drzewie rosły przepiękne czereśnie a z racji tego, że uwielbiamy je nie mogliśmy się oprzeć.Marco wdrapał się na drzewo ja zbierałam te z niższych gałęzi.Chciałam wejść na górę ale Marco nie pozwolił mi na to mówiąc że zrobię sobie krzywdę.Po jakiś 10 minutach postanowiliśmy wracać ponieważ byliśmy tak mokrzy, że woda lała się z nas strumieniami.Po wejściu do domu od razu poszłam do pokoju i zdjęłam z siebie mokre ubrania.Podczas gdy ja szukałam ubrań na przebranie on zdążył wziąć kąpiel.
-Idę zrobić coś do jedzenia i zapalić w kominku.
-Ok, ja idę się odświeżyć.
-Zejdź na dół jak skończysz, jedzenie będzie gotowe.-powiedział poważnym tonem, pewnie bał się że nie zjem jego specjałów ale nie musiał się o to martwić bo byłam strasznie głodna.
Gorąca woda pieściłam każdy zakątek mojego ciała.Czułam nieopisaną przyjemność.Aura na zewnątrz sprzyjała długiej kąpieli i odpoczywanie przy ciepłej herbacie i kominku i właśnie to miałam zamiar dzisiaj robić razem z nim.Po kąpieli nałożyłam na twarz krem, wysuszyłam włosy i poszłam się przebrać.Założyłam na siebie ciepłe dresowe spodnie i dresową bluzę,włosy zostawiłam rozpuszczone musiały w końcu odpocząć.Koło godziny 18:00 zeszłam na kolacje a może obiad? Bez znaczenia jak dla mnie.
-Mmmm ale pachnie mistrz kuchni gotuje.-powiedziałam głośno schodząc na dół.
-A jakby inaczej.Siadaj przy kominku za chwilę będzie gotowe.-wskazał ręką na mięciutki fotel już nie mogłam się doczekać aż sobie usiądę,moje nogi się tego domagały.
Siedziałam na fotelu pod kocem czekając na jedzenie zapach rozchodził się po całym mieszkaniu myślałam, że nie wytrzymam z głodu przy okazji postanowiłam w końcu sprawdzić co dzieje się na Facebooku.
-Gotowe, proszę-podał mi talerz z pięknie wyglądającym kurczakiem z ryżem.Mogłam to danie jeść codziennie Marco wie co lubię najbardziej.
-Jesteś naprawdę niesamowity.Grasz świetnie w piłkę i jeszcze do tego genialnie gotujesz.
-Szczerze to nie lubię gotować ale dla ciebie zawsze mała.
Po zjedzeniu kolacji poszłam umyć naczynia a Marco włączył nastrojową spokojną muzykę i czekał aż skończę i będziemy mogli spokojnie porozmawiać.Po umyciu naczyń dołączyłam do Marco na stoliku widniały czereśnie i butelka czerwonego wina.Czułam się jak w jakimś filmie z genialną oprawą i najlepszym i najprzystojniejszym aktorem.
-No to o czym rozmawiamy?- powiedziałam przykrywając się kocem.
-No a o czym chcesz malutka, pytaj o wszystko.-rozłożył ręce dając mi do zrozumienia, że jest gotowy na najcięższe pytania.
-No dobra, jesteś prawiczkiem?-zapytałam z powagą.
-Szczerze to nie, ale było minęło.-uśmiechnął się delikatnie.
-Czyli doświadczony! Dobrze wiedzieć.-roześmialiśmy się obydwaj.
Przegadaliśmy tak do godziny 22:00.Rozmawiało nam się tak swobodnie nawet z matką nie miałam tak wielu tematów do rozmowy.Może to przez to wino, ale muszę przyznać że wypicie całej butelki nie było najlepszym pomysłem zwłaszcza na moją słabą głowę. Gdy chciałam wstać cholernie przykręciło mi się w głowie przez co byłam bliska upadku na ziemie jednak on był zawsze na miejscu i zdążył mnie złapać.
-O rany ale ze mnie niezdara bez ciebie chyba bym zginęła.-mowa mi się plątała ale co tam.
-No widzisz z tego wniosek, że jestem ci potrzebny.-chwycił mnie od tyłu w pasie.
Poczułam jego ciepłe usta na swoim karku.Wiedziałam, że nie powinnam dawać mu takiej swobody ale nie potrafiłam tego zrobić dlatego, że sama tego pragnęłam. Naszej bliskości i miłości.Czułam jak całe moje ciało drży byliśmy wiele razy w takiej sytuacji, ale dzisiaj to było silniejsze ode mnie chciałam więcej i więcej on zresztą też.Odwróciłam się w jego stronę nasze usta były coraz bliżej siebie.Pocałunki stawały się coraz przyjemniejsze i coraz bardziej zachłanne.Jego dłonie błądził po moim ciele.Wyglądał jak mały zagubiony chłopiec który pierwszy raz widzi coś nowego i chce to mieć za wszelką cenę. Kiedy poczułam, że chce ściągnąć ze mnie bluzę coś we mnie drgnęło zawsze gdy dochodziło do czegoś między nami w tym momencie coś się we mnie blokowało. Zaczęłam go lekko odpychać od siebie nie chciałam tego a jednak to robiłam unikałam jego wzroku wiedząc, że patrzy on na mnie z wyrzutem.
-Proszę nie każ mi teraz przerywać.-powiedział podnieconym i zdyszanym głosem.
-Boje się.-mój głos był coraz bardziej płaczliwy.
-Nie bój się nie zrobię ci krzywdy malutka.Zależy mi na tym żebyś czuła się komfortowo ja cię rozumiem.Najważniejsze żebyś to ty czuła się dobrze w tych sferach.Nie chce żebyś robiła to z przymusu to ma być dla ciebie przyjemność.Jeżeli tego nie chcesz to mi to po prostu powiedz, zrozumie.-odgarnął włosy które opadały mi bezwładnie na twarz.
-Chcę tego, chcę ciebie.Twojego dotyku, twojego zapachu, twojej delikatności.Przełamie się dam radę kiedyś przecież muszę.-uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
-Pragnę cię tak samo a nawet bardziej, ale czy jesteś tego pewna? Nie chce żebyś czuła do mnie żal.
-Chcę, zawsze chciałam.Chcę przeżyć najwspanialszą noc w życiu chce się w końcu ogarnąć i przestać bać się tego co będzie.Kocham cię blondasie.-zawiesiłam dłonie na jego szyi i pocałowałam go namiętnie.
