21
Są tacy którzy uciekają od cierpienia, miłości.
Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać,
nikomu służyć, nikomu pomagać.
Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając
od miłości , ucieka od samego życia.
Zamyka się w sobie.
W mojej głowię kotłowało się tysiące myśli i ta jedna najważniejsza ''Dlaczego?''.Czułam się jak szmata, panienka do towarzystwa która jest na każde wezwanie wielkiej gwiazdy.Obrzydza mnie myśl, że mogli robić to w naszym wspólnym łóżku, ale nie chciałam o tym myśleć. Na dworze robiło się coraz później i zimniej, a w dodatku zaczął sypać śnieg bynajmniej nic w tym dziwnego w końcu był 12 grudnia, ale jak 2 tygodnie nie masz okazji widzieć świata zewnętrznego jest to naprawdę dziwne uczucie.Z każdą sekundą przyśpieszałam coraz bardziej by jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domu.
-Już idę!-czekając przed drzwiami usłyszałam zachrypnięty, męski głos.
Gdy otworzyły się drzwi wybuchłam płaczem.Owszem był czas gdy nie widzieliśmy się nawet pół roku, ale tutaj jak nigdy brakował mi go.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaki jest dla mnie ważny i jak go kocham.
-Tosia, moja córeczka.-utonęłam w jego mocnym uścisku.
-Tęskniłam tatusiu.-staliśmy w drzwiach nawzajem ocierając łzy ze swoich zmarzniętych policzków.
-Wejdź do środka na pewno zmarzłaś i jesteś zmęczona.
Rozebrałam się i udałam do salonu aby ogrzać się przy kominku.Trudno mi uwierzyć, że w końcu jestem w domu i nie muszę się martwić, że ktoś może mi coś zrobić w końcu czułam się bardzo bezpiecznie.
-Tosia!-przyglądając się zimowemu krajobrazowi usłyszałam głos nikogo innego jak tylko Camili.
-Jak dobrze cię widzieć.-dosłownie rzuciłam się w jej ramiona, trochę dziwnie się czułam wiedząc, że jej córka jest w ciąży z moim chłopakiem ale przecież to nie była jej wina.Nie chciałam psuć naszych relacji bo jest dla mnie jak matka, a jej bardzo mi brakuje.
-Gdzieś ty była dziewczyno, z ojcem wychodziliśmy z siebie. Nawet nie wiesz jak się cieszymy, że jesteś tutaj.-słysząc te słowo trudno było mi powstrzymać wzruszenie.Cieszyłam się, że jestem dla kogoś tak bardzo ważna.
-Długo by opowiadać.W skrócie to Eryk, on mnie uprowadził i gdzieś przetrzymywał, ale na szczęście udało mi się jakoś uciec.
-Ale jak sama trafiłaś do Dortmundu?-cały czas pytała zszokowana Camila.
-Jakiś pan jechał w tą stronę i mi pomógł, kto wie gdyby nie on mogłoby mnie tutaj nie być.-usiadłam na fotelu wpatrując się w ich przerażone miny.
-Nie będziemy Cię męczyć, idź się odświeżyć i położyć ja zrobię kolacje i jakąś ciepłą herbatę.-przytuliłam ich oboje i poszłam na górę.
Na chwilę obecną marzę jedynie o gorącej i długiej kąpieli w końcu nie miałam okazji na to od 2 tygodni.Zabrałam ciuchy z szafy i udałam się do łazienki.Szybko wskoczyłam do gorącej wody i powoli zaczęłam się relaksować.
Odpoczywając usłyszałam dźwięk telefonu.Leniwie podniosłam go i otworzyłam wiadomość.
'' Nawet nie wiesz jak się cieszę skarbie, że nic Ci nie jest! Kocham Cię! ''
Myślałam, że więcej łez z siebie nie wycisnę, a jednak pomyliłam się.Byłam wściekła na siebie, że nie powiedziałam tacie aby go nie informował.Szybko owinęłam się w ręcznik i założyłam czyste ubranie.Wiedziałam , że za chwilę na pewno się tutaj zjawi i na prawdę nie miała ochoty go widzieć, a tym bardziej z nim rozmawiać.Siedząc na łóżku poczułam jego ręce.Wszystkie emocje zaczęły się ujawniać złość, miłość, żal, smutek.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem.Bałem się, że już Cię nie zobaczę.-słyszałam jego przejęcie w głosie i czułam jego łzy spływające po policzkach.
Odwróciła głowę w jego stronę.Nasze twarze dzieliły milimetry.Pierwszy raz widziałam jak płaczę chciałam go pocałować, powiedzieć jak kocham ale nie potrafiłam.Przed oczami widziałam tylko jego i Katie.Miałam w sobie blokadę której nie potrafiłam przełamać.
-Gdybyś tęsknił, gdybyś kochał nie zrobiłbyś tego.-patrzyłam na niego ze złością chciałam wykrzyczeć wszystko co leży mi na sercu.
-O czym ty mówisz Tosia? Co zrobiłem?-nie mogłam uwierzyć jak mógł tak kłamać w żywe oczy.
-No pomyśl ty, Katie, łóżko, dziecko.Dalej nie wiesz o co chodzi?
Widziałam w jego oczach skruchę ale to i tak nie było wstanie mnie przekonać.
