Łączna liczba wyświetleń

piątek, 17 stycznia 2014

                                                                   ***
19.

                                                            I See Fire.
                                           ''Wierność jest pierwszą z cnót; 
                           to ona nadaje naszemu życiu jednolitość-w przeciwnym 
                             wypadku rozprysnęłaby się na tysiące chwilowych
                                    wrażeń jak na tysiąc szklanych odłamków.''


Moje oczy widziały jedynie ciemność nie mogłam zorientować się gdzie jestem.Głowa pękała na miliony kawałków czułam okropny ból .Nie byłam na tyle silna by próbować się stąd wydostać.Usiadłam i zaczęłam płakać nie byłam wstanie nic sobie przypomnieć jedyne co chciałam w tej chwili to być z tatą.Ból nasilał się coraz bardziej krzyczałam by ktoś mi pomógł, ale wszędzie panowała pustka.Próbując zasnąć usłyszałam huk otwierających drzwi.
-Wstajemy skarbię-poczułam jego lodowate usta na policzku.
-Wypuść mnie stąd, proszę.-próbowałam znaleźć go wzrokiem.
-Dobrze mnie znasz i wiesz, że tego nie zrobię Tosiu.Już zawszę będziemy razem.-zachłannie zaczął mnie całować.Czułam obrzydzenie ale bałam się sprzeciwić.
Boisz się ciemności kochanie poczekaj chwilę.-moje oczy zaczęło razić światło wdzierające się przez zasmolone szyby.Promienie oświetlały pomieszczenie z obskurnymi ścianami.Na przeciw mnie stało ogromne łóżko uścielone białą pościelą.Na starych, skurzonych szafkach i ścianach widniały moje zdjęcia.Czułam się tutaj jak więzień.
-Podoba Ci się? To specjalnie dla Ciebie.-Gdy zobaczyłam go nie mogłam powstrzymać łez.
Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.-podszedł do mnie chcąc otrzeć łzy ale ja nie chciałam tego.Szybko wstałam i stanęłam najdalej od niego.
-Wypuść mnie Eryk.Nic nikomu nie powiem to zostanie między nami, proszę.-próbowałam go przekonać ale jak grochem o ścianę.
-Przecież nie chcesz tego.Obiecuje Ci, że spędzimy razem wiele upojnych nocy skarbie.-bez żadnych zahamowań rozpiął moje spodnie.
-Zostaw mnie do cholery!-odepchnęłam go uciekając w stronę drzwi.Próbowałam je wyważyć ale co ja mogłam.
-Nigdzie nie pójdziesz!-odepchnął mnie od drzwi rzucają na podłogę.Nie byłam wstanie się podnieść moje ciało odmówiło posłuszeństwa,
Wychodząc zamknął drzwi na kilka zamków.Wiedziałam, że szybko stąd nie wyjdę.

Marco.

4:00 nad ranem telefon.Nic gorszego nie mogło mnie spotkać a jednak.
-Halo-powiedziałem rozespanym głosem.
-Marco? Nie ma u ciebie Tosi?-usłyszałem zdenerwowany głos ojca dziewczyny.
-Nie, a co się stało?-spytałem tak samo zdenerwowanym tonem.
-Pokłóciła się wieczorem z matką i wyszła z domu.Czekałem na nią ale zasnąłem no i gdy się obudziłem nie było jej do tej pory w domu.Boję się, że coś się jej stało.-w jego głosie wyczuwalna była rozpacz.
-No a dzwoniłeś do niej?
-I to nie jeden raz ale nie odbiera.
-Za chwilę będę u Ciebie.
Skoczyłem szybko z łóżka i ubrałem pierwsze lepsze ciuchy.Zamknąłem mieszkanie i ruszyłem w stronę jej domu.Nie potrafiłem skupić się na drodze moje myśli krążyły tylko w okół niej.Zaparkowałem przed domem i bez pukania wszedłem do środka.Na kanapie siedział Tomek i Katie byli kompletnie załamani.
-Trzeba zadzwonić na policję, szukać jej cokolwiek.Nie możemy siedzieć bezczynnie!-przerwałem cisze panującą w pomieszczeniu.
-Dzwoniłam do jej koleżanek ale nic nie wiedzą.Do niej także dzwoniłam chyba z dwadzieścia razy ale nie odbiera.-widziałem, że Kate mimo tego co wydarzyło się wczoraj martwi się o Tośkę.
Nie mogłem patrzeć jak płaczę.Przytuliłem ją mocno i próbowałem uspokoić.Ta dziewczyna za bardzo przypomina mi Tosię i nie potrafię patrzeć na jej smutne oczy.
-Nie wiecie gdzie mogła pójść? Może ma jakieś miejsce gdzie lubi chodzić?-próbowałem dowiedzieć się czegokolwiek.Wiedziałem, że Tomek nie jest w stanie racjonalnie myśleć.
-Może skatepark? Byłyśmy tam parę raz jak miałyśmy doła.
-Pójdę z tobą Marco a ty Katie zostań w domu i czekaj na jakieś nowe informacje.
Ubraliśmy się i ruszyliśmy w stronę skateparku.