Ponownie przystąpiliśmy do wcześniejszej czynności.Byłam wyluzowana i pewniejsza siebie.Chciałam czerpać z tego przyjemność a nie zamartwiać się tym co będzie później, żyłam chwilą która jest. Dzięki jego słowom czułam się lepiej ta chwila przerwy sprawiła, że pragnęłam go jeszcze bardziej i bardziej. Ponownie czułam jego usta na swojej szyi był to mój najsłabszy punkt.Czułam jak jego ręce ściągają ze mnie bluzę, tym razem nie protestowałam, pragnęłam tego.Nie pozostałam mu dłużna i rozpięłam jego spodnie czułam jego narastające podniecenie i widziałam.Delikatnie muskał mój dekolt ściągając przy tym stanik.Towarzyszyło mi lekkie skrępowanie ponieważ nigdy nie lubiłam swojego ciała a zwłaszcza swoich piersi które wydawały mi się nijakie.Jego dłonie i usta delikatnie masowały je tego uczucia nie dało się opisać słowami jego dotyk był szczególny nigdy czegoś takiego nie czułam.Teraz to ja przystąpiłam do ataku i w szybkim tempie zerwałam z niego koszulkę podziwiając jego idealnie zarysowane ciało no ale przecież nie ściągnęłam jej tylko dla tego by podziwiać.Moje usta delikatnie wędrowały po jego nagim torsie. Słyszałam jego podniecony głos który mówił, że chce więcej.Próbował ukryć swoje zniecierpliwienie ale nie jestem głupia i potrafię wyczuć takie rzeczy.Pokierowałam go na kanapę namiętnie całując.Położyłam się, a on szybkim ruchem zerwał ze mnie spodnie nie chciałam być gorsza więc zrobiłam to samo.Zaczął zachłannie całować wewnętrzne części moich ud zbliżając się do najwrażliwszego miejsca.Z moich ust wyrwał się głośny jęk podniecenia nie byłam wstanie tego kontrolować.Wędrował coraz wyżej zatrzymując się na moich biodrach.Całował mój brzuch z wielką zachłannością w końcu ściągnął ze mnie ostatnią rzecz jaka mu przeszkadzała czarne koronkowe stringi.Szybkim ruchem podniosłam się i uklękłam także zdejmując z niego bieliznę.Uklęknął za mną mocno chwycił mnie w pasie tak jakby bał się, że ucieknę ale ja nie miałam takiego zamiaru zastygliśmy tak na jakiś czas było to niesamowicie przyjemne i podniecające. Odwróciłam się w jego stronę w jego spojrzeniu widziałam wielkie pożądanie. Położył mnie na kanapie moje ręce cały czas spoczywały na jego karku.Poczułam jak delikatnie wchodzi we mnie z moich ust ponownie wyrwał się głośny jęk.Czułam ból był okropny, ale wiedziałam, że początek jest najgorszy więc musiałam to przetrwać by poczuć przyjemność.Robił to tak delikatnie, namiętnie i opiekuńczo jakież to było inne od tego co czułam tamtej nocy.Nasze ciała błyszczały od potu moja twarz zalała się falą rumieńców, ale nie zważałam na to w tej chwili czułam się jak najpiękniejsza kobieta na świecie.Chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie.Odchyliłam głowę do tyłu i czerpałam przyjemność z płynącej chwili.Moje jęki coraz bardziej się nasilały nie potrafiłam tego zniwelować, byłam spełniona a wtedy człowiek nad sobą nie panuje bynajmniej ja.Moje ciało przeszłą fala intensywnego i niesamowitego uczucia.Wbiłam swoje paznokcie w jego plecy patrzyłam mu prosto w oczy z wdzięcznością za tą noc ale także za wszystko co dla mnie zrobił.Poczułam ogromne zmęczenie i zaczęłam odpływać w jego ramionach.Położył mnie na kanapie moja głowa spoczęła na mięciutkiej poduszce a ciało przykryła cieplutka kołdra.Przytuliłam się do niego i tak zasnęłam w jego ramionach.Czy może być coś piękniejszego?
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że będzie więcej opinii pod tym rozdziałem ;))
Czytasz? Komentuj! Motywacja ;*
8.
Obudziłam się w samej bieliźnie w ciepłym i wygodnym łóżku.Byłam zdziwiona bo zasypiałam na zimnych i twardych schodach ale wiedziałam kogo to zasługa.Jak zwykle w łóżku go nie zastałam. Gdy wstałam słyszałam strumień płynącej wody więc wiedziałam gdzie zniknął Marco swoją drogę też miałam cholerną ochotę na gorący prysznic.
-O Tosia wstałaś już, możesz iść ja zrobię śniadanie.
Relaksowałam się strumieniem gorącej wody, nie miałam ochoty wychodzić ale wiedziałam, że na dole czeka on.Po kąpieli zeszłam na śniadanie musiałam jeść je sama bo Marco miał jakieś załatwienia.
-Dobra ja lecę. Będę koło 15:00 bądź spakowana pojedziemy na kilkudniową wycieczkę.-pocałował mnie w policzek.
Chciałam się dowiedzieć dokładnie o co chodzi ale Marco już wyszedł, wycieczka? Podejrzane, ale nie miałam zamiaru protestować więc poszłam ogarnąć dom i oczywiście się spakować.
Nie było to proste ponieważ moja lista wymagań była długa a walizka bardzo mała jednak udało mi się spakować najpotrzebniejsze rzeczy byłam pełna podziwu dla Marco który był już spakowany, chociaż nie było go w domu.Nie wiedziałam gdzie pojedziemy więc ubrałam trampki, krótkie spodenki (ponieważ na zewnątrz było ponad 30 stopni!), czarną bokserkę no i okulary obowiązkowo.
-Jestem!-usłyszałam głos dobiegający z dołu.
-Hej, jestem gotowa więc możemy jechać.-byłam strasznie podekscytowana.
-Masz kluczyki za chwilę przyjdę tylko się odświeżę i wezmę walizki.
Zrobiłam tak jak powiedział i czekałam w samochodzie trochę mu zeszło bo przyszedł dopiero po 20 minutach z tego co wiedziałam droga zajmie nam jakieś 2 godziny.
-Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy.Mogłeś mnie chociaż uprzedzić bo pewnie połowy rzeczy nie wzięłam.
-No właśnie dlatego bo byś się 3 dni pakowała i to jest niespodzianka. Na pewno ci się spodoba.
-No to chociaż powiedz na ile jedziemy.-popatrzyłam smutną minką by dowiedzieć się jak najwięcej.
-Mam tydzień urlopu chyba że cię tam zostawię hmm ?-zaśmiał się chociaż po jego słowach nie było mi do śmiechu Reus jest do wszystkiego zdolny.
-Wiesz co jeszcze ktoś by mi tam krzywdę zrobił bałabym się bez ciebie.-uśmiechnęłam się ciepło do niego.
-Nigdy bym cię samej nie zostawił nie masz się czego obawiać mała.
Marco skupiał się na drodze ja w tym czasie odprężałam się słuchając muzyki na słuchawkach.Z każdym kilometrem byłam coraz bardziej ciekawa i z tego podniecenia udało mi się zasnąć...
-Tośka, prześpisz całe życie! Wstawaj!
Przez jego darcie się prawie zeszłam z tego świata.Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić.
-Możemy jechać dalej, tracimy czas.-powiedziałam rozespanym i złym głosem.
-Gdzie? Przecież jesteśmy na miejscu.
Gdy to usłyszałam dostałam dodatkowej energii.Po wyjściu z samochodu byłam wniebowzięta, było przepięknie.Było tak cicho, błogo niesamowite widoki którym nie mogłam się oprzeć.Mały drewniany domek z tarasem i błękitne jezioro.Nie mógł lepiej trafić, już nie mogłam się doczekać aż ten piękny tydzień się zacznie.
-Na górze jest sypialnia idź się rozpakuj ja zaraz wrócę.
Zrobiłam tak jak powiedział.Gdy się rozpakowałam jedna rzecz mnie bardzo zdziwiła, gdzie będzie spał Reus chyba nie ze mną.
-Ej gdzie ty będziesz spał?-zapytałam zaskoczona gdy wszedł do sypialni.
-No jak gdzie, tutaj.-powiedział kładąc się na łóżku.
-Co? Mamy spać razem?-popatrzyłam na niego z niezłym wytrzeszczem oczu.
-No to coś złego.Przecież spaliśmy już razem.-chwycił mnie za rękę.
-No tak ale byliśmy w domu i w ogóle było inaczej.-nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-No dobra może będę spał na podłodze.-zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
Wszystko we mnie buzowało.My w jednym łóżku?! To może się źle skończyć zwłaszcza że czuje do niego z dnia na dzień co raz więcej.Boje się, że gdy jesteśmy sam na sam może do czegoś dojść.Pewnie teraz inne laski by mnie wyśmiały,nie jedna chciałaby przeżyć namiętną noc z Marco Reusem. Nie będę kłamać też bym chciała ale po prostu się boję może przez to co się stało, jasne że w jego ramionach czuje się bezpieczna ale nie dawało mi to pewności, komfortu.Boję się że mogę nie podołać temu i mnie zostawi, bo kto by chciał dziewczynę która jest słaba w łóżku.