-Tosia to nie tak, to była głupota ona na pewno nie jest w ciąży chce mnie wrobić w dziecko.Kocham tylko Ciebie!-chciał mnie przytulić ale ja odwdzięczyłam się jedynie siarczystym policzkiem.
-Jak mogłeś mi to zrobić! Mogłam zginąć a ty się zabawiałeś z moją przyrodnią siostrą! Jesteś podłą świnią nie chcę Cię znać! Z nami koniec wynoś się stąd!
Cierpiałam wypowiadając te słowa, ale nie potrafiłam inaczej.Nie potrafię patrzeć na niego tak jakby nic się nie stało i żyć z nim dalej.
-Rozumiem sam nie potrafię ze sobą żyć po tym.Pamiętaj tylko, że zawszę będę Cię kochał.-podszedł do mnie i pocałował namiętnie.
Nie potrafiłam tego przerwać tak bardzo brakowało mi jego delikatnych ust.Jego ciała, słów, obecności.Gdy odchodził chciałam krzyczeć żeby tego nie robił ale po prostu dałam mu odejść.
*
Nie zmrużyłam oka całą noc myśląc o wczorajszym wieczorze.Cały czas zastanawiałam się czy dobrze postąpiłam czy może popełniłam największy błąd w życiu.W domu jak zwykle rodziców nie było, ale byłam moja ukochana siostrzyczka.
-Tośka!-jej twarz w momencie zbladła.
-Wyglądasz jakbyś zobaczyła trupa.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę.-próbowała mnie przytulić, ale nie miałam zamiaru tego odwzajemniać.
-Tak samo cieszyłaś się jak bzykałaś się z moim chłopakiem?-spytałam siadając do śniadania.
Jej mina była bezcenna strach wymieszany z pogardą.Patrzyłam na nią czekając na odpowiedz.
-To on tego chciał nie ja.Teraz muszę urodzić jego bachora!
- Z miłą chęcią uderzyłabym Cię ale szkoda tracić sił i nerwów na Ciebie.Tak bez niczego mi to mówisz.To dziecko niczemu nie jest winne.
Widziałam zdziwienie w jej oczach.Nie spodziewałam się takich słów ale ja zawsze zaskakuje.Nie miałam zamiaru z nią dalej rozmawiać.Gdy kierowałam się na piętro usłyszałam jedno słowo.
-Przepraszasz.-to słowa wywołało na moim policzku ogromną łzę.
-Było minęło.Wyjeżdżam dzisiaj więc będziesz mogła tworzyć z nim szczęśliwą rodzinę nie będę się wtrącać.
-Jak to wyjeżdżasz? Gdzie?
-Do Tulonu.Chyba czas żebym tam wróciła.Myślałam, że moje życie jakoś się zmieni na lepsze ale chyba nie jest mi to dane.Idę się pakować.
Oczywiście, że nie chciałam opuszczać Dortmundu ale nie potrafiłabym patrzeć na nich i na ich dziecko.Tak niczemu nie jest winne ale najbardziej boli, że nie będzie moje i Marco a Katie.Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i resztę dnia spędziłam w pokoju.
-Tosia jedziemy!-usłyszałam donośny głos taty.
Szybko wzięłam walizkę i zeszłam na dół.Jak to w zwyczaju zamknęłam pokój na klucz aby nikt tam nie wchodził, bo jak to było na początku ''to jest moja twierdza i nikt do niej nie wejdzie''.
-Jestem gotowa możemy jechać.
-Na pewno chcesz to zrobić.Przemyśl to skarbie.-musiałam być twarda aby nie ulec namową ojca.
-Nie wiem co robię.Muszę pobyć sama.Mam 18 lat więc mogę robić co chcę.Pomieszkam trochę u Ady jak mnie przyjmie oczywiście.
-Będę tęsknił.Wiesz, że w każdym momencie o każdej porze możesz do tutaj wrócić, do swojego domu.-przytulił mnie mocno i otarł łzy z policzka.
Nie mogłam dłużej zwlekać pożegnałam się z Camilą i razem z tatą pojechaliśmy na lotnisko.Podróż jak zwykle mijała w posępnej atmosferze jedynie czasami było słychać lekkie szlochanie z jednej i drugiej strony.
Po dłuższej chwili znaleźliśmy się na lotnisku głowię miałam jeden wielki mętlik. Patrzyliśmy na siebie przypominając sobie jak w tym miejscu witaliśmy się po moim przyjeździe.
-Wrócisz?
-Pewnie tak, ale kiedy tego nie wiem.-powiedziałam łamiącym się głosem.
Naszą rozmowę przerwał rozbrzmiewający w głośnikach komunikat.Nie pozostało nam nic innego jak się pożegnać.
-Kocham Cię tato.-przytuliłam go jak najmocniej potrafiłam.
-Ja Ciebie też skarbię.Będę czekał.-pocałował mnie w policzek.
Szybkim krokiem udałam się na odprawę.Chciałam jak najszybciej być już w samolocie, ale czekała mnie jeszcze jedna przeszkoda.
-Tosia...
______________________________________________________________________________
Jeżeli chcecie żebym pisała nowego bloga to głosujcie w ankiecie :) Oczywiście nie zmuszam :*
Wiem, rozdział nie powala. Wiem, zawiodłam! :( I za to bardzo przepraszam.
Komentować ! :* Naprawdę jeżeli macie jakieś zastrzeżenia napiszcie. Na pewno wezmę je pod uwagę. :)
Pozdrawiam <3