Tosia.

Cisza.Nic więcej to mnie dobijało.Czułam się jak odludek odcięty od rzeczywistości.Cały dzień siedziałam licząc na to, że mnie wypuści ale tak się nie stało.Zbliżał się wieczór a ja cholernie bałam się ciemności a myśl, że będę musiała tutaj siedzieć przyprawiała mnie o łzy.Siedząc na podłodze usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.Nie chciałam żeby tu wchodzi ale też bałam się mu sprzeciwić.
-Proszę to dla ciebie kolacja.-położył talerz z jedzeniem na szafce nocnej.
-Nie jestem głodna więc możesz to zabrać.-odwróciłam głowę aby nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego.
-Wiem, że zjesz jesteś strasznym głodomorem.-zaczął kierować się w moją stronę co wywołało u mnie lęk.
-Dobrze wiesz, że zaczną mnie szukać i będziesz miał problemy.Chyba tego nie chcesz!-próbowałam utrzymywać między nami dystans.
-Oni nie będą Cię szukać bo nie kochają Cię! Tylko ja Cię kocham rozumiesz!-zaczął mnie szarpać i krzyczeć.
Bałam się go nie wiedziałam co mam zrobić żeby dał mi spokój.Gdy zaczęłam się bronić uderzył mnie z całej siły w twarz.Zabronił mi płakać ale ja nie potrafiłam łzy płynęły po moich policzkach strumieniami.Wiedziałam, że zapłacę za to i tak się stało.
-Niegrzeczna dziewczynka z ciebie.Nie słuchasz mnie więc musisz za to jakoś zapłacić.
Stanął przede mną rozpinając pasek od spodni.Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem by tego nie robił ale on był w jakimś obłędzie.Ściągnął spodnie a następnie bieliznę.Czułam się zażenowana nie potrafiłam patrzeć na to co jest przede mną.Chwycił mój podbródek i obrócił w swoją stronę.Odpychałam się jak mocno tylko mogłam ale był za silny.Chwycił mnie za włosy i coraz bardziej przybliżał do siebie.Wzbraniałam się ale moje protesty dostarczały tylko coraz to bardziej bolesnych uderzeń w twarz.Nie byłam w stanie walczyć byłam wyczerpana, poddałam się.Czułam go w swoich ustach, łzy płynęły po moich policzkach.Z sekundy na sekundę czułam do siebie jeszcze większy wstręt i upokorzenie.Jemu sprawiało to przyjemność dla mnie było najgorszą rzeczą w życiu.Gdy skończył kazał mi wszystko połknąć.Nie chciałam tego zrobić ale zaczął mnie szarpać i kopać z samego bólu zrobiłam to nie byłam wstanie wytrzymać ciosów jakie mi zadawał.Gdy wyszedł uciekłam do łazienki i zwymiotowałam.Jak on mógł mi to zrobić nie zasłużyłam na takie upokorzenie! Dlaczego to ja zawsze staję się ofiarą? Jestem aż tak słaba? Wykończona usiadłam opierając się o ścianę a z moich ust można było usłyszeć tylko jedno: ''Marco gdzie jesteś?''

Marco.


Przeszukaliśmy cały skatepark i nic.Z każdą minutą załamywałem się coraz bardziej.Gdy odwróciłem się zobaczyłem telefon leżący na podłodze należał do Tosi. Nie mogłem się opanować trzymając jej telefon ryczałem jak nigdy.Na wyświetlaczu był wyświetlony mój numer nie mogę prze żałować tego, że nie zadzwoniłem, nie kazałem jej przyjechać tylko, że sama włóczyła się po jakiś parkach nie wiadomo kto mógł tam być i co jej zrobić.
-Marco stało się coś?-usłyszałem za plecami głos Tomka.
-Telefon.Znalazłem jej telefon leżał na rampie.-odwróciłem się nie chcąc pokazywać mojej rozpaczy.
-Znajdziemy ją, musimy.Tośka jest silna da radę.-poklepał mnie po ramieniu i ruszył w stronę domu.