-Co tak myślisz mała? Zabieram cię na wycieczkę tylko przebierz się w coś wygodnego.-szturchnął mnie dość mocno co zabolało.
Przebrałam się w ciepły dres i spięłam włosy w koka nie malowałam się bo i tak widział mnie tylko Marco.
-Gotowa, możesz mi powiedzieć gdzie idziemy bo jak daleko to rezygnuje.
-Nie no co ty leniu spacer dobrze ci zrobi.-roześmiał się tak jak tylko on to potrafi.
W końcu udało się nam wygrzebać i wyjść z domu.Na zewnątrz pogoda nie była już tak piękna jak rano a co gorsze zanosiło się na deszcz.
-Za chwilę zacznie padać i nie będzie już tak wesoło.-powiedziałam groźnym tonem.
-Nie zacznie uwierz mi ja zawsze mam racje.
No i nie miał racji.Gdy przyszliśmy na miejsce (które swoją drogą było piękne Marco na prawdę miał świetny gust do robienia niespodzianek) zaczął padać ulewny deszcz.Jak najszybciej schowaliśmysię pod jakimś drzewem żeby nie zmoknąć do reszty.
-Mówiłam. że to nie jest dobry pomysł i do tego jestem głodna jak wilk.-miałam nadzieje. że moje narzekanie coś zdziała.
-Myślałem. że ci się spodoba.-powiedział zawiedzionym głosem.
-Bardzo mi się podoba, dziękuje.-przytuliłam się do niego.
-Ja też zgłodniałem.Chyba tak szybko ten deszcz nie ustanie.Znam skrót jakieś 5 minut drogi i będziemy w domu.Chodź.-pociągnął mnie za rękę.
Deszcz padał nie miłosiernie ale i tak nam to nie przeszkadzało no i oczywiście zawsze musieliśmy wpaść na głupi pomysł.Na ogromnym drzewie rosły przepiękne czereśnie a z racji tego, że uwielbiamy je nie mogliśmy się oprzeć.Marco wdrapał się na drzewo ja zbierałam te z niższych gałęzi.Chciałam wejść na górę ale Marco nie pozwolił mi na to mówiąc że zrobię sobie krzywdę.Po jakiś 10 minutach postanowiliśmy wracać ponieważ byliśmy tak mokrzy, że woda lała się z nas strumieniami.Po wejściu do domu od razu poszłam do pokoju i zdjęłam z siebie mokre ubrania.Podczas gdy ja szukałam ubrań na przebranie on zdążył wziąć kąpiel.
-Idę zrobić coś do jedzenia i zapalić w kominku.
-Ok, ja idę się odświeżyć.
-Zejdź na dół jak skończysz, jedzenie będzie gotowe.-powiedział poważnym tonem, pewnie bał się że nie zjem jego specjałów ale nie musiał się o to martwić bo byłam strasznie głodna.
Gorąca woda pieściłam każdy zakątek mojego ciała.Czułam nieopisaną przyjemność.Aura na zewnątrz sprzyjała długiej kąpieli i odpoczywanie przy ciepłej herbacie i kominku i właśnie to miałam zamiar dzisiaj robić razem z nim.Po kąpieli nałożyłam na twarz krem, wysuszyłam włosy i poszłam się przebrać.Założyłam na siebie ciepłe dresowe spodnie i dresową bluzę,włosy zostawiłam rozpuszczone musiały w końcu odpocząć.Koło godziny 18:00 zeszłam na kolacje a może obiad? Bez znaczenia jak dla mnie.
-Mmmm ale pachnie mistrz kuchni gotuje.-powiedziałam głośno schodząc na dół.
-A jakby inaczej.Siadaj przy kominku za chwilę będzie gotowe.-wskazał ręką na mięciutki fotel już nie mogłam się doczekać aż sobie usiądę,moje nogi się tego domagały.
Siedziałam na fotelu pod kocem czekając na jedzenie zapach rozchodził się po całym mieszkaniu myślałam, że nie wytrzymam z głodu przy okazji postanowiłam w końcu sprawdzić co dzieje się na Facebooku.
-Gotowe, proszę-podał mi talerz z pięknie wyglądającym kurczakiem z ryżem.Mogłam to danie jeść codziennie Marco wie co lubię najbardziej.
-Jesteś naprawdę niesamowity.Grasz świetnie w piłkę i jeszcze do tego genialnie gotujesz.
-Szczerze to nie lubię gotować ale dla ciebie zawsze mała.
Po zjedzeniu kolacji poszłam umyć naczynia a Marco włączył nastrojową spokojną muzykę i czekał aż skończę i będziemy mogli spokojnie porozmawiać.Po umyciu naczyń dołączyłam do Marco na stoliku widniały czereśnie i butelka czerwonego wina.Czułam się jak w jakimś filmie z genialną oprawą i najlepszym i najprzystojniejszym aktorem.
-No to o czym rozmawiamy?- powiedziałam przykrywając się kocem.
-No a o czym chcesz malutka, pytaj o wszystko.-rozłożył ręce dając mi do zrozumienia, że jest gotowy na najcięższe pytania.
-No dobra, jesteś prawiczkiem?-zapytałam z powagą.
-Szczerze to nie, ale było minęło.-uśmiechnął się delikatnie.
-Czyli doświadczony! Dobrze wiedzieć.-roześmialiśmy się obydwaj.
Przegadaliśmy tak do godziny 22:00.Rozmawiało nam się tak swobodnie nawet z matką nie miałam tak wielu tematów do rozmowy.Może to przez to wino, ale muszę przyznać że wypicie całej butelki nie było najlepszym pomysłem zwłaszcza na moją słabą głowę. Gdy chciałam wstać cholernie przykręciło mi się w głowie przez co byłam bliska upadku na ziemie jednak on był zawsze na miejscu i zdążył mnie złapać.
-O rany ale ze mnie niezdara bez ciebie chyba bym zginęła.-mowa mi się plątała ale co tam.
-No widzisz z tego wniosek, że jestem ci potrzebny.-chwycił mnie od tyłu w pasie.
Poczułam jego ciepłe usta na swoim karku.Wiedziałam, że nie powinnam dawać mu takiej swobody ale nie potrafiłam tego zrobić dlatego, że sama tego pragnęłam. Naszej bliskości i miłości.Czułam jak całe moje ciało drży byliśmy wiele razy w takiej sytuacji, ale dzisiaj to było silniejsze ode mnie chciałam więcej i więcej on zresztą też.Odwróciłam się w jego stronę nasze usta były coraz bliżej siebie.Pocałunki stawały się coraz przyjemniejsze i coraz bardziej zachłanne.Jego dłonie błądził po moim ciele.Wyglądał jak mały zagubiony chłopiec który pierwszy raz widzi coś nowego i chce to mieć za wszelką cenę. Kiedy poczułam, że chce ściągnąć ze mnie bluzę coś we mnie drgnęło zawsze gdy dochodziło do czegoś między nami w tym momencie coś się we mnie blokowało. Zaczęłam go lekko odpychać od siebie nie chciałam tego a jednak to robiłam unikałam jego wzroku wiedząc, że patrzy on na mnie z wyrzutem.
-Proszę nie każ mi teraz przerywać.-powiedział podnieconym i zdyszanym głosem.
-Boje się.-mój głos był coraz bardziej płaczliwy.
-Nie bój się nie zrobię ci krzywdy malutka.Zależy mi na tym żebyś czuła się komfortowo ja cię rozumiem.Najważniejsze żebyś to ty czuła się dobrze w tych sferach.Nie chce żebyś robiła to z przymusu to ma być dla ciebie przyjemność.Jeżeli tego nie chcesz to mi to po prostu powiedz, zrozumie.-odgarnął włosy które opadały mi bezwładnie na twarz.
-Chcę tego, chcę ciebie.Twojego dotyku, twojego zapachu, twojej delikatności.Przełamie się dam radę kiedyś przecież muszę.-uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
-Pragnę cię tak samo a nawet bardziej, ale czy jesteś tego pewna? Nie chce żebyś czuła do mnie żal.
-Chcę, zawsze chciałam.Chcę przeżyć najwspanialszą noc w życiu chce się w końcu ogarnąć i przestać bać się tego co będzie.Kocham cię blondasie.-zawiesiłam dłonie na jego szyi i pocałowałam go namiętnie.
Ponownie przystąpiliśmy do wcześniejszej czynności.Byłam wyluzowana i pewniejsza siebie.Chciałam czerpać z tego przyjemność a nie zamartwiać się tym co będzie później, żyłam chwilą która jest. Dzięki jego słowom czułam się lepiej ta chwila przerwy sprawiła, że pragnęłam go jeszcze bardziej i bardziej. Ponownie czułam jego usta na swojej szyi był to mój najsłabszy punkt.Czułam jak jego ręce ściągają ze mnie bluzę, tym razem nie protestowałam, pragnęłam tego.Nie pozostałam mu dłużna i rozpięłam jego spodnie czułam jego narastające podniecenie i widziałam.Delikatnie muskał mój dekolt ściągając przy tym stanik.Towarzyszyło mi lekkie skrępowanie ponieważ nigdy nie lubiłam swojego ciała a zwłaszcza swoich piersi które wydawały mi się nijakie.Jego dłonie i usta delikatnie masowały je tego uczucia nie dało się opisać słowami jego dotyk był szczególny nigdy czegoś takiego nie czułam.Teraz to ja przystąpiłam do ataku i w szybkim tempie zerwałam z niego koszulkę podziwiając jego idealnie zarysowane ciało no ale przecież nie ściągnęłam jej tylko dla tego by podziwiać.Moje usta delikatnie wędrowały po jego nagim torsie. Słyszałam jego podniecony głos który mówił, że chce więcej.Próbował ukryć swoje zniecierpliwienie ale nie jestem głupia i potrafię wyczuć takie rzeczy.Pokierowałam go na kanapę namiętnie całując.Położyłam się, a on szybkim ruchem zerwał ze mnie spodnie nie chciałam być gorsza więc zrobiłam to samo.Zaczął zachłannie całować wewnętrzne części moich ud zbliżając się do najwrażliwszego miejsca.Z moich ust wyrwał się głośny jęk podniecenia nie byłam wstanie tego kontrolować.Wędrował coraz wyżej zatrzymując się na moich biodrach.Całował mój brzuch z wielką zachłannością w końcu ściągnął ze mnie ostatnią rzecz jaka mu przeszkadzała czarne koronkowe stringi.Szybkim ruchem podniosłam się i uklękłam także zdejmując z niego bieliznę.Uklęknął za mną mocno chwycił mnie w pasie tak jakby bał się, że ucieknę ale ja nie miałam takiego zamiaru zastygliśmy tak na jakiś czas było to niesamowicie przyjemne i podniecające. Odwróciłam się w jego stronę w jego spojrzeniu widziałam wielkie pożądanie. Położył mnie na kanapie moje ręce cały czas spoczywały na jego karku.Poczułam jak delikatnie wchodzi we mnie z moich ust ponownie wyrwał się głośny jęk.Czułam ból był okropny, ale wiedziałam, że początek jest najgorszy więc musiałam to przetrwać by poczuć przyjemność.Robił to tak delikatnie, namiętnie i opiekuńczo jakież to było inne od tego co czułam tamtej nocy.Nasze ciała błyszczały od potu moja twarz zalała się falą rumieńców, ale nie zważałam na to w tej chwili czułam się jak najpiękniejsza kobieta na świecie.Chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie.Odchyliłam głowę do tyłu i czerpałam przyjemność z płynącej chwili.Moje jęki coraz bardziej się nasilały nie potrafiłam tego zniwelować, byłam spełniona a wtedy człowiek nad sobą nie panuje bynajmniej ja.Moje ciało przeszłą fala intensywnego i niesamowitego uczucia.Wbiłam swoje paznokcie w jego plecy patrzyłam mu prosto w oczy z wdzięcznością za tą noc ale także za wszystko co dla mnie zrobił.Poczułam ogromne zmęczenie i zaczęłam odpływać w jego ramionach.Położył mnie na kanapie moja głowa spoczęła na mięciutkiej poduszce a ciało przykryła cieplutka kołdra.Przytuliłam się do niego i tak zasnęłam w jego ramionach.Czy może być coś piękniejszego?
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że będzie więcej opinii pod tym rozdziałem ;))
Czytasz? Komentuj! Motywacja ;*
sobota, 2 listopada 2013
***
7.
Gdy rano się obudziłam spał jak aniołek patrząc na niego uśmiechałam się sama do siebie.Nigdy nie myślałam, że będę spała w jednym łóżku z Marco Reusem. Była godzina 9:00 więc postanowiłam zejść na dół zrobić śniadanie.Nie byłam zbyt dobra w kuchni ale udało mi się zrobić przepysznego omleta, nie chwaląc się był genialny.
-Zrobiłaś mi śniadanko-poczułam jego usta na swojej szyi i ręce na biodrach.
-Zasłużyłeś?
-Jasne, że tak.Idę się przebrać i zaraz wrócę.
Po śniadaniu od razy wzięłam się za sprzątnie bo w domu był nieziemski syf. Zajęło mi to dość dużo czasu.Marco dzisiaj nie miał treningu więc obiecał mi, że zabierze mnie do centrum handlowego moja garderoba od przyjazdu do Dortmundu wyglądała coraz gorzej a tatuś zostawił kasę więc trzeba korzystać póki można.Założyłam na siebie jasne dżinsy, szarą bluzę ubieraną przez głowę i trampki.Włosy oczywiście w wysokim koku.
-Gotowa!
-Idź do samochodu zaraz przyjdę.-rzucił mi kluczyki.
Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu oczywiście Marco musiał iść ze mną i przy okazji coś sobie kupić.
-Możemy już iść? Nudzi mnie to.-i tak w kółko.
-Sam zaproponowałeś zakupy więc musisz to z cierpieć. Przymierze tylko sukienkę i możemy iść.
Po przymierzeniu sukienki chciałam wyjść zapłacić jednak coś mnie zatrzymało, a dokładniej ktoś, w drugiej przymierzali zobaczyłam jego.Nasze spojrzenia zeszły się spanikowałam.Wybiegłam z przymierzalni nie patrząc na to co robię słyszałam jak woła za mną Marco ale ja nie odwracałam się chciałam jak najszybciej wybiec stąd.Nie wiedziałam co robić wpadłam w amok.Uciekłam w jakąś uliczkę,było dokładnie tak jak tamtej nocy, usiadłam zapłakana w ciemnym rogu teraz już wiedziałam, że ze mną jest coraz gorzej.Moja psychika tego nie wytrzymała miałam uraz cielesny a przede wszystkim psychiczny.Chciałam to zakończyć,wypaliłam się.Wszędzie go widzę, a może to jednak był on? Przecież nikt go nie złapał.
-Tosia co się stało?-chciał mnie przytulić ale ja odepchnęłam go.
-Zostaw mnie! Ja już nie chcę tak żyć,on jest wszędzie. Daj mi spokój!
Podszedł do mnie ale ja zaczęłam się z nim szarpać chwycił mnie mocno i przyciągnął do siebie, nie miałam siły walczyć stałam się bezwładna tylko łzy strumieniami spływały po moich policzkach.
-Zabiorę cię do domu mała.-dalej przytulając mnie do siebie zaprowadził mnie do samochodu.
W samochodzie patrzyłam tępo w szybę cały czas zastanawiałam się czy to on.Na zewnątrz padał mocny deszcz więc Marco zapalił w kominku i zrobił mi ciepłą herbatę no i oczywiście przyniósł tabletki uspakajające.