4 dni później :
Czekać tylko to słyszymy od 4 dni, najgorszych jakie mogły nas spotkać.Kładąc się spać bijesz się z myślami czy żyje, gdzie jest.Myślisz i myślisz aż w końcu stwierdzasz, że nie zaśniesz i wstajesz i tak dzień w dzień.Liczę na to, że otworze drzwi w których będzie stała ona uśmiechnięta i piękna jak zawsze.Wieczorem po treningu postanowiłem w końcu odpocząć ale najpierw musiałem zdzierżyć wizytę chłopaków którzy chcieli mnie oderwać od  tego co teraz się działo ale i tak wiedzieli, że im się nie uda.Gdy w końcu wszyscy się rozeszli musiałem trochę ogarnąć syf jaki zrobili.W następnej kolejności czekała na mnie kąpiel w gorącej wodzie.Po jakiś 10 minutach znalazłem się przy lodówce szukając piwa.Nie zdążyłem się nawet dobrze napić a już ktoś dzwonił do drzwi.
-Otwarte!
-Hej Marco.-usłyszałem delikatny, zachrypnięty głos.
-Katie? Co ty tu robisz? Stało się coś?-zasypywałem ją pytaniami przy okazji próbując się zakryć ponieważ miałem na sobie jedynie ręcznik przepasany na biodrach.
-Nie nic się nie stało, ale wróciła mama i nie chciałam im przeszkadzać więc pomyślałam, że wpadnę ale widzę że nie w porę.To będę się zbierać.-kierowała się powoli do drzwi.
-Zaczekaj! Może napijesz się ze mną?-nie wiem co mnie do tego podkusiło zwłaszcza, że ona ma 16 lat.
Napiszę tylko do twojego ojca, że jesteś u mnie.
Nie był zbytnio zadowolony tym co usłyszał ale zgodził się i tak by nie pozwoliłby mi jej wypuścił o tej godzinie samej.Gdybym nie pił już dawno zawiózł bym ją do domu.
-No to może herbatę?-spytałem zakładając koszulkę.
-Może coś mocniejszego, wino?-wskazała palcem na szafkę z winem.
-Chyba jesteś na to za młoda.-uśmiechnąłem się próbując rozładować atmosferę.
-No ale sam to zaproponowałeś chyba, że chciałeś mnie celowo upić?-rozsiadła się wygodnie próbując mi coś za insynuować.
-Wiesz to chyba nie ma sensu.Ubiorę się i odwiozę Cię do domu, autobusem.
-Oj Marco proszę Cię.Przepraszam głupio się zachowałam ale też jest mi ciężko, brakuje mi jej.-podeszłam do mnie i przytuliła a ja jak głupi nie potrafiłem się jej oprzeć.
-Jesteś taka do niej podobna, ten uśmiech, te usta.-nie potrafiłem się opanować brakowało mi Tośki a ona tak mi ją przypominała.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku alkohol uderzył mi do głowy nie myślałem co robię.Chciałem być jak najbliżej niej.
-Pocałuj mnie.-objęła moją twarz dłońmi.
Nie zastanawiałem się długo i zrobiłem to.Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne i namiętne.Nie panowałem nad sobą pragnąłem jej ust, jej ciała.Po dłużej chwili namiętności skierowaliśmy się do sypialni.
_______________________________________________________________________________
Wiem, że tamten rozdział nie był zachwycający ale mam nadzieję, że ten będzie o wiele lepszy.
Moim zdanie jest o wiele lepszy ale to zostawiam wam do oceny.
Liczę na wasze komentarze bo naprawdę motywują do pisania.
Wtedy mam pewność, że mam dla kogo pisać.
Dziękuje i pozdrawiam was serdecznie <3

4 komentarze:

  1. rozdział bardzo ciekawy :)
    z niecierpliwością czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że szybko odnajdą Tośkę a Marco w odpowiedniej chwili się opamięta ;)
    Rozdział jak zawsze świetny i dawaj szybko kolejny ;*
    Pozdrawiam ♥
    *zapraszam do mnie na nowe rozdziały* ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech odnajdą szybko Tosię ! ;O
    Rozdział Genialny kobito masz talent ! *-*
    Czekam na kolejny rozdział..;*

    W WOLNEJ CHWILI ZAPRASZAM DO MNIE http://nie-wiem-nie-pytaj-mnie.blogspot.com/
    Pozdrawiam Paulina ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest cudowny, już wszystkie rozdziały nadrobiłam i od razu dodaje Twój blog do obserwowanych. Naprawde świetnie piszesz, w wolnej chwili zapraszam do siebie na : sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com
    POZDRAWIAM <3

    OdpowiedzUsuń