-Jestem beznadziejna za niedługo zamkniecie mnie z jakimiś czubkami.Moje życie to jedna wielka porażka gdybym wtedy mi się udało...
-Nie mów tak! Jesteś wspaniała i wyjątkowa.Masz kochającego ojca, masz przyjaciół, masz mnie.Czego chcieć więcej mała?
-Może normalnego życia od początku do końca? Moje życie wygląda jak jakiś pieprzony dramat.Kurwa udaje wielkiego luzaka a gdy przyjdzie mi się z czymś zmierzyć czuje się jak dziecko które się zgubiło i nie wie jak wrócić to wszystko jest takie trudne.
-Jeżeli dasz sobie pomóc obiecuje że będzie łatwiej. Wiem że jest ci trudno, ale to nie był on.Chciałem ci dzisiaj powiedzieć.Aresztowali go wczoraj w nocy.
-Co? Jesteś tego pewny?-w moich oczach kolejny raz pojawiły się łzy, ale nie smutku a szczęścia.
-Na sto procent.Nic ci nie grozi jesteś bezpieczna.
Rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam go w policzek czułam jak jego ręce błądzą po moim ciele znowu czułam ten przyjemny dreszcz. Jednak musiało nas coś łączyć skoro tyle razy zbliżamy się do siebie nie protestując.Jego pocałunki były idealne nic dodać nic ująć mogłam tak trwać cały dzień jednak jak zwykle coś nam musiało przerwać, telefon.
-Hej skarbie.Co tam u was słychać? Jak pogoda? Dobrze się czujesz?-tysiąc pytań na minute.
-Hej tato.Wszystko jest ok, pada a u was ?
-Piękna pogoda szkoda, że z nami nie pojechałaś ale chociaż masz dwa tygodnie spokoju od nas.
-Nie no już za wami tęsknie (powiedzmy).
-A jak tam Marco,co porabia?
-Wszystko dobrze właśnie bierze kąpiel no a później kolacja.
-No to my nie przeszkadzamy, a i mam nadzieje że śpi na kanapie.
-Tato nie psuj mi humoru trzymajcie się ciepło.
Ten dzień był na prawdę dziwny. Zrobiłam z siebie idiotę w sklepie ale oprócz tego to było spoko.Po wykąpaniu się zeszłam na dół do salonu pogadać z Marco.
-Wiesz przemyślałam to i zgadzam się na wizytę u tego całego psychologa.-mój wzrok cały czas był wbity w podłogę.
-W końcu! Będzie dobrze mała to może uczcimy to dobrą komedią.
Cały wieczór spędziliśmy oglądając film no a później każdy poszedł do swojego pokoju.
***
Wiedziałam, że dzisiejszy dzień nie będzie należał do najprostszych nie lubiłam rozmawiać z kimś o swoich problemach a tutaj będę musiała opowiedzieć najgorszy dzień ze swojego życia obcej osobie. Gdy wstałam Marco nie było w domu pewnie miał trening. Zjadłam śniadanie, przebrałam się i do południa przeleżałam na kanapie słuchając muzyki na słuchawkach.Czas ciągnął się w nieskończoność coraz mniej podobał mi się pomysł żeby pójść tam jednak wiedziałam, że muszę coś ze sobą zrobić.
-Jestem! Zbieraj się na 15:00 mamy być a jest 14:45.-powiedział zdyszanym głosem Marco wchodząc do domu.
Niechętnie zwlekłam się z kanapy ubrałam buty i skierowałam się w stronę samochodu.Podczas jazdy nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa próbowałam się wyciszyć słuchając muzyki ale i tak nic to
nie dawało.
-Nie dam rady Marco.-popatrzyłam na niego ze łzami w oczach.
-Dasz! Będę z tobą.-pocałował mnie w czoło.
-Ja chcę od tego uciec a takie zwierzenia to nie jest dobry pomysł, wracajmy.
-To jest bardzo dobry pomysł to jest na prawdę świetny psycholog on ci pomoże.
Musiałam się przełamać miałam dość strachu który mnie otacza.Siedziałam na wielkim skórzanym fotelu czekając na nią chciałam aby Marco tu był ale przy nim nie powiedziała bym tego co we mnie siedzi.Po jakimś czasie do pokoju weszła młoda kobieta miała kruczoczarne włosy spięte w koka.Ubrana była w czarne spodnie, białą bluzkę i marynarkę.
-Witaj, miło mi cię poznać nazywam się Lisa i jestem psychologiem, a ty jak się nazywasz?
-Tosia, miło mi panią poznać.
-Jestem tutaj żeby ci pomóc, odciążyć cię psychicznie.Miałam okazję dowiedzieć się co się wydarzyło jest mi na prawdę bardzo przykro ale będę chciała ci w tym pomóc.Wiem że ciężko jest ci o tym rozmawiać ale mam nadzieję, że się przełamiesz.
-Przecież pani już wie co się działo więc po co mam to powtarzać?-patrzyłam na nią obojętnym wzrokiem.
-Widzę, że nie łatwo będzie nam się współpracowało.Jesteś młoda całe życie przed tobą musisz to z siebie wyrzucić, rozumiesz?
-Co mam pani powiedzieć?! Że całymi nocami nie śpię bo widzę go wszędzie, że chciałabym zasnąć i się nie obudzić, że ranię bliskich, że brzydzę się sobą?! Nie mogę na siebie patrzeć! Wszyscy myślą, że jest ok dwa tygodnie po i jest dobrze.Nic nie będzie takie samo ja nie wiem dlaczego oni jeszcze ze mną są, wspierają mnie.Czasami sama nie wiem co robię,czuje strach i nie panuje nad sobą. Potrafię zwyzywać ojca za nic, on jest dla mnie idealny a ja mam to w dupie gdybym mogłam to zamknęłabym się w pokoju i zapiła na śmierć. Zadaje sobie tylko jedno pytanie.Dlaczego ja? Co ja takiego kurwa zrobiłam?! Byłam grzeczna, chodziłam do kościoła, nie obrażałam, nie piłam, nie paliłam i tak chuj z tego.
-Wiesz myślisz, że jesteś jedyna z takimi problemami ale tak nie jest.Na tym fotelu siedziały setki kobiet z takim problemem jak ty uwierz mi były w gorszym stanie od ciebie.Jedna dziewczyna była przetrzymywana przez swojego ojca w domu i gwałcona zaszła z nim w ciążę.
-I co z nią?-spytałam z ciekawością.
-Żyje, ma męża wychowuje syna i córkę.Jest szczęśliwą kobietą.
-Ale ona jest silna.
-A ty nie? Masz całe życie przed sobą.Musisz się od tego odciąć, nie mogę ci tego kazać bo nigdy tego nie przeżyłam ale ja wiem, że dasz sobie radę nie jesteś sama Tosiu.-uśmiechnęła się ciepło do mnie.
-Wiem, gdyby nie oni nie wiem co by się ze mną stało.
-To zrób to dla nich pokaż że potrafisz.Trzymam za ciebie kciuki jeżeli chciałabyś porozmawiać zapraszam ponownie.
-Dziękuje.-podałyśmy sobie ręce i miło się pożegnałyśmy.
Nasza rozmowa trwała ponad godzinę ale było warto.Wyszłam z gabinetu pewniejsza siebie dzięki niej poczułam siłę by walczyć.Zwłaszcza, że go złapali i mogę spać spokojnie.
Nie będzie to proste ale kto nie ryzykuje ten nie ma.
-I jak było mała?
-Dobrze, bardzo dobrze.Dziękuje ci, że mnie tu przywiozłeś.-pocałowałam go w policzek.
-No to może to jakoś uczcimy? Mój kumpel ma dzisiaj urodziny no a ja nie mam z kim iść.-popatrzył na mnie.
-Czemu nie powinno być fajnie.
W domu byliśmy na godzinę 17:00 więc miałam jakieś 3 godziny na ogarnięcie się.Od razu wskoczyłam pod prysznic.Po wyjściu z łazienki i nałożeniu wielu kremów na twarz poszłam coś zjeść.Po zjedzeniu poszłam na górę wybrać odpowiedni strój zdecydowałam się na skórzaną karmelową sukienkę do kolana bez ramiączek do tego karmelowe czółenka i delikatne srebrne kolczyki nie lubiłam zbyt dużo biżuterii na sobie.Włosy postanowiłam wyprostować.
-Wyglądasz bosko i te nogi.-uśmiechnął się zadziorne przytulając mnie.
To raczej on wyglądał świetnie.Miał na sobie czarne rurki, białą koszule, czarną marynarkę i białe trampki(sportowa elegancja).Jego włosy były jak zwykle świetnie ułożone, a jego perfumy były po prostu idealne.
-Taksówka już czeka, idziemy?
-Jasne tylko wezmę torebkę.
Po 15 minutach byliśmy przed klubem w którym odbywały się urodziny kolegi Marco.Miałam dzisiaj wielką ochotę na dobrą zabawę może dlatego, że od czasu gdy matka wyrzuciła mnie z domu nigdzie nie imprezowałam.W środku było mnóstwo ludzi ze 150 jak nie więcej nie nienawidziłam takich tłumów zawsze czułam na sobie czyiś wzrok.
-Chodź przedstawię cię kumplowi.-pociągnął mnie za sobą Marco.
Nie wiedziałam gdzie mnie ciągnie,chciałam sobie spokojnie usiąść ale jednak nie było mi to dane.
-Tosia poznaj Toma solenizanta.-wskazał ręką.
-Hej miło mi cię poznać i oczywiście wszystkiego najlepszego.-pocałowaliśmy się w policzek i przy okazji razem z Marco wręczyliśmy prezent.
-Dziękuje, no muszę powiedzieć, że mój kumpel ma na prawdę świetny gust do dziewczyn.
Na moich policzkach od razu pojawiły się rumieńce więc poszłam szybko do stolika by nikt mnie w takim stanie nie widział.
-Co tak uciekłaś od nas?-zapytał podając mi drinka nie Marco a Tom.
-Nogi mnie rozbolały wiesz szpilki, a gdzie jest Ma...
-Marco rozmawia z kumplami.Nie bój się ja ci nie zrobię krzywdy.
-Nie no co ty, które urodziny?-zapytałam żeby pozbyć się niezręcznej ciszy.
-O stary już jestem 24, a ty 17 prawda?
-No tak ale już niedługo.-uśmiechnęłam się ciepło.
-Zatańczymy?-wyciągnął rękę w moją stronę.
Nie protestowałam i dałam zaciągnąć się na parkiet.Tańczyliśmy z jakieś 15 minut aż w końcu Tom musiał iść ''zabawiać gości''. Chciałam zejść z parkietu jednak poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.
-Odbijany mała nie umiem tańczyć ale mam nadzieję, że mnie nauczysz bo z Tomem świetnie sobie radziłaś.-pocałował mnie w szyję.
-A co zazdrosny jesteś? Przypominam, że sam mnie tu przyprowadziłeś.
-Oj nie gadaj tyle tylko tańcz.-uśmiechnął się do mnie i przyciągnął mocno do siebie.
Tonęłam w jego ramionach w rytm piosenki Sorpions-,,Still Loving You'' mogłam tak trwać w jego ramionach cały czas przy nim czułam się tak inaczej, lepiej.Wiedziałam, że te dwa tygodnie z nim sam na sam będą nie zapomnienie mimo, że dopiero się zaczęły wiedziałam także, że jeżeli nasza znajomość będzie się w tak szybkim czasie rozwijać możemy nie być w stanie tego zatrzymać ale w tym momencie nie chciałam o tym myśleć.Gdy tańczyliśmy w pewnym momencie na sali rozległ się dźwięk tłuczonego szkła nie wiedzieliśmy co jest grane jednak po chwili przekonaliśmy się co się dzieje Marco pociągnął mnie za siebie.Do klubu weszła grupa zalanych facetów zaczepiając wszystkich na salę pojawiła się ochrona jednak było ich zbyt wielu. Byłam przerażona tym co się dzieje gdy odwróciłam się nade mną stał potężnie zbudowany facet, był kompletnie zalany ledwo stał na nogach, chwycił mnie za rękę i chciał pocałować, zaczęłam krzyczeć w momencie zobaczyłam jak Marco daje mu w gębę jednak on nie został mu dłużny i zrobił to samo.Bałam się o niego, on był o 60 kg chudszy od niego.Podeszłam do niego zobaczyć czy nie zrobił mu nic złego.Na szczęście ochrona zabrała wszystkich którzy wtargnęli do sali, Marco czuł się dobrze jednak dla pewności został opatrzony w karetce.Cała się trzęsłam, bałam się o niego mimo iż powiedział, że dobrze się czuje.On takie chuchro ten olbrzym mógł go połamać jedną ręką.
-Dziękuje-rzuciłam się mu na szyje gdy zmierzał w moim kierunku.
-I tak dałem ciała.Najważniejsze, że nic ci nie jest mała.-mimo opuchniętej twarzy uśmiechał się tak samo słodko.
-Dla mnie jesteś bohaterem.Wracamy do domu trzeba się tobą zaopiekować.
Nie wiem co nas podkusiło ale postanowiliśmy wracać pieszo.Droga zajęła nam jakieś 2 godziny ale nie nudziliśmy się przez ten czas.Nasze nogi nie były wstanie już iść więc przysiedliśmy przed domem żeby odsapnąć.
-Twój ojciec mnie zabije.
-Dlaczego?- spytałam zdziwiona.
-Jest 1:40 a ty miałaś być w łóżku o 22:00.-powiedział to roześmianym głosem.
-Ale to ty dałeś mi siłę bym dalej walczyła więc godzinę policyjną na pewno ci daruję.Jeszcze raz dziękuje jesteś kochany i najlepszy.-położyłam głowę na jego ramieniu.
_______________________________________________________________________________
Taki nijaki :/
Czytasz? Komentuj ! Motywacja ;**
Liczą się szczere opinie ;*
7.
Gdy rano się obudziłam spał jak aniołek patrząc na niego uśmiechałam się sama do siebie.Nigdy nie myślałam, że będę spała w jednym łóżku z Marco Reusem. Była godzina 9:00 więc postanowiłam zejść na dół zrobić śniadanie.Nie byłam zbyt dobra w kuchni ale udało mi się zrobić przepysznego omleta, nie chwaląc się był genialny.
-Zrobiłaś mi śniadanko-poczułam jego usta na swojej szyi i ręce na biodrach.
-Zasłużyłeś?
-Jasne, że tak.Idę się przebrać i zaraz wrócę.
Po śniadaniu od razy wzięłam się za sprzątnie bo w domu był nieziemski syf. Zajęło mi to dość dużo czasu.Marco dzisiaj nie miał treningu więc obiecał mi, że zabierze mnie do centrum handlowego moja garderoba od przyjazdu do Dortmundu wyglądała coraz gorzej a tatuś zostawił kasę więc trzeba korzystać póki można.Założyłam na siebie jasne dżinsy, szarą bluzę ubieraną przez głowę i trampki.Włosy oczywiście w wysokim koku.
-Gotowa!
-Idź do samochodu zaraz przyjdę.-rzucił mi kluczyki.
Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu oczywiście Marco musiał iść ze mną i przy okazji coś sobie kupić.
-Możemy już iść? Nudzi mnie to.-i tak w kółko.
-Sam zaproponowałeś zakupy więc musisz to z cierpieć. Przymierze tylko sukienkę i możemy iść.
Po przymierzeniu sukienki chciałam wyjść zapłacić jednak coś mnie zatrzymało, a dokładniej ktoś, w drugiej przymierzali zobaczyłam jego.Nasze spojrzenia zeszły się spanikowałam.Wybiegłam z przymierzalni nie patrząc na to co robię słyszałam jak woła za mną Marco ale ja nie odwracałam się chciałam jak najszybciej wybiec stąd.Nie wiedziałam co robić wpadłam w amok.Uciekłam w jakąś uliczkę,było dokładnie tak jak tamtej nocy, usiadłam zapłakana w ciemnym rogu teraz już wiedziałam, że ze mną jest coraz gorzej.Moja psychika tego nie wytrzymała miałam uraz cielesny a przede wszystkim psychiczny.Chciałam to zakończyć,wypaliłam się.Wszędzie go widzę, a może to jednak był on? Przecież nikt go nie złapał.
-Tosia co się stało?-chciał mnie przytulić ale ja odepchnęłam go.
-Zostaw mnie! Ja już nie chcę tak żyć,on jest wszędzie. Daj mi spokój!
Podszedł do mnie ale ja zaczęłam się z nim szarpać chwycił mnie mocno i przyciągnął do siebie, nie miałam siły walczyć stałam się bezwładna tylko łzy strumieniami spływały po moich policzkach.
-Zabiorę cię do domu mała.-dalej przytulając mnie do siebie zaprowadził mnie do samochodu.
W samochodzie patrzyłam tępo w szybę cały czas zastanawiałam się czy to on.Na zewnątrz padał mocny deszcz więc Marco zapalił w kominku i zrobił mi ciepłą herbatę no i oczywiście przyniósł tabletki uspakajające.
-Jestem beznadziejna za niedługo zamkniecie mnie z jakimiś czubkami.Moje życie to jedna wielka porażka gdybym wtedy mi się udało...
-Nie mów tak! Jesteś wspaniała i wyjątkowa.Masz kochającego ojca, masz przyjaciół, masz mnie.Czego chcieć więcej mała?
-Może normalnego życia od początku do końca? Moje życie wygląda jak jakiś pieprzony dramat.Kurwa udaje wielkiego luzaka a gdy przyjdzie mi się z czymś zmierzyć czuje się jak dziecko które się zgubiło i nie wie jak wrócić to wszystko jest takie trudne.
-Jeżeli dasz sobie pomóc obiecuje że będzie łatwiej. Wiem że jest ci trudno, ale to nie był on.Chciałem ci dzisiaj powiedzieć.Aresztowali go wczoraj w nocy.
-Co? Jesteś tego pewny?-w moich oczach kolejny raz pojawiły się łzy, ale nie smutku a szczęścia.
-Na sto procent.Nic ci nie grozi jesteś bezpieczna.
Rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam go w policzek czułam jak jego ręce błądzą po moim ciele znowu czułam ten przyjemny dreszcz. Jednak musiało nas coś łączyć skoro tyle razy zbliżamy się do siebie nie protestując.Jego pocałunki były idealne nic dodać nic ująć mogłam tak trwać cały dzień jednak jak zwykle coś nam musiało przerwać, telefon.
-Hej skarbie.Co tam u was słychać? Jak pogoda? Dobrze się czujesz?-tysiąc pytań na minute.
-Hej tato.Wszystko jest ok, pada a u was ?
-Piękna pogoda szkoda, że z nami nie pojechałaś ale chociaż masz dwa tygodnie spokoju od nas.
-Nie no już za wami tęsknie (powiedzmy).
-A jak tam Marco,co porabia?
-Wszystko dobrze właśnie bierze kąpiel no a później kolacja.
-No to my nie przeszkadzamy, a i mam nadzieje że śpi na kanapie.
-Tato nie psuj mi humoru trzymajcie się ciepło.
Ten dzień był na prawdę dziwny. Zrobiłam z siebie idiotę w sklepie ale oprócz tego to było spoko.Po wykąpaniu się zeszłam na dół do salonu pogadać z Marco.
-Wiesz przemyślałam to i zgadzam się na wizytę u tego całego psychologa.-mój wzrok cały czas był wbity w podłogę.
-W końcu! Będzie dobrze mała to może uczcimy to dobrą komedią.
Cały wieczór spędziliśmy oglądając film no a później każdy poszedł do swojego pokoju.
***
Wiedziałam, że dzisiejszy dzień nie będzie należał do najprostszych nie lubiłam rozmawiać z kimś o swoich problemach a tutaj będę musiała opowiedzieć najgorszy dzień ze swojego życia obcej osobie. Gdy wstałam Marco nie było w domu pewnie miał trening. Zjadłam śniadanie, przebrałam się i do południa przeleżałam na kanapie słuchając muzyki na słuchawkach.Czas ciągnął się w nieskończoność coraz mniej podobał mi się pomysł żeby pójść tam jednak wiedziałam, że muszę coś ze sobą zrobić.
-Jestem! Zbieraj się na 15:00 mamy być a jest 14:45.-powiedział zdyszanym głosem Marco wchodząc do domu.
Niechętnie zwlekłam się z kanapy ubrałam buty i skierowałam się w stronę samochodu.Podczas jazdy nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa próbowałam się wyciszyć słuchając muzyki ale i tak nic to
nie dawało.
-Nie dam rady Marco.-popatrzyłam na niego ze łzami w oczach.
-Dasz! Będę z tobą.-pocałował mnie w czoło.
-Ja chcę od tego uciec a takie zwierzenia to nie jest dobry pomysł, wracajmy.
-To jest bardzo dobry pomysł to jest na prawdę świetny psycholog on ci pomoże.
Musiałam się przełamać miałam dość strachu który mnie otacza.Siedziałam na wielkim skórzanym fotelu czekając na nią chciałam aby Marco tu był ale przy nim nie powiedziała bym tego co we mnie siedzi.Po jakimś czasie do pokoju weszła młoda kobieta miała kruczoczarne włosy spięte w koka.Ubrana była w czarne spodnie, białą bluzkę i marynarkę.
-Witaj, miło mi cię poznać nazywam się Lisa i jestem psychologiem, a ty jak się nazywasz?
-Tosia, miło mi panią poznać.
-Jestem tutaj żeby ci pomóc, odciążyć cię psychicznie.Miałam okazję dowiedzieć się co się wydarzyło jest mi na prawdę bardzo przykro ale będę chciała ci w tym pomóc.Wiem że ciężko jest ci o tym rozmawiać ale mam nadzieję, że się przełamiesz.
-Przecież pani już wie co się działo więc po co mam to powtarzać?-patrzyłam na nią obojętnym wzrokiem.
-Widzę, że nie łatwo będzie nam się współpracowało.Jesteś młoda całe życie przed tobą musisz to z siebie wyrzucić, rozumiesz?
-Co mam pani powiedzieć?! Że całymi nocami nie śpię bo widzę go wszędzie, że chciałabym zasnąć i się nie obudzić, że ranię bliskich, że brzydzę się sobą?! Nie mogę na siebie patrzeć! Wszyscy myślą, że jest ok dwa tygodnie po i jest dobrze.Nic nie będzie takie samo ja nie wiem dlaczego oni jeszcze ze mną są, wspierają mnie.Czasami sama nie wiem co robię,czuje strach i nie panuje nad sobą. Potrafię zwyzywać ojca za nic, on jest dla mnie idealny a ja mam to w dupie gdybym mogłam to zamknęłabym się w pokoju i zapiła na śmierć. Zadaje sobie tylko jedno pytanie.Dlaczego ja? Co ja takiego kurwa zrobiłam?! Byłam grzeczna, chodziłam do kościoła, nie obrażałam, nie piłam, nie paliłam i tak chuj z tego.
-Wiesz myślisz, że jesteś jedyna z takimi problemami ale tak nie jest.Na tym fotelu siedziały setki kobiet z takim problemem jak ty uwierz mi były w gorszym stanie od ciebie.Jedna dziewczyna była przetrzymywana przez swojego ojca w domu i gwałcona zaszła z nim w ciążę.
-I co z nią?-spytałam z ciekawością.
-Żyje, ma męża wychowuje syna i córkę.Jest szczęśliwą kobietą.
-Ale ona jest silna.
-A ty nie? Masz całe życie przed sobą.Musisz się od tego odciąć, nie mogę ci tego kazać bo nigdy tego nie przeżyłam ale ja wiem, że dasz sobie radę nie jesteś sama Tosiu.-uśmiechnęła się ciepło do mnie.
-Wiem, gdyby nie oni nie wiem co by się ze mną stało.
-To zrób to dla nich pokaż że potrafisz.Trzymam za ciebie kciuki jeżeli chciałabyś porozmawiać zapraszam ponownie.
-Dziękuje.-podałyśmy sobie ręce i miło się pożegnałyśmy.
Nasza rozmowa trwała ponad godzinę ale było warto.Wyszłam z gabinetu pewniejsza siebie dzięki niej poczułam siłę by walczyć.Zwłaszcza, że go złapali i mogę spać spokojnie.
Nie będzie to proste ale kto nie ryzykuje ten nie ma.
-I jak było mała?
-Dobrze, bardzo dobrze.Dziękuje ci, że mnie tu przywiozłeś.-pocałowałam go w policzek.
-No to może to jakoś uczcimy? Mój kumpel ma dzisiaj urodziny no a ja nie mam z kim iść.-popatrzył na mnie.
-Czemu nie powinno być fajnie.
W domu byliśmy na godzinę 17:00 więc miałam jakieś 3 godziny na ogarnięcie się.Od razu wskoczyłam pod prysznic.Po wyjściu z łazienki i nałożeniu wielu kremów na twarz poszłam coś zjeść.Po zjedzeniu poszłam na górę wybrać odpowiedni strój zdecydowałam się na skórzaną karmelową sukienkę do kolana bez ramiączek do tego karmelowe czółenka i delikatne srebrne kolczyki nie lubiłam zbyt dużo biżuterii na sobie.Włosy postanowiłam wyprostować.
-Wyglądasz bosko i te nogi.-uśmiechnął się zadziorne przytulając mnie.
To raczej on wyglądał świetnie.Miał na sobie czarne rurki, białą koszule, czarną marynarkę i białe trampki(sportowa elegancja).Jego włosy były jak zwykle świetnie ułożone, a jego perfumy były po prostu idealne.
-Taksówka już czeka, idziemy?
-Jasne tylko wezmę torebkę.
Po 15 minutach byliśmy przed klubem w którym odbywały się urodziny kolegi Marco.Miałam dzisiaj wielką ochotę na dobrą zabawę może dlatego, że od czasu gdy matka wyrzuciła mnie z domu nigdzie nie imprezowałam.W środku było mnóstwo ludzi ze 150 jak nie więcej nie nienawidziłam takich tłumów zawsze czułam na sobie czyiś wzrok.
-Chodź przedstawię cię kumplowi.-pociągnął mnie za sobą Marco.
Nie wiedziałam gdzie mnie ciągnie,chciałam sobie spokojnie usiąść ale jednak nie było mi to dane.
-Tosia poznaj Toma solenizanta.-wskazał ręką.
-Hej miło mi cię poznać i oczywiście wszystkiego najlepszego.-pocałowaliśmy się w policzek i przy okazji razem z Marco wręczyliśmy prezent.
-Dziękuje, no muszę powiedzieć, że mój kumpel ma na prawdę świetny gust do dziewczyn.
Na moich policzkach od razu pojawiły się rumieńce więc poszłam szybko do stolika by nikt mnie w takim stanie nie widział.
-Co tak uciekłaś od nas?-zapytał podając mi drinka nie Marco a Tom.
-Nogi mnie rozbolały wiesz szpilki, a gdzie jest Ma...
-Marco rozmawia z kumplami.Nie bój się ja ci nie zrobię krzywdy.
-Nie no co ty, które urodziny?-zapytałam żeby pozbyć się niezręcznej ciszy.
-O stary już jestem 24, a ty 17 prawda?
-No tak ale już niedługo.-uśmiechnęłam się ciepło.
-Zatańczymy?-wyciągnął rękę w moją stronę.
Nie protestowałam i dałam zaciągnąć się na parkiet.Tańczyliśmy z jakieś 15 minut aż w końcu Tom musiał iść ''zabawiać gości''. Chciałam zejść z parkietu jednak poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach.
-Odbijany mała nie umiem tańczyć ale mam nadzieję, że mnie nauczysz bo z Tomem świetnie sobie radziłaś.-pocałował mnie w szyję.
-A co zazdrosny jesteś? Przypominam, że sam mnie tu przyprowadziłeś.
-Oj nie gadaj tyle tylko tańcz.-uśmiechnął się do mnie i przyciągnął mocno do siebie.
Tonęłam w jego ramionach w rytm piosenki Sorpions-,,Still Loving You'' mogłam tak trwać w jego ramionach cały czas przy nim czułam się tak inaczej, lepiej.Wiedziałam, że te dwa tygodnie z nim sam na sam będą nie zapomnienie mimo, że dopiero się zaczęły wiedziałam także, że jeżeli nasza znajomość będzie się w tak szybkim czasie rozwijać możemy nie być w stanie tego zatrzymać ale w tym momencie nie chciałam o tym myśleć.Gdy tańczyliśmy w pewnym momencie na sali rozległ się dźwięk tłuczonego szkła nie wiedzieliśmy co jest grane jednak po chwili przekonaliśmy się co się dzieje Marco pociągnął mnie za siebie.Do klubu weszła grupa zalanych facetów zaczepiając wszystkich na salę pojawiła się ochrona jednak było ich zbyt wielu. Byłam przerażona tym co się dzieje gdy odwróciłam się nade mną stał potężnie zbudowany facet, był kompletnie zalany ledwo stał na nogach, chwycił mnie za rękę i chciał pocałować, zaczęłam krzyczeć w momencie zobaczyłam jak Marco daje mu w gębę jednak on nie został mu dłużny i zrobił to samo.Bałam się o niego, on był o 60 kg chudszy od niego.Podeszłam do niego zobaczyć czy nie zrobił mu nic złego.Na szczęście ochrona zabrała wszystkich którzy wtargnęli do sali, Marco czuł się dobrze jednak dla pewności został opatrzony w karetce.Cała się trzęsłam, bałam się o niego mimo iż powiedział, że dobrze się czuje.On takie chuchro ten olbrzym mógł go połamać jedną ręką.
-Dziękuje-rzuciłam się mu na szyje gdy zmierzał w moim kierunku.
-I tak dałem ciała.Najważniejsze, że nic ci nie jest mała.-mimo opuchniętej twarzy uśmiechał się tak samo słodko.
-Dla mnie jesteś bohaterem.Wracamy do domu trzeba się tobą zaopiekować.
Nie wiem co nas podkusiło ale postanowiliśmy wracać pieszo.Droga zajęła nam jakieś 2 godziny ale nie nudziliśmy się przez ten czas.Nasze nogi nie były wstanie już iść więc przysiedliśmy przed domem żeby odsapnąć.
-Twój ojciec mnie zabije.
-Dlaczego?- spytałam zdziwiona.
-Jest 1:40 a ty miałaś być w łóżku o 22:00.-powiedział to roześmianym głosem.
-Ale to ty dałeś mi siłę bym dalej walczyła więc godzinę policyjną na pewno ci daruję.Jeszcze raz dziękuje jesteś kochany i najlepszy.-położyłam głowę na jego ramieniu.
_______________________________________________________________________________
Taki nijaki :/
Czytasz? Komentuj ! Motywacja ;**
Liczą się szczere opinie ